Zaskakujące wyznanie księdza w TVP. "Trudno będzie patrzeć z sympatią na Żydów"
Nie minął nawet tydzień od kiedy TVP musiała przepraszać za antysemickie treści, a już ma do tego kolejną okazję. Gość programu "Salon polityczny" ksiądz Henryk Zieliński otwarcie wyznał, że jego niechęć do Żydów rośnie.
03.02.2018 | aktual.: 03.02.2018 14:44
"Salon dziennikarski" to program emitowany na TVP, w którym zaproszeni omawiają najważniejsze polityczne wydarzenia zeszłego tygodnia. Bez wątpienia za takie można uznać kryzys dyplomatyczny w stosunkach pomiędzy Polską, a Izraelem wywołany przez nowelizację ustawy o IPN. Jej zapisy zakładają karanie za twierdzenie, że naród polski odpowiada za zbrodnie z czasów II wojny światowej. Izrael uważa, że Polacy chcą w ten sposób wymazać z historii fakt, że dopuszczali się mordowania Żydów.
W czasie obchodów 73. rocznicy wyzwolenia Auschwitz ambasador Izraela Anna Azari nawiązała do tematu mówiąc, m.in. że "rząd Izraela odrzuca tę nowelizację" i jest ona "traktowana jako możliwość kary dla świadectw ocalałych z Zagłady". Postawa Azari wobec ustawy wzbudziła niechęć jednego z gości programu ks. Henryka Zielińskiego, naczelnego tygodnika "Idziemy". - To co zrobiła ambasador Izraela powoduje, że trudno mi będzie patrzeć z życzliwością i sympatią na Żydów - wyznał ksiądz.
Zieliński stwierdził również, że "bardzo szybka mobilizacja izraelskiej opinii publicznej, niechętnej wobec Polski, pokazała, że myśleliśmy, że opinia publiczna w Izraelu ma twarz Szewacha Weissa, a okazało się, że ma twarz Jana Tomasza Grossa".
Słowa księdza na swoim koncie na Twitterze zacytowała wicemarszałek Sejmu i rzeczniczka PiS Beata Mazurek. Pod jej postem zawrzało. Jedna z użytkowniczek portalu zwróciła uwagę, że "to bardzo nieodpowiedzialne słowa". I dodała: "przyczynia się Pani do nakręcania spirali nienawiści". Podobnych wypowiedzi pojawiło się więcej, chociaż są też oczywiście głosy popierające księdza.
Przypomnijmy, że Henryk Zieliński kilka miesięcy w podobnie kontrowersyjny sposób komentował zamach terrorystyczny w Barcelonie. Stwierdził, że była to "kara za rozwiązłość Barcelony". Słowa padły, podobnie jak teraz, w trakcie programu "Salon dziennikarski".