Zapora na granicy. Kamiński zdradza szczegóły
Mariusz Kamiński przekazał, że Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o budowie zabezpieczenia granicy państwowej. Został on zgłoszony przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
"Projekt, który trafi teraz do Sejmu, zakłada stworzenie solidnej, wysokiej zapory, wyposażonej również w system monitoringu oraz detekcji ruchu" - doprecyzował minister.
Przypomnijmy, że budowę zapory na granicy polsko-białoruskiej, innej niż doraźne zabezpieczenie, zapowiedział w ubiegłym tygodniu Jarosław Kaczyński. Wicepremier ds. bezpieczeństwa oraz prezes PiS decyzję podjął po wyjazdowym posiedzeniu Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych.
- Podjęliśmy decyzję o budowie potężnej zapory w miejscach przy granicy, gdzie istnieje taka konieczność - mówił w czwartek Jarosław Kaczyński.
Zobacz też: Jacek Ozdoba zaskoczony działaniami Andrzeja Dudy
Jarosław Kaczyński o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej
- Omawialiśmy sytuację na granicy, różne zagrożenia, które już są widoczne, ale też te niewidoczne, które w przyszłości mogą mieć miejsce - stwierdził Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS dodał, że "nie ma tu żadnego naporu ze strony uchodźców" - Przyjeżdżają migranci ekonomiczni. W zasadzie są przywożeni. Akcja odbywa się za zgodą Białorusi i prawdopodobnie ze wsparciem Federacji Rosyjskiej - wyjaśnił wicepremier.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Sytuacji dzieci z Michałowa
Prezes PiS mówił także o tym, że dzieci migrantów, które zostały zatrzymane przez Straż Graniczną w Michałowie, zostały przetransportowane na Białoruś. Kaczyński zapewnił, że nic im z tego powodu nie zagraża.
Tym doniesieniom w rozmowie z Wirtualną Polską zaprzeczył Faruq Khalaf Hasan. To on koczuje z dziećmi pod polską granicą. - Jesteśmy w zimnym lesie, niektórzy z nas są chorzy. Nie mamy prawie wcale jedzenia - powiedział Faruq Khalaf Hasan w rozmowie z reporterem WP Tomaszem Molgą.
Z ustaleń WP wynika, że co najmniej troje dzieci z Michałowa znowu jest na granicy. Małoletni koczują w lesie w pasie przygranicznym niedaleko Białorusi.
- Jest tu z nami 10 dzieci i 20 starszych kobiet. Nie możemy zawrócić na Białoruś, bo strażnicy nam nie pozwalają. Kiedy próbowaliśmy, białoruscy strażnicy nas pobili. Do Polski też nie możemy przejść, bo tamtejsza Straż Graniczna nam zakazuje. Błagamy Białorusinów: "Pozwólcie nam zawrócić, chcemy wrócić do Iraku," ale oni odpowiadają ciągle: "Nie możecie przejść na Białoruś" - powiedział Faruq Khalaf Hasan.
Źródło: Twitter, PAP, WP Wiadomości