Zapytałem Ukraińców, kto winny: "Putin czy Poroszenko"? Odpowiedź szokuje

"Brutalna agresja Rosji" - grzmią od kilku dni nagłówki w Polsce. Od lewa do prawa niemal wszyscy upatrujemy winy w osobie prezydenta Federacji Rosyjskiej. Tym większe było więc moje zaskoczenie, gdy od Ukraińców usłyszałem dzisiaj: "Nie wiadomo, kto jest winny. Może Poroszenko".

Zapytałem Ukraińców, kto winny: "Putin czy Poroszenko"? Odpowiedź szokuje
Źródło zdjęć: © WP.PL
Patryk Osowski

27.11.2018 | aktual.: 27.11.2018 20:49

Po ostatnich wydarzeniach w Cieśninie Kerczeńskiej oburzenie postawą Rosji wyrazili m.in. polski rząd, prezydent Andrzej Duda, przedstawiciele Unii Europejskiej w tym szef Rady Europejskiej Donald Tusk i Rada Bezpieczeństwa ONZ. Ale najbardziej interesowało mnie, co o tym wszystkim myślą Ukraińcy.

Pojechałem więc na Dworzec Warszawa-Zachodnia, gdzie co kilkanaście minut przyjeżdżają i skąd odjeżdżają autobusy pełne naszych wschodnich sąsiadów.

- Co się tam u was dzieje? - pytam 34-letniego Andrija z okolic Lwowa.
- Ciężko powiedzieć - odpowiada rozkładając ręce Ukrainiec.

- W polskich mediach czytam, że Rosjanie zaatakowali ukraińskie statki - dopytuję.
- A kto tam wie, od czego to się dokładnie zaczęło - słyszę.

Ukraińcy nie są zainteresowani rozmowami o "rosyjskiej agresji". Odpowiadają mi zdawkowo i nie mają wyrobionej opinii. Znacznie bardziej ożywiają się, gdy pytam, jak minęła im podróż. Podkreślają, że przez protesty musieli długo stać na granicy. Są źli, że droga do Warszawy zajęła im tak wiele czasu. Mają nadzieję, że strajki na przejściach granicznych szybko się skończą.

Obraz
© WP.PL

"Nie mam czasu na śledzenie tego"

- Wasz parlament zatwierdził wniosek o wprowadzenie stanu wojennego - zaczepiam Ołeksija i wyjaśniam, że jestem dziennikarzem.
- Tylko w dziesięciu obwodach - bagatelizuje sprawę mój rozmówca w średnim wieku.

- Ale konflikt jest. Wojsko się mobilizuje, a amerykanie wysłali samoloty zwiadowcze. Rosjanie zatrzymali ponad 20 waszych marynarzy. Czyja to wina?
- Może Poroszenko. Ja nie znam szczegółów, ale to wszystko ma związek z polityką. Ja z zachodu Ukrainy. Tam spokojnie - mówi Ołeksij.

W tym momencie podchodzi do nas jego młodszy kolega. Chłopak ma około dwudziestki i bardzo dobrze mówi po polsku. Mieszka tu od kilku lat.

Gdy pytam, czy jest zbulwersowany postawą Kremla odpowiada, że "nie wypowiada się na ten temat i nie jest nim zainteresowany".

- Nie interesuje cię, co się dzieje w twoim kraju? - pytam prowokacyjnie.
- Interesuje, ale mam szkołę i naukę. Nie mam czasu na śledzenie tego - stwierdza.

- Ale wprowadzenie stanu wojennego, to chyba coś bardzo poważnego - dopytuję.
- Nie mam odpowiedzi na to pytanie - odpowiada niewzruszony i ewidentnie niezainteresowany tematem chłopak.

Obraz
© WP.PL

Relacja w TV nie zrobiła wrażenia

Swobodnie spaceruję od jednej osoby do drugiej i zagaduję. Opinie zdecydowanej większości Ukraińców są do siebie bardzo podobne. W hali Dworca Zachodniego znajduje się duży telewizor i jest włączone TVP Info. "Konflikt na Morzu Azowskim. Rosja przejęła ukraińskie okręty" - grzmi czerwony pasek, a kolejni eksperci analizują sytuację na wschód od Polski.

Ale zgromadzeni wokół Ukraińcy nie są tym przesadnie zainteresowani. Dwóch z nich zatrzymuje się na chwilę przed ekranem.

- Ciężko się tam teraz żyje? - pytam 23-letniego Wadima.
- Na Donbasie może tak, ale ja jestem z zachodu. Tam tylko finansowo jest źle. Ceny są wysokie, a zarabia się mało - mówi młody mężczyzna.

Obraz
© WP.PL

"Możliwe, że to Ukraina pierwsza zaczęła"

Tatiana jest w Polsce na stałe. Z dworca odebrała właśnie swoją mamę Katarinę. Dźwigają ciężkie torby z bagażami. Obie przyznają mi, że nie potrafią wskazać winnego obecnego zamieszania na Ukrainie. Mówią wręcz, że ich zdaniem "cały konflikt jest nieprawdziwy".

- My to myślimy, że to wszystko i wyjątkowy stan, to na czas wyborów. Prezydent ma małe poparcie to próbuje różnych rzeczy. Przejdą wybory, to cała sprawa odpuści - mówią.

- Zdecydowana większość Polaków postrzega to jako rosyjską agresję i winę Władimira Putina - zaznaczam.
- A możliwe, że to nawet Ukraina pierwsza zaczęła. Tego nie wiadomo. Nie dobrze, że przejęli te statki, ale nasi powinni się bronić, a oni nie atakują, tylko się chowają - podkreślają kobiety.

W sumie rozmawiałem z kilkunastoma osobami. Nie spotkałem nikogo, kto powiedziałby: "To co robi Putin to skandal. Jak Zachód nam pomoże, to stawimy im opór". Nie mówiąc już o hasłach typu: "Kiedyś odbijemy nawet Krym".

Chociaż byłem tym mocno zaskoczony, większość osób nie interesował poruszany przeze mnie temat. Na koniec sam zaczepił mnie mężczyzna, który bardzo dobrze mówił już po polsku. Twierdził, że jeżeli ktoś mieszka tu w Polsce, to nie śledzi tego, co dzieje się za granicą. - A na Ukrainie byłem teraz tylko 3 dni - tłumaczy brak zaangażowania w dyskusję.

Skąd taka postawa naszych wschodnich sąsiadów? Może ich rząd naprawdę nie jest nic wart i Ukraińcy nie widzą szans na poprawę swojej sytuacji? Może tak, jak wielokrotnie usłyszałem, nie mają alternatywy i żadnego kandydata, na którego warto oddać głos w zbliżających się wyborach? A może rosyjska propaganda jest u nich tak silna, że zaczynają wierzyć w bajki Władimira Putina? Nie wiem, ale każda z tych wersji jest dość pesymistyczna.

Zobacz także
Komentarze (608)