Zaraziła się ptasią grypą od córki
Zmarła w Tajlandii kobieta - kolejna ofiara ptasiej grypy - "prawdopodobnie" zaraziła się wirusem tej choroby od swej zmarłej wcześniej córki - podano w komunikacie Ministerstwa Zdrowia Tajlandii.
Ministerstwo zaprzeczyło jednak informacjom na temat nowej mutacji wirusa ptasiej grypy - H5N1; w komunikacie podkreślono też, iż był to "odosobniony przypadek" przejścia zarazku z człowieka na człowieka.
Do tej pory nie potwierdzono ani jednego takiego przypadku - przeciwnie, naukowcy utrzymywali, iż do zarażenia H5N1 może dojść wyłącznie poprzez kontakt z chorym ptactwem.
Wtorkowy komunikat resortu zdrowia Tajlandii dotyczy zmarłej 20 września kobiety, która nie miała bezpośredniej styczności z chorymi ptakami lecz pielęgnowała swą 11-letnią córkę. Dziewczynka umarła wcześniej - nie ukończono jednak jeszcze badań laboratoryjnych, które mogłyby potwierdzić, iż powodem zgonu była ptasia grypa. U zmarłej matki jednak już stwierdzono obecność wirusa H5N1.
W badaniach przypadku córki i matki uczestniczyli eksperci ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) oraz amerykańskiego Centrum ds. kontroli i zapobiegania chorobom zakaźnym. Przedstawiciele tych instytucji - podobnie jak rząd w Bangkoku - ocenili jednak, iż przypadek tajlandzkiej matki "nie stanowi poważnego zagrożenia dla zdrowia publicznego".
Sprawa ma zasadnicze znaczenie, gdyż może zapowiadać mutację wirusa i w konsekwencji pandemię ptasiej grypy i to nie tylko w krajach Azji, gdzie w tym roku zmarło na tę chorobę 29 osób ( w Wietnamie i Tajlandii) a także zabito ponad sto milionów ptaków na fermach drobiowych.
Wirus ptasiej grypy na początku roku zdziesiątkował fermy drobiu w sześciu krajach azjatyckich - Tajlandii, Wietnamie, Malezji, Chinach, Indonezji i Kambodży. Obecnie zaatakował ponownie.