ŚwiatZatonięcie okrętu dowodem na upadek rosyjskiej armii

Zatonięcie okrętu dowodem na upadek rosyjskiej armii

Trzy lata po tragedii "Kurska", która
obnażyła rozkład substancji technicznej rosyjskiej marynarki
wojennej, Moskwa musi zmierzyć się z konsekwencjami kolejnej
katastrofy okrętu podwodnego, tym razem będącej wynikiem kryzysu
morale i dyscypliny armii - pisze z Moskwy
korespondent Reutera.

Zatonięcie w sobotę atomowego okrętu podwodnego K-159 i śmierć dziewięciu członków załogi stanowiły kolejne bolesne przypomnienie upadku rosyjskich sił zbrojnych w epoce poradzieckiej, akurat w momencie, kiedy uwagę prezydenta Putina zaczynają zaprzątać nadchodzące wybory.

Rym razem Kreml podjął szybko działania, by ograniczyć możliwe szkody. Putin, przebywający wówczas z wizytą na Sardynii, wezwał do dokładnego wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Minister obrony Siergiej Iwanow zarzucił rosyjskim wojskowym, że w swoich operacjach mają zwyczaj "polegać na czystym przypadku".

Cztery dni wcześniej Iwanow oskarżył o "niedbałość, awanturnictwo i chuligaństwo powietrzne" pilotów dwóch śmigłowców, które zderzyły się na Dalekim Wschodzie, powodując śmierć sześciu członków załogi.

Szybka reakcja rządu i gotowość do uznania błędu człowieka kontrastowały ze sposobem postępowania po katastrofie "Kurska", kiedy to oficjalni przedstawiciele przekazywali spóźnione i sprzeczne informacje oraz szerzyli pogłoski o zderzeniu z atomowym okrętem podwodnym NATO.

Zdaniem analityków, sobotni wypadek wykazał jednak, że rząd nie zdołał przeprowadzić reform w armii, obiecywanych po wybuchu torpedy na "Kursku", która zatopiła okręt i zabiła 118 marynarzy na jego pokładzie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)