Zapadły wyroki w tzw. aferze starachowickiej
3,5 roku więzienia dla byłego wiceszefa MSWiA
Zbigniewa Sobotki, 2 lata dla Henryka Długosza oraz 1,5 roku dla
Andrzeja Jagiełły - to wyroki, bez zawieszenia, kieleckiego sądu
wobec posłów lewicy w sprawie przecieku tajnych informacji o
planowanej akcji policji w Starachowicach w marcu 2003 r.
24.01.2005 | aktual.: 24.01.2005 19:02
Większość osób komentujących ten wyrok uważa go za ostrzeżenie dla obecnych i przyszłych polityków.
Wyższa kara dla Sobotki
Sąd zakazał Sobotce (który nadal jest posłem SLD) pełnienia przez 5 lat stanowisk w administracji publicznej związanych z dostępem do informacji niejawnych. Kara dla Sobotki jest wyższa o rok od tej, o którą wnioskowała prokuratura. Według sądu były wiceminister działał w imię "źle pojmowanego interesu partyjnego".
Jagiełło (dawniej poseł SLD, obecnie PLD) i Długosz (dawniej SLD, obecnie poseł niezrzeszony) oskarżeni byli o utrudnianie postępowania karnego, Sobotka o ujawnienie tajemnicy państwowej i służbowej, godzenie się na utrudnianie postępowania przygotowawczego oraz godzenie się na narażenie działających pod przykryciem policjantów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w trakcie zakupu kontrolowanego broni palnej, amunicji i narkotyków.
Posłowie twierdzili, że są niewinni. Obrońcy posłów już zapowiedzieli apelację.
Dowód fundamentalny
W ocenie sądu fundamentalnym dowodem w sprawie były rozmowy Jagiełły ze starachowickimi samorządowcami - Mieczysławem Sławkiem i Markiem Basiakiem. Według sądu nie ma wątpliwości, że miały one dostarczyć obu samorządowcom istotnych informacji o zaplanowanych działaniach policji oraz sugerowały, jak się mają zachować, by uniknąć odpowiedzialności.
Sąd odrzucił natomiast zarzut prokuratury, że posłowie ujawnili tajne plany operacyjne Centralnego Biura Śledczego, by pomóc zorganizowanej grupie przestępczej w Starachowicach.
W opinii prokuratora Mariusza Krasonia sąd podzielił argumenty, które legły u podstaw aktu oskarżenia, i wskazał, że przedstawione dowody tworzą nierozerwalny i logiczny ciąg poszlak pozwalający na uznanie winy wszystkich oskarżonych.
Scenariusz kryminału
Komentując wyrok Sobotka powiedział, że przypomina on scenariusz do filmu kryminalnego, "w którym wszystko pasuje, tylko nie można podpisać, że oparty jest na faktach". Długosz zapowiedział, że poważnie rozważy zrezygnowanie z mandatu poselskiego.
Według premiera Marka Belki wyrok w sprawie przecieku starachowickiego jest drakoński. Obojętnie, jaki będzie wynik apelacji, to jest wielki szok i ostrzeżenie dla wszystkich osób publicznych i polityków na wiele lat - powiedział szef rządu.
Ewentualne decyzje dotyczące obecności Zbigniewa Sobotki w Sojuszu, powinny zapaść po uprawomocnieniu się wyroku - powiedział mediom sekretarz generalny SLD Marek Dyduch. Szef Sojuszu Józef Oleksy dodał, że "trzyma kciuki, żeby w drugiej instancji ocena tej sprawy była stosowna do tego, co było prezentowane przez obronę, i za to, żeby jeśli są niewinni, zostało to stwierdzone".
Osądzona idea
Zdaniem Tomasza Nałęcza (SdPl) sprawa "jest o tyle ważna, że osądzono nie tylko trzech oskarżonych posłów, ale sądzono także ideę państwa partyjnego, realizowaną od kilku lat przez Sojusz Lewicy Demokratycznej".
Poseł PiS Zbigniew Wassermann powiedział po ogłoszeniu wyroku, że stanowi on pozytywny sygnał, iż Polska może być demokratycznym państwem prawa, oraz że zasada równości wszystkich wobec prawa może być respektowana. To musi być ostrzeżenie nie tylko dla nich, ale i dla ich następców - dodał.
Odpowiedzialność za przeciek
Zdaniem lidera LPR Romana Giertycha wyrok w sprawie afery starachowickiej "przesądza kwestię odpowiedzialności za przeciek". Dodał, że jeżeli potwierdzi się on w prawomocnym orzeczeniu, to "niebywałym skandalem" będzie, że "wiceminister spraw wewnętrznych przekazywał bandytom informacje o planowanych działaniach policji".
Według Grażyny Kopińskiej z Fundacji im. Stefana Batorego, wyroki mogą mieć znaczenie psychologiczne dla polityków. Dodała, że decyzja sądu pokazuje, iż nadużywanie urzędu z pobudek partyjnych jest tak samo naganne jak z pobudek osobistych.