Zapis "głosu" 2 sekundy po katastrofie - oto wyjaśnienie
Po analizie opublikowanych wczoraj nowych stenogramów z rozmów w kokpicie prezydenckiego tupolewa, uwagę zwraca tajemniczy zapis. Ostatnie wersy stenogramu mówią o "śladzie zatrzymania głowicy nagrywającej". Potem pojawia się jednak jeszcze jedno zdanie - "słaby sygnał, zinterpretowany jako mowa". Dziennikarze RMF FM o ten zapis zapytali eksperta.
Zobacz także: Sensacyjne nagranie dwie sekundy po katastrofie Eksperci odkryli "sygnał zinterpretowany jako mowa" *Stenogram sporządzony przez krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych z Krakowa (zobacz w formacie pdf)Stenogram sporządzony przez krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych z Krakowa (zobacz w formacie pdf) * Słów zarejestrowanych po ustaniu nagrania w kokpicie tupolewa nie umiał wyjaśnić płk. Edmund Klich, były akredytowany przy rosyjskim Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym.
Ale przedstawiciel producenta czarnych skrzynek, firmy ATM, Tomasz Tuchołka, wyjaśnia, że winna może być bezwładność mechanizmu. Dodatkowe głosy są w istocie nie do końca skasowanym poprzednim nagraniem, które przesunęło się o ułamek sekundy.
Kluczowa w tym przypadku jest odległość około półtora centymetra, dzieląca głowicę kasującą od nagrywającej. Odstęp między nimi powoduje, że taśma, która przejdzie przez głowicę kasującą, a nie wejdzie jeszcze na głowicę zapisującą, jest nie do końca skasowana. Ten fragment jest to z pewnością zapis dźwięków, które pochodzą sprzed pół godziny, czyli to stary zapis, już częściowo skasowany - wyjaśnia ekspert w rozmowie z reporterem RMF FM.
Rejestrator Tu-154M - jak wyjaśniał podczas poniedziałkowej konferencji szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg - to czterościeżkowy magnetofon, na którym specjalistyczna taśma jest zapętlona. Jej stan biegli uznają za bardzo dobry. Cztery rejestrowane ścieżki to: dwa kanały komunikacji radiowej, trzeci kanał to dźwięki z kokpitu zarejestrowane trzema mikrofonami, a z czwartego kanału odczytuje się znacznik czasu, nanoszony na taśmę co pół sekundy.
Biegli z krakowskiego Instytutu Sehna zapis ujęli w stenogramie zapewne dlatego, że pojawia się dokładnie w tej samej dziesiątej części sekundy, w której ustaje całe nagranie.