Zapytała Mateusza Morawieckiego o dymisję. Premier kluczył w odpowiedzi
Podczas wystąpienia w Kielcach premier Mateusz Morawiecki został zapytany, czy poda się do dymisji, jeśli fundusze z KPO do końca roku nie trafią do Polski. W odpowiedzi kluczył i przekonywał, że jest dobrej myśli. Dodał także, że rząd PO stracił dużo więcej pieniędzy przez lukę VAT.
08.09.2022 12:41
Polska wciąż czeka na unijne pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Mimo że w czerwcu Komisja Europejska przyjęła polski KPO, dokumentu wciąż nie zatwierdziła Rada UE. Z tego powodu, pieniądze jak dotąd nie zostały wypłacone.
O kwestię unijnych pieniędzy pytała premiera Morawieckiego dziennikarka TVN24. - Jeśli do końca roku nie uda się rządowi PiS zagwarantować Polakom kilkuset miliardów złotych w ramach KPO, czy pan poda się do dymisji? - zapytała.
Nie usłyszeliśmy jednak jasnej odpowiedzi na to pytanie. Szef polskiego rządu zaczął kluczyć, mówiąc o pieniądzach z różnych programów unijnych. - Różne programy unijne, można łącznie liczyć - w najbliższej perspektywie - na ponad 700 miliardów złotych. Wszystkie one są ważne. Ważne jest również to, żebyśmy już dziś ruszali z projektami, bo możemy z niektórymi nie zdążyć, jeżeli za późno zostaną rozpoczęte - mówił Morawiecki. Dodał także, że na jego polecenie PFR "zbudował odpowiednią machinę finansowania tych projektów, które będą finansowane z programu odbudowy".
Mateusz Morawiecki przekonywał, że jest dobrej myśli. Zwłaszcza, że jego zdaniem unijni partnerzy Polski widzą, jak rząd naprawił fundusze publiczne mimo niesprzyjających okoliczności. - To jest nasza siła - mówił premier. Jak dodał, kiedy rządziła Platforma Obywatelska, Polska straciła mnóstwo pieniędzy przez lukę w VAT. - To skandal, jaka pula pieniędzy przeciekała - dużo większa, niż środki unijne - mówił.
Pat ws. unijnych pieniędzy dla Polski
Komisja Europejska na początku czerwca zaakceptowała polski Krajowy Plan Odbudowy. To krok w kierunku wypłaty przez UE 23,9 mld euro dotacji i 11,5 mld euro pożyczek w ramach Funduszu Odbudowy. KE zaznaczyła m.in., że polski KPO "zawiera kamienie milowe związane z ważnymi aspektami niezależności sądownictwa, które mają szczególne znaczenie dla poprawy klimatu inwestycyjnego i stworzenia warunków dla skutecznej realizacji" i że "Polska musi wykazać, że te kamienie milowe zostały osiągnięte przed dokonaniem jakichkolwiek wypłat w ramach Funduszu Odbudowy".
15 lipca weszła w życie zainicjowana przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, zgodnie z którą przestała istnieć Izba Dyscyplinarna, a w jej miejsce powstaje Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Prezydent podkreślał, że jego celem jest naprawienie funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości w naszym kraju oraz "danie rządowi narzędzia" do zakończenia sporu z Komisją Europejską i odblokowania Krajowego Planu Odbudowy. Zmian w SN oczekiwała KE w związku z decyzją Trybunału Sprawiedliwości UE z lipca ub. roku. Komisja m.in. od zmian w tym zakresie uzależniała akceptację KPO i wypłatę Polsce pieniędzy z Funduszu Odbudowy.
Pod koniec lipca szefowa KE Ursula von der Leyen powiedziała w rozmowie z "DGP", że aby otrzymać środki z Krajowego Planu Odbudowy, Polska musi wywiązać się ze zobowiązań podjętych w celu zreformowania systemu środków dyscyplinarnych. Przyznała, że nowe prawo jest ważnym krokiem, jednak "nowa ustawa [nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym - przyp. red.] nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej".
Von der Leyen podkreśliła, że Polska musi również w pełni zastosować się do postanowienia Trybunału Sprawiedliwości UE, co jeszcze nie nastąpiło. - W szczególności nie przywrócono do orzekania zawieszonych sędziów i nadal obowiązuje dzienna kara finansowa. Jesteśmy w kontakcie z władzami polskimi w tych kwestiach i zależy nam na znalezieniu rozwiązania - dodała.