Zarzuty dla byłego agenta CBA. "Na przesłuchanie przyjechał zakuty w kajdanki"

Prokuratura postawiła w środę zarzuty byłemu agentowi CBA Wojciechowi Janikowi. To ten funkcjonariusz twierdził, że widział nagrania kompromitujące byłego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. – Sygnalista, który ujawnił nieprawidłowości, jest dzisiaj niszczony – mówi WP prawnik Janika mec. Beata Bosak-Kruczek.

CBA od początku twierdziło, że ich były agent jest niewiarygodny
CBA od początku twierdziło, że ich były agent jest niewiarygodny
Źródło zdjęć: © East News | Stanisław Kowalczuk
Sylwester Ruszkiewicz

Janik został zatrzymany we wtorek rano przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w swoim domu w Elblągu. I przewieziony do policyjnej izby zatrzymań.

- O 8.30 zadzwoniło do mnie ABW, że przeszukują dom i zatrzymują mojego klienta. Zostałam poinformowana, że przewożą go na badania, a później zostanie przetransportowany do Warszawy. O czynnościach z udziałem prokuratury miałam dowiedzieć się później – ujawnia mec. Beata Bosak-Kruczek. ABW działała na zlecenie Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która prowadzi postępowanie w tej sprawie.

Dlaczego wysłano funkcjonariuszy ABW, a nie np. policjantów? – Sprawa dotyczy byłego oficera CBA i osób , które pełniły ważne funkcje państwowe – argumentuje Katarzyna Skrzeczkowska, rzecznik praskiej prokuratury. Innego zdania jest pełnomocnik Wojciecha Janika. - Najwyraźniej uznano, że zagrożone jest bezpieczeństwo narodowe - odpowiada.

Czynności z udziałem byłego agenta CBA rozpoczęły się w środę o 9.00 w praskiej prokuraturze. – Wcześniej spędził kilkanaście godzin w celi. Przywieziono go w kajdankach. Został rozkuty w obecności prokuratora – ujawnia prawniczka Wojciecha Janika. Z jej informacji wynika, że postanowienie o przedstawieniu zarzutów liczy 26 stron.

- Zarzuty wobec byłego agenta CBA dotyczą składania fałszywych zeznań mających służyć za dowód w śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie, fałszywego oskarżenia byłego szefa CBA oraz Dyrektora Biura Kadr i Szkolenia, fałszywego oskarżenia posła na Sejm o popełnienie czynu polegającego na obiecaniu korzyści osobistej zatrzymanemu. A także złożenia fałszywych zeznań, co do wejścia przez niego w posiadanie nagrań z podkarpackiego domu publicznego mających rzekomo dotyczyć byłego marszałka Sejmu RP, czym fałszywie oskarżył go o popełnienie przestępstwa – informuje WP Katarzyna Skrzeczkowska z praskiej prokuratury.

Tajne nagranie zniknęło z sejfu CBA?

Przypomnijmy, że we 2019 r. Janik ujawnił, że na jednym z nagrań, które otrzymał od informatora, zarejestrowane były kompromitujące sceny z udziałem ówczesnego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego z nieletnią dziewczyną. Polityk zaprzeczał i złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Zeznania i materiały z tej sprawy miały posłużyć Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga do postawienia zarzutów Janikowi.

Były funkcjonariusz Biura twierdził też, że kierownictwo CBA ukryło lub zniszczyło płytę z nagraniem. Opublikował też zapis rozmowy ze swoimi przełożonymi, którzy nakłaniali go do zmiany treści notatki na temat filmu z Kuchcińskim. Gdy się nie zgodził, został zwolniony ze służby.

Kierownictwo CBA, podobnie jak Kuchciński, złożyło zawiadomienie do prokuratury. Dotyczyło popełnienia przez Janika przestępstw poświadczenia nieprawdy i złożenia zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie.

Z prokuratorskimi zarzutami nie zgadza się pełnomocnik Wojciecha Janika. – Orzecznictwo w sprawie stawiania zarzutów fałszywego oskarżania mówi zupełnie co innego. Żeby postawić komuś zarzuty, cały materiał dowodowy musi być poddany procesowej ocenie. Kiedy to my zawiadomiliśmy prokuraturę o przekroczeniu uprawnień i niedopełnieniu obowiązków przez obecnego szefa CBA, odmówiono nam wszczęcia postępowania. Zeznania mojego klienta nie zostały więc poddane obróbce procesowej, ani w postępowaniu przygotowawczym, ani procesowym. To oburzające, że sygnalista, jakim jest Janik, zostaje obecnie niszczony – mówi Wirtualnej Polsce mec. Beata Bosak-Kruczek.

Miał zeznawać jako świadek. Sprawa przełożona

We wtorek po południu Wojciech Janik miał zeznawać jako świadek w sprawie, którą Kuchciński wytoczył tygodnikowi "NIE" i jego dziennikarzowi Andrzejowi Rozenkowi, obecnie posłowi Lewicy. Sprawa dotyczyła opublikowanego w "NIE" artykułu "Nieletnia laska marszałkowska", w którym Rozenek pisał o taśmach z udziałem byłego marszałka Sejmu. Po tym, jak Janika rano zatrzymało ABW, sprawę w warszawskim sądzie odroczono do października. Rozenek całą sytuację skomentował w ostrych słowach na Twitterze: "Miał dziś zeznawać. To go zatrzymali. Mafia" - napisał.

W podobnym tonie wypowiedział się były szef CBA Paweł Wojtunik. "Gdyby w Polsce obowiązywała dyrektywa o sygnalistach to były agent CBA Janik, mówiący o tak licznych patologiach, byłby należycie wysłuchany i ochraniany a nie zatrzymywany" - napisał w mediach społecznościowych.

Podczas misji specjalnej funkcjonariusz CBA dotarł do nagrania z udziałem jednego z czołowych polityków PiS z agencji towarzyskiej. W Sejmie mówił, że taśmę z sejfu mu wykradziono. Jak twierdził, po tym, jak przywiózł do CBA od informatora DVD z nagraniem, stał się niewygodny dla szefów służby. Wszczęto wobec niego postępowanie sprawdzające i zaproponowano mu przeniesienie do departamentu zajmującego się szkoleniami. W 2018 roku Janik sam zwolnił się ze służby w CBA. I zawiadomił prokuraturę o nieprawidłowościach w kierownictwie. Biuro twierdziło, że były agent jest niewiarygodny i kłamie.

Z kolei Janik w zawiadomieniu do prokuratury twierdził, że nagrań z udziałem polityków jest znacznie więcej. Jego wersję śledczy odrzucili i odmówili wszczęcia postępowania.

Czynności z udziałem byłego agenta CBA będą trwały jeszcze w środę po południu. Niewykluczone, że zarzuty wobec niego zostaną rozszerzone. Nieoficjalnie, śledczy twierdzą, że Janik ujawnił również informacje o zrealizowanych przez CBA czynnościach operacyjnych.

W środę może też zapaść decyzja o ewentualnym, tymczasowym areszcie bądź zastosowaniu środków zapobiegawczych.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (30)