Zapytaliśmy o strefę buforową przy granicy z Białorusią. "Teraz to strach do lasu wejść"
- Popieram wszystko, aby oni mi tutaj nie wchodzili. Teraz to strach do lasu wejść. - Na pewno coś pomoże. Uchodźcy mogą sobie tam chodzić po lasach, a tutaj ludzie zajmują się zbieractwem. Grzybów czy innych różnych rzeczy, no i jest trochę strach, jak się tam chodzi, nie ma co się oszukiwać - mówili mieszkańcy Podlasia przy granicy z Białorusią na temat planów utworzenia tzw. strefy buforowej. Komendant Podlaskiego Oddziału SG gen. Sławomir Klekotka przekazał, że strefa buforowa przy granicy z Białorusią jest niezbędna do prowadzenia działań związanych z bezpieczeństwem granicy, ale też dla zapewnienia bezpieczeństwa służącym tam żołnierzom. Jej utworzenie zapowiedział też premier Donald Tusk. Reporter WP Marek Gorczak wybrał się do przygranicznych miejscowości, by porozmawiać z lokalnymi mieszkańcami o tym pomyśle. Nasi rozmówcy nie gryźli się w język i przyznali, że dziś boją się sami wyjść do lasu, ponieważ mogą tam akurat ukrywać się nielegalni migranci, których Mińsk coraz liczniej wysyła na granicę z Polską. Podczas gdy nasi rozmówcy są za wprowadzeniem strefy buforowej, inne zdanie na ten temat mają przedsiębiorcy. To właśnie na ich biznesach tego typu rozwiązanie może odbić się najbardziej. - Jesteśmy po sezonie, jeżeli to wejdzie. Wszystkie drogi dojazdowe i trasy rowerowe zostają nam odcięte. Dla nas to cios. Niby jesteśmy wycięci ze strefy buforowej, ale jednak jesteśmy odcięci całkowicie od turystów. Ludzie boją się przyjeżdżać, jest mniejszy ruch i mniejsze zainteresowanie - przyznał Jerzy Kaczan właściciel gastronomii "Ostatni Grosz". Obejrzyj cały materiał z okolic przy granicy z Białorusią, by poznać więcej szczegółów tej pilnej sprawy.