Zarobili w Polsce miliony - na kebabach
Jak wynika z badań, dwie trzecie Polaków stołuje się obecnie na mieście. Okazuje się, że przejadły się nam pizza, zapiekanki czy chińszczyzna. I choć w Warszawie rośnie moda na soczyste hamburgery z wołowiny, wśród fast foodów wciąż rządzi kebab - czytamy na portalu NaTemat.pl.
Pierwszy kebab został otwarty przy Dworcu Centralnym. Jego właścicielem był Maho A. Kazkondu z Turcji. Ludzie szeroko otwierali oczy widząc obracający się walec przyprażany palnikiem. Podobnie było z pracownikami Sanepidu. Jednak Pan Maho szybko zyskiwał klientów i uznanie. Otwierał kolejne lokale, a wkrótce uruchomił fabrykę kebabów.
Fabryka powstała MBM w Halinowie. Dziś pracuje tam 60 osób. Zaczynają od wspólnego śniadania, bo przy mięsie halal trzeba zachować rytualną czystość. Mięso kupowane od kontrahentów pochodzi z uboju rytualnego. W Polsce wprowadzono już w tej kwestii ograniczenia prawne, dlatego mięso jest o 20 proc. droższe.
Maho już kilka lat temu sprzedawał 5 ton mięsa dziennie, zaopatrując trzy czwarte warszawskich lokali z kebabami. Dziś jest to już 10 ton dziennie. W ten sposób MBM stało się największą fabryką kebabów na Mazowszu, jest też w pierwszej trójce w kraju. MBM eksportuje też towar do Danii, Szwecji, Austrii i Włoch.
W Warszawie jest ok. 500 lokali z kebabami
W czasie, gdy Magda Gessler zamyka kilka lokali (ostatnio na przykład zrezygnowała z lokalu przy ul. Pięknej), Maho z synem i wspólnikami planuje otwarcie ogromnej, eleganckiej restauracji wielkości tysiąca metrów. W środku znajdzie się miejsce na sklep ze świeżym mięsem, będzie też grill. Budżet - 4 mln złotych. Jak mówi Maho, nie wyobraża sobie obecnie robienia biznesów w innym kraju, niż Polsce.