PolskaZapis debaty Kaczyński-Kwaśniewski w sprawach polityki zagranicznej

Zapis debaty Kaczyński-Kwaśniewski w sprawach polityki zagranicznej

Zapis poniedziałkowej telewizyjnej debaty premiera Jarosława Kaczyńskiego i byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w sprawach polityki zagranicznej.

02.10.2007 | aktual.: 02.10.2007 06:00

Galeria

[

]( http://wybory2007.wp.pl/galeriazdjecie.html?gid=9256995 )[

]( http://wybory2007.wp.pl/galeriazdjecie.html?gid=9256995 )
Debata Kaczyński-Kwaśniewski

Monika Olejnik: Witam Panów, witam Państwa i czas na politykę zagraniczną. Panie premierze, pan odpowiada pierwszy. Jaką była do tej pory polityka zagraniczna? Czy była na kolanach? Czy była dziadowska? Komu się kłaniał minister spraw zagranicznych, były, Bartoszewski? Którzy z ministrów spraw zagranicznych byli sowieckimi agentami? Skoro pan mówi o wizycie pana prezydenta byłego w Moskwie, czy podtrzymuje pan to, co kiedyś pan powiedział, że jest teczka w Moskwie Aleksandra Kwaśniewskiego i czy Aleksander Kwaśniewski wie o tym, czy jest jego teczka w Moskwie? Pan premier.

Jarosław Kaczyński: Pani redaktor, była rzeczywiście polityka wielkiego kompleksu niższości i znakomicie to opisał pan minister Bartoszewski mówiąc, że Polska to jest taka brzydka panna bez posagu, która się musi do wszystkich koniecznie ładnie uśmiechać, bo w przeciwnym razie nie ma żadnych szans. Powtarzam, to są słowa ministra Bartoszewskiego. Już, powiedzmy sobie, spuszczę litościwie zasłonę milczenia nad tym, kto się komu kłaniał, to na niektórych filmach można zobaczyć. Co do teczki pana prezydenta Kwaśniewskiego, to jako wieloletni funkcjonariusz władzy PZPR- owskiej, wysoki funkcjonariusz, z całą pewnością ma teczkę w Moskwie. Sam o tym świetnie wie. Tak to dobrze nie było w tym systemie, żeby ktoś taki nie miał teczki w Moskwie...

Aleksander Kwaśniewski: Pan mnie przecenia ...

J.K.: Ja wtedy bardzo zdziwiony pańskimi decyzjami co do wizyty w Moskwie rzeczywiście do tego się odwoływałem. Nie przeceniam pana. Widziałem pana przy Okrągłym Stole, tam przed panem na baczność stawali. Pan należał do najważniejszych ludzi już wtedy, no.

A.K.: Bo bardzo inteligentny byłem...

J.K.: Tak, no ja nie wiem...

M.O.: Ale przepraszam. Nie odpowiedział mi pan na moje pytanie, panie premierze, którzy z ministrów był agentem sowieckim?

J.K.: Ja nie wiem... ja nie zauważyłem

A.K.: Nie zauważył pan inteligencji, rozumiem.

J.K.: Ja nie zauważyłem, żeby ten system dobierał wedle inteligencji. Nie zauważyłem, zupełnie.

M.O.: Panie premierze, przepraszam. Nie odpowiedział mi pan na pytanie, który z ministrów był agentem sowieckim?

J.K.: Pani redaktor, proszę o to zapytać pana Macierewicza.

M.O.: Ale to pana minister... Teraz odpowiada Aleksander Kwaśniewski.

A.K.: Więc drodzy państwo, ponieważ ten program zaczyna przypominać takie typowe telewizyjne show i przestajemy być do końca poważni, to w tej sprawie ja chcę powiedzieć z najwyższą powagą. Otóż słowa pana Macierewicza, które ja akurat miałem okazję słyszeć, kiedy byłem w Stanach i miałem rozmowy z poważnymi amerykańskimi partnerami. To jest po prostu skandal. Dowód zupełnej nieodpowiedzialności i braku elementarnego szacunku dla Polski. Ja już nie mówię o ludziach. Kiedy pytano mnie, czy to możliwe, moja odpowiedź była jedna: współpracowałem z tymi ludźmi, od ministra Skubiszewskiego poczynając, poprzez ministra Bartoszewskiego i Rotfelda, i Cimoszewicza, na Mellerze kończąc i powiem jedno: niewielu w życiu spotkałem podobnych patriotów, wielkich polskich patriotów. To mówię z całą mocą i z całą odpowiedzialnością. Oni wyprowadzili wojska radzieckie z Polski. Oni doprowadzili do wejścia Polski do NATO. Oni doprowadzili do tego, że zakończyliśmy z sukcesem negocjacje w Unii Europejskiej. Oni doprowadzili do
ułożenia stosunków z naszymi partnerami regionalnymi. Oni pomogli w rozwiązaniu kryzysu na Ukrainie. Ja już zauważę, że ja nie mówię o sobie, bo mi nie wypada, bo jestem skromny i czekam na te dobre słowa, które pan o mnie powie, ale uważam, że mówienie takich rzeczy o Polsce, polskiej polityce zagranicznej, które pan wypowiada, jest po prostu nie dość, że niesprawiedliwe, bo to jest za słabe słowo, to jest po prostu niewłaściwe z punktu widzenia długoterminowego interesu Polski. Niech pan popatrzy na cele strategiczne, które osiągnęliśmy. Osiągnęliśmy je wszystkie. To był dopiero wielki sukces.

M.O.: Czas się pana skończył. Zadaję panu pytanie. Pytanie do byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i do premiera tylko odpowiada najpierw pan prezydent. Czy powinno się ośmieszać Polskę na arenie międzynarodowej, nawet jak się nie jest politykiem czynnym? Czy politycy powinni krytykować rządzących w prasie zagranicznej, chociaż mają takie możliwości w Polsce? Czy powinni osłabiać nasz wizerunek? I za co pan ceni Jarosława Kaczyńskiego? A za co pan ceni Aleksandra Kwaśniewskiego na arenie międzynarodowej?

A.K.: Ja rozumiem, że w pierwszej części pytania pani wyraźnie pije do mnie.

M.O.: To pan powinien wiedzieć.

A.K.: Ja rozumiem. Więc ja pani powiem tak. Ja nie chcę usprawiedliwiać żadnej z gaf, którą popełniłem i mogę tylko jeszcze raz wyrazić z tego powodu żal, w stosunku szczególnie do mojej żony i najbliższych, choć biorąc pod uwagę lata całe, kiedy jestem w polityce zdarzało się to stosunkowo, na szczęście, bardzo, bardzo rzadko, ale oczywiście każdego takiego faktu żałuję. Żałuję, żeby była jasność i myślę, że nie ma co dalej o tym dyskutować, bo nie ja dzisiaj kandyduję gdziekolwiek. Natomiast uważam, że zupełnie drugą kwestią, poważniejszą, jest zakres debaty, którą my prowadzimy w Polsce i za granicą, która dotyczy spraw naszych. Otóż, to, z czym się nie zgadzam, to jest wytwarzanie przez pana premiera takiego poczucia jakby zamknięcia, gdy chodzi o poważną dyskusję o Polsce, poza Polską. Po pierwsze jesteśmy w świecie otwartym, wszystko i tak jest i krajowe, i zagraniczne. A po drugie my nie możemy np. rozmawiać w Unii Europejskiej, będąc członkami Unii Europejskiej i starając się być ważnym krajem w Unii
Europejskiej, żeby nie dyskutować otwarcie, bez właśnie kompleksów, bez jakichkolwiek ograniczeń o tym, co dzieje się w Polsce, co dzieje się we Francji, co dzieje się w Niemczech, co dzieje się w Wielkiej Brytanii.

M.O.: Czas się pana kończy. Za co pan ceni Jarosława Kaczyńskiego?

A.K.: Nie.

M.O.: No tak. Dziesięć sekund...

A.K.: Już przestańcie z tym, że czas mój się kończy, bo ja prezydentem przestałem być blisko dwa lata temu. Natomiast ja was wszystkich informuję. Mój czas...

M.O.: Ale przepraszam, są takie reguły gry, chyba że oddaje pan czas...

A.K.: Ale mój czas się dopiero zaczyna. To jest bardzo ważne przesłanie tego programu...

M.O.: No chyba że pan oddaje czas...

A.K.: Otóż cenię Jarosława Kaczyńskiego za niewątpliwie inteligencję oraz niewątpliwie fakt, że dysponuje programem politycznym, z którym się całkowicie nie zgadzam, no ale go ma. No to jest. Nie będę mówił, że nie.

M.O.: Odpowiada premier Jarosław Kaczyński.

J.K.: Dziękuję. Więc jeśli chodzi o przedstawienie Polski na zewnątrz, to tego się nie da oderwać od tego poprzedniego pytania. No panie prezydencie, po pańskich ostatnich gafach, jak to pan jest łaskaw określać, pan jako krytyk czegokolwiek, co się robi w Polsce, w polityce zagranicznej jest łagodnie mówiąc całkowicie niewiarygodny, bo jeżeli pan wzywa Niemców do ostrej polityki wobec Polski, to wybaczy pan, ale pan jakby wypada z pewnego kręgu.

A.K.: Pan czytał niewłaściwe artykuły.

J.K.: Zupełnie właściwe.

A.K.: No zupełnie niewłaściwe.

J.K.: Zupełnie właściwe.

A.K.: No nie.

J.K.: Ale pan nie jest w stanie nawet tutaj milczeć. Jakie pan ma kwalifikacje polityczne, a szczególnie dyplomatyczne, jak pan nie potrafi wysłuchać tego, co ktoś inny mówi. Nie chodzi o to, żeby czegoś krytykować, czy krytykować. Chodzi o to, żeby nie tworzyć, a pierwszy raz tak było, za czasów rządu Olszewskiego, całkowicie fałszywego obrazu Polski. Polski, gdzie jest zagrożona demokracja, jak za czasów Olszewskiego jest czarna dziura gospodarcza, chociaż wtedy w ogóle Polska zaczęła się rozwijać, zaczął wzrastać PKB. Żeby nie tworzyć takiej sytuacji, że jak nie my rządzimy, to kompromitujemy Polskę na zewnątrz...

A.K.: To nie prawda...

J.K.: ...bo to jest w Polsce rzeczywiście tradycja silna. Ja nie chcę już wymieniać tych podstawowych, że tak powiem, etapów rozbudowy tej tradycji, pan z nią w pewnej części swego życia miał coś wspólnego...

M.O.: Przepraszam, teraz czas na dobre słowo, albo złe.

J.K.: Zaraz powiem. Coś wspólnego. I tym bardziej się pan powinien pilnować jako były PZPR-owiec. A jeżeli chodzi o to, za co pana cenię. Otóż za to, co pan zrobił na Ukrainie.

A.K.: Dziękuję bardzo.

M.O.: Teraz pytanie do pana premiera Kaczyńskiego, do pana prezydenta Kwaśniewskiego, byłego. Panie premierze, czy wolno kpić z byłego więźnia Oświęcimia, czy można kpić z Władysława Bartoszewskiego, który jest postacią pomnikową? Kto załatwił odszkodowania dla robotników przymusowo pracujących w Niemczech? Czy to jest polityka na kolanach? Dzięki komu mamy słynną Niceę? Czy to jest polityka na kolanach? Kto miał najdłuższe przemówienie w 1995 roku w Bundestagu, ile ono trwało? Który z polityków jako jedyny, czterech tylko polityków przemawiało przed Kongresem, który z polityków przemawiał przed Kongresem amerykańskim?

J.K.: Gdyby mi pani wyjaśniła na czym polegają te kpiny, bo każdego można krytykować, bo to jest tak, że w życiu polityków, tak jak w ogóle w życiu ludzi, zdarzają się momenty dobre i złe. I za dobre trzeba chwalić, za złe, nawet jeśli jest to osoba bardzo godna, trzeba krytykować.

M.O.: Przepraszam, kłanianie się w pas oznacza, że był lokajem, czyimś lokajem, tak to zrozumiałam.

J.K.: To już jest pani interpretacja. Ja to stwierdzam po prostu wedle faktów empirycznych.

M.O.: To proszę powiedzieć komu?

J.K.: Według faktów empirycznych. To jest sprawa pierwsza.

M.O.: Niemcom, Amerykanom, Francuzom?

J.K.: Ale pani mi nie daje nic powiedzieć.

M.O.: Proszę. Przepraszam.

J.K.: Powtarzam, my z nikogo nie kpimy, my po prostu opisujemy tę politykę, powtarzam jeszcze raz, znakomicie opisaną przez pana Bartoszewskiego, jako politykę błędną, niedobrą, przynoszącą Polsce szkody. Bo oczywiście z Polski wyprowadzono wojska radzieckie, ale z jakiego kraju, panie prezydencie, ich nie wyprowadzono, i to z innych wyprowadzono je wcześniej niż z Polski. Polskę przyjęto do NATO, ale jakiego kraju z tego kręgu, łącznie z państwem Meciara, czyli Słowacją, do NATO nie przyjęto?

A.K.: Ale dzięki czyim też, dzięki czyjemu współdziałaniu ...

J.K.: Pan bez przerwy to samo. Pan nie wytrzymuje. Rozumie pan, że siła moich argumentów jest taka, że pan nie ma żadnych szans. Krótko mówiąc, pani redaktor, my bardzo szanujemy pana profesora Bartoszewskiego, natomiast widzimy, że złe obyczaje się szerzą i są zaraźliwe, i to nas bardzo martwi. Dziękuję bardzo.

M.O.: I teraz czas na pytania. Pytanie panu premierowi zadaje Aleksander Kwaśniewski.

A.K.: A odpowiedź na to pytanie?

M.O.: A, nie odpowiedział pan, przepraszam. Proszę bardzo.

A.K.: Ja bym po pierwsze chciał wyrazić swój szacunek dla profesora Bartoszewskiego, z którym pracowałem jako ministrem spraw zagranicznych, a później członkiem Kapituły Orła Białego i wszystko to, co zostało powiedziane jest po prostu niewłaściwe i koniec. Natomiast jest ważniejsza rzecz. Otóż pan premier jest łaskaw mówić o tej polityce na kolanach czy polityce partii białej flagi i to jest jak powiedziałem wyjątkowo nierozsądne, żeby nie powiedzieć więc skandaliczne, dlatego, że wszystkie najważniejsze cele strategiczne Polska osiągnęła. I to nie jest tak, że i tak byśmy je osiągnęli, i to nie jest tak, że Słowacja Meciara znalazła się w NATO, bo ona znalazła się miedzy innymi, dlatego panu przerywałem, znalazła się w NATO, ponieważ my tej Słowacji naprawdę pomagali. I kraje bałtyckie znalazły się w NATO, nie dlatego, że to było zadecydowane, tylko dlatego, że Polska odegrała tutaj aktywną rolę. I dziękuję panu za uznanie dla mojej, naszej, polskiej roli w sprawach Ukrainy, ale gdyby też nie wiele
wysiłków, nie wiele spraw, które prowadziliśmy wcześniej, byłoby to bardzo trudne. Polityka zagraniczna rodzi się w ciągłości, w konsekwencji, w szacunku dla własnego kraju, ale także w otwartości. U was być może jest szacunek, jest szacunek dla własnego kraju, tego nie kwestionuje, jest konsekwencja, choć moim zdaniem źle ukierunkowana, brakuje poczucia ciągłości i brakuje gotowości do rozmów. Gdyby pan spojrzał na to, co nam się udało uzyskać w Unii Europejskiej, mimo, że pan wspaniale mówi o pani minister Fotydze, to jest wieka katastrofa. To jest największa katastrofa dyplomatyczna, jaką można sobie w ogóle wyobrazić.

M.O.: Czas się skończył mimo tego, że pan zaczyna. I teraz pan zaczyna pytaniem do pana premiera Kaczyńskiego, panie prezydencie.

A.K.: Gdzie chcemy być panie premierze, bo to jest zasadnicze pytanie. Czy pana koncepcja podkreślania tej naszej szczególnej roli, odrębności, niekłaniania się w pas i tak dalej, ona ma prowadzić do tego, że Polska będzie, że tak powiem, napinać muskuły, walczyć do ostatniego guzika, a w rezultacie będzie na peryferiach europejskich. Czy my mamy pomysł i pytam pana, pan rządzi w tej chwili krajem, czy my mamy pomysł, żeby być silnym krajem w silnej Europie? Żebyśmy mieli rzeczywiście znaczenie, nie takie, że będziemy wetować, później mięsa nie eksportować, tylko, że coś uzyskamy.

J.K.: Otóż panie prezydencie, my wbrew temu co pan mówi, a to jest coś wyjątkowo, rzeczywiście oburzającego, żeby mówić coś tego rodzaju, jak pan w tej chwili powiedział, uzyskaliśmy w ciągu tych dwóch lat bardzo dużo. Uzyskaliśmy po pierwsze 10 lat przedłużenia Nicei, która jest dla nas bardzo korzystna, później Joaninę, która jest dla nas także bardzo korzystna. Uzyskaliśmy solidarność w sprawie rosyjskiej, co było bardzo trudne. Uzyskaliśmy zmianę polityki energetycznej, co dla Polski ma znaczenie po prostu gardłowe. I, co ja odczuwam przy każdej wizycie, uzyskaliśmy sytuację kraju, który się szanuje i z którym się liczy, a nie o którym się mówi, jak ja usłyszałem w Strasburgu: "Polacy to są grzeczni". Otóż tak, trzeba być grzecznym, ale trzeba też być zdecydowanym. Jest ogromna zmiana na korzyść, a to, że jest, są media, które tworzą jakąś zupełnie nieistniejącą rzeczywistość, to jest inna sprawa. Pan jeździł i miał pan świetną prasę, tylko co pan załatwił?

A.K.: Wszystko, wszystko, wszystko.

M.O.: Riposta.

A.K.: Otóż dobre pytanie. Załatwiłem detalicznie wszystko, plus, ponieważ to, że uda mi się rozwiązać kryzys na Ukrainie i to, że Ukraina będzie dzisiaj głosować na obóz pomarańczowych, nawet nie sądziłem, nawet nie sądziłem. Jesteśmy w NATO, jesteśmy w Unii, jesteśmy pogodzeni ze wszystkimi sąsiadami, mamy sojusz strategiczny ze Stanami Zjednoczonymi. No niech pan powie co się nie udało zrobić, co się nie udało zrobić? Ja panu nawet czas oddam, ma pan 4 sekundy zamiast mnie, proszę.

J.K.: Ale ja mam zadać jeszcze panu pytanie przecież. Więc ja mam trochę czasu. Otóż ja panu zadaję takie pytanie.

M.O.: A teraz zadaje pan premier pytanie.

J.K.: Otóż skoro tak świetnie pan działał, to dlaczego się pan zgodził na to, żebyśmy weszli do Unii Europejskiej na no nie najlepszych warunkach akcesyjnych i od razu z zapowiedzią z góry, że tracimy Niceę? Przecież okazało się, że przynajmniej o dziesięć lat w bardzo trudnych warunkach i niby w takiej fatalnej polityce można było to przedłużyć? Panie prezydencie, pan załatwił to, co by załatwił każdy. A jak coś było trudnego do załatwienia, to pan tego nie załatwił. Z jednym wyjątkiem, to panu przyznaję, Ukrainy.

M.O.: Teraz pytanie zadaje premier Kaczyński, a Niceę załatwił m.in. Władysław Bartoszewski. Bardzo proszę panie...

A.K.: Bardzo przepraszam, ale to było pytanie do mnie, tak?

M.O.: A, teraz pan odpowiada.

A.K.: Pani się wszystko pani redaktor pomieszało, teraz jest moja odpowiedź. Proszę pana...

M.O.: Czasami mi się miesza.

A.K.: Rozumiem. To jest, jeżeli pan mówi, że ja załatwiłem wszystko to, co każdy by załatwił, to jest brutalna ocena, z która ja się nie zgadzam. Ale mógłbym równie brutalnie powiedzieć, pan za to zepsuje tylko to, co tylko pan potrafi zepsuć na tym świecie. Naprawdę, to jest wielka pańska umiejętność przed którą ostrzegam. Dlatego, że wszystko to, po pierwsze Unia Europejska jest procesem. Wejście Polski odbyło się na bardzo korzystnych warunkach. Jesteśmy w Unii Europejskiej. Unia Europejska dzisiaj ma dwudziestu siedmiu członków i oczywiście będziemy musieli dalej wypowiadać się na temat wewnętrznych reform unijnych i powinniśmy się wypowiadać nie jako kraj strachliwy, nie jako kraj, który będzie stosował różne kruczki, będzie umierał za pierwiastek, za całkę, za nie wiem co jeszcze, bo to będą przecież kolejne pomysły. My powinniśmy być krajem, który konstruktywnie proponuje najlepsze rozwiązania dla przyszłości Unii Europejskiej. W tej sprawie nie macie nic do powiedzenia i nic do zaproponowania.

M.O.: Riposta pana premiera.

J.K.: Otóż panie prezydencie, jest taka metoda: jawohl. Pan ją rzeczywiście znakomicie opanował i z tego Polacy pod pana kierownictwem byli znani w Unii Europejskiej. My rzeczywiście żeśmy tę metodę zmienili i uzyskaliśmy, wbrew temu, co pan twierdzi, zdecydowanie dużo. Właśnie w ciągu tego ostatniego czasu. A przede wszystkim uzyskaliśmy, to nawet można z depesz dyplomatycznych odczytać, uzyskaliśmy szacunek, uzyskaliśmy pozycję kraju, z którym się trzeba liczyć, której to pan niestety zdobyć w żadnym wypadku nie potrafił. No trudno. Pan jest z takiej szkoły. Kiedyś Moskwa, teraz Bruksela.

M.O.: I teraz panowie czas na podsumowanie. Każdy z panów ma czas na podsumowanie i myślę, że panów to cieszy, że ukraiński oligarcha nam załatwił EURO 2000, to moje podsumowanie. I teraz Jarosław Kaczyński, bardzo proszę.

J.K.: Proszę państwa, ja mogę tylko powtórzyć to, co mówiłem. Myśmy przejęli polską politykę zagraniczną właśnie w takim stanie, że Polacy są grzeczni i na wszystko się zgadzają. A tutaj na wszystko się nie można było zgodzić. Nie można się było zgodzić na to, żeby polska pozycja, zaraz po wejściu do Unii została osłabiona, nie można było się zgodzić na to, żeby Rosjanie traktowali Polskę, tak jakby nie należała do UE, bo pan sobie z tych kiełbas drwi, a tak naprawdę, to wiadomo, że nie chodziło o kiełbasy, tylko chodziło o status Polski w Unii. I kiedy ja to tłumaczyłem, np. Barroso, to Barroso to świetnie rozumiał. A pan tego nie rozumie. To rzeczywiście zdumiewające. Więc pytanie, po której stronie pan w gruncie rzeczy jest? Otóż myśmy to załatwili, nawiązaliśmy nieporównanie lepsze, niż za pana czasów, stosunki z sąsiadami, w szczególności z Litwą, że tak powiem, umiejscowiliśmy się tam, mamy dobre stosunki z Francją, dobre stosunki w centrali UE, zupełnie dobre stosunki z Niemcami. Na poziomie nie
prasowym, tylko międzyrządowym. Właśnie prezydent tam po raz kolejny jedzie, na zaproszenie pani Merkel. Dobre stosunki z Anglią, zupełnie dobre stosunki właściwie ze wszystkimi państwami, nawet Zapatero mi się bardzo dobrze rozmawiało. I kiedy ta rozmowa w Belwederze się kończyła, to powiedział: "wie pan co, dobrze to się jednak osobiście poznać, bo te stereotypy są fatalne". A pan w świecie tych stereotypów żyje, albo pan w to wierzy, ale ponieważ pan rzeczywiście być może jest dość inteligentny, to pan nie wierzy, tylko pan próbuje robić.

M.O.: Teraz Aleksander Kwaśniewski.

A.K.: Panie premierze, w świecie stereotypów, choć też nie wierzę, żeby pan w to wierzył, ale boję się, że pan w to może wierzyć. To jest naprawdę problem, że w większość tych fałszywych zupełnie tez pan jest gotów uwierzyć. W skuteczność dzisiaj polskiej polityki zagranicznej, w sens różnych działań, jakie są podejmowane przez polską dyplomację i w to, że pan dzisiaj jest lepiej przyjmowany, bo po pierwsze nie ma pan żadnego porównania, jak ja np. byłem przyjmowany, czy ktokolwiek inny, bo przecież nie jeździł pan w naszym bagażu i rzecz polega na tym. Polska uzyskała wszystkie strategiczne cele. Ja bym chciał porozmawiać, co Polska w polityce zagranicznej uzyska za dwa lata, za pięć lat, za siedem itd.

J.K.: To super, pan uważa, że będziemy rządzić.

A.K.: Mam nadzieję, że nie. Ja rozumiem, że to jest skromny rewanż za to przerywanie, tak? Mam nadzieję, że nie i mam nadzieję, że Polacy dokonają właściwego wyboru. Natomiast wracając do polityki, polska polityka musi wrócić na trop dialogu, rozmowy i budowania polskiej pozycji w UE, bo to jest możliwe, to jest realne i naprawdę nie trzeba tu tych wszystkich szaleństw, ani wybiegów, ani pana obrażania mnie itd, itd, ani obrażania kolejnych ministrów spraw zagranicznych. Nie róbcie tego, bo nie ma takiej potrzeby. Polska polityka zagraniczna może być nieporównanie lepsza i jeżeli tylko po tych wyborach zmieni się rząd i będzie można rozpocząć naprawianie tego, co skutecznie przez dwa lata zepsuliście, a pan nawet nie wie, z tych moich rozmów to wynika ileście napsuli.

Źródło artykułu:PAP
wyboryaleksander kwaśniewskidebata
Zobacz także
Komentarze (0)