IPN dopadł nazistowskiego zbrodniarza. Nowa ustawa może utrudnić ekstradycję
Prokuratorzy pionu śledczego IPN zamykają rocznie 1000 spraw. Nowa ustawa nie tylko dołoży im obowiązek ścigania oszczerców Polski za granicą, ale może też utrudnić ekstradycję nazistowskiego zbrodniarza. Krytyczne głosy na temat nowych zapisów pojawiają się nawet w kierownictwie IPN – dowiedziała się Wirtualna Polska.
Piątkowe popołudnie, Trybunał Konstytucyjny. Jarosław Kaczyński tłumaczy dziennikarzom, że nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej to konieczność. - Prawda nie obroni się sama. Jesteśmy w trakcie tworzenia machiny, która będzie jej broniła – wyjaśnia prezes PiS.
W tym czasie w siedzibie Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, która ma być elementem machiny, trwa zwykły dzień pracy. W gabinecie prokuratora Roberta Janickiego płyną łagodne takty muzyki z serialu "Czas Honoru”. Na ścianie niewielkiego pokoju wisi pana Polski z lat 1939-45, a na biurku leżą dwa stosy akt.
Polska walczy o ekstradycję ukraińskiego zbrodniarza
Jeden z nich dotyczy sprawy nazistowskiego zbrodniarza odpowiedzialnego za pacyfikację dwóch wiosek na Zamojszczyźnie. W dwie godziny zamordowano tam 44 osoby. 98-letniego Michaela Karkoca czeka proces dzięki pomocy prawnej Ukrainy. Był on dowódcą kompanii Ukraińskiego Legionu Samoobrony, który współpracował z niemieckim SS. Zbrodniarz stanie przed sądem w Polsce, jeśli Stany Zjednoczone wyrażą zgodę na jego ekstradycję. Decyzja jeszcze nie zapadła.
Po dyplomatycznej burzy wywołanej przyjętą przez parlament nowelizacją ustawy o IPN o pomoc ze strony USA i Ukrainy będzie trudniej. Oba kraje, podobnie jak Izrael, protestują przeciwko jej zapisom. Nowela wprowadza karę do 3 lat więzienia lub grzywny za użycie sformułowania "polskie obozy śmierci" i pozwala wszczynanie postępowań karnych m.in. za negowanie zbrodni dokonywanych przez ukraińskich nacjonalistów.
Krytyczne głosy w kierownictwie IPN
Ze źródeł zbliżonych do IPN słyszymy, że krytyczne głosy na temat nowej ustawy pojawiają się nawet w kierownictwie Instytutu. – Oficjalnie nikt tego oczywiście nie powie, ale jest jasne, że ustawa nakłada na IPN obowiązki, ale nie daje narzędzi, by je wypełnić – wyjaśnia jeden z naszych rozmówców.
Łukasz Kamiński, były prezes IPN, wyjaśnia, że nie będzie możliwe ściganie obywateli innych państw. - Nie będą wydawani Polsce, bo w ich systemach prawnych nie ma takich przepisów. To zapis o charakterze symbolicznym. Trudno sobie wyobrazić jego stosowanie – tłumaczy Kamiński.
Rzecznik IPN Adam Przegaliński nie chce komentować sprawy.
Obejrzyj: Oświadczenie premiera Mateusza Morawieckiego
W dyskusji na temat kontrowersyjnej ustawy pada argument, że 77 prokuratorów z IPN zajmie się ściganiem oszczerstw wobec Polski i w końcu będzie miało się zajęcie.
- To opinie osób, które niewiele wiedzą o naszej pracy – odpowiada Robert Janicki, który należy do najbardziej doświadczonych prokuratorów w IPN. W pionie śledczym pracuje od 18 lat.
351 aktów oskarżenia skierowanych przeciwko 534 osobom
Janicki zgadza się na rozmowę z Wirtualną Polską pod warunkiem, że nie będzie dotyczyła ustawy, która jeszcze nie obowiązuje, bo czeka na podpis prezydenta. – Komentowanie nie jest nasza rolą. Jak ustawa będzie obowiązywała, to będziemy ją wykonywać – ucina prokurator.
Podkreśla, że IPN ma na koncie 351 aktów oskarżenia skierowanych przeciwko 534 osobom, a rocznie ponad 70 prokuratorów zamyka 1000 śledztw. Dodaje, że nawet jak śledztwo nie może się zakończyć się postawieniem sprawców przed sądem, to jest prowadzone do końca.
- Ustawa o IPN nakłada na prokuratorów obowiązek wyjaśnienia okoliczności sprawy i ustalenie osób pokrzywdzonych. W przeciwieństwie do normalnej prokuratury śmierć sprawcy nie kończy postępowania – mówi Janicki, który do IPN przyszedł z prokuratury 18 lat temu.
Tajemnica śmierci legendarnego prezydenta wyszła na jaw
Janicki zauważa, że rola prokuratorów IPN-u polega też na odkrywaniu nieznanych faktów. Tak było, gdy ustalili okoliczności śmierci legendarnego prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego, który według wielu historyków zginął w obozie koncentracyjnym w latach 40-tych.
– Nasze śledztwo pokazało, że zginął w grudniu 1939 roku pod Warszawą. Udało się nawet ustalić sprawców – trzech gestapowców, którzy go rozstrzelali, choć nie mogliśmy ich oskarżyć – mówi prokurator.
I dodaje: - Zbieramy relacje świadków, którzy odchodzą. Nasza praca to ciągłe ściganie się biologią, która jest nieubłagana.