Zastępca szefa policji: tak, byłem w "Wujku"
Nie miałem wpływu na to, gdzie zostałem skierowany jako funkcjonariusz milicji; wejście na teren kopalni "Wujek" było i jest dla mnie ogromną osobistą tragedią - napisał w
oświadczeniu zastępca szefa policji Kazimierz Szwajcowski. Odniósł się w ten sposób do doniesień "Rzeczpospolitej", która podała w czwartek, że Szwajcowski był w oddziale, zabezpieczającym pacyfikację kopalni "Wujek" w grudniu 1981 roku.
Jak podała "Rz" w wydaniu internetowym, Szwajcowski został tam oddelegowany z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą Komendy Wojewódzkiej Milicji w Katowicach.
W przesłanym do redakcji piśmie Szwajcowski napisał, że nigdy nie ukrywał swojego udziału w wydarzeniach w "Wujku". Wstąpiłem do milicji, aby łapać bandytów, a nie uczestniczyć w takich wydarzeniach. Jednak wybuchł stan wojenny. Funkcjonariusze milicji w zdecydowanej większości zostali skierowani do oddziałów zwartych. Nie miałem wpływu na to, że zostałem zmobilizowany, ani na to gdzie, kiedy i do jakich działań zostałem skierowany. Nigdy tego nie ukrywałem i nie zamierzam tego robić. Wejście na teren kopalni było i jest dla mnie ogromną osobistą tragedią - napisał.
Do pacyfikacji strajkujących w kopalni "Wujek" doszło 16 grudnia 1981 r. Śląska kopalnia zastrajkowała po wprowadzeniu stanu wojennego, zawieszeniu działalności "Solidarności" i internowaniu tysięcy osób. Podczas tłumienia protestu od kul zginęło dziewięciu górników, a 21 zostało rannych.