Zapadła ważna decyzja - stan wojenny nielegalny
Dekrety Rady Państwa PRL o wprowadzeniu w 1981 r. stanu wojennego są niekonstytucyjne - orzekł Trybunał Konstytucyjny. Teraz wszyscy skazani w tamtym czasie mogą występować o wznawianie ich spraw i odszkodowania. Wyrok nie wpłynie na proces twórców stanu wojennego.
16.03.2011 | aktual.: 16.03.2011 16:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wyrok oznacza, że każdy skazany w stanie wojennym za czyn kryminalny będzie mógł wystąpić o wznowienie swej sprawy i o ewentualne odszkodowanie (co dotychczas było w zasadzie niemożliwe). Sądy ocenią zasadność takich wniosków w zależności od okoliczności danej sprawy. Prezes TK Andrzej Rzepliński nie sądzi, by takich wniosków było zbyt dużo. Jego zdaniem odszkodowania byłyby możliwe np. przy drastycznym naruszeniu procedury sądowej lub przy wydaniu wysokiego wyroku, który nie byłby możliwy, gdyby nie prawo wojenne. Według Rzeplińskiego konieczna byłaby zaś interwencja ustawodawcy dla wyrównania krzywd osób, które z powodu stanu wojennego były pozbawione możliwości zarobkowania i dlatego mają dziś niższe emerytury.
TK w pełnym składzie, na wniosek b. Rzecznika Praw Obywatelskich Janusza Kochanowskiego (zginął w katastrofie smoleńskiej), uznał dwa najważniejsze dekrety z 12 grudnia - o stanie wojennym oraz o postępowaniach szczególnych w sprawach o przestępstwa i wykroczenia w czasie stanu wojennego - za niezgodne z konstytucją PRL i RP oraz z Międzynarodowym Paktem Praw Osobistych i Politycznych. Uznania niekonstytucyjności całości dekretów chciały wszystkie strony postępowania przed TK: RPO, sejm oraz prokurator generalny.
Mimo iż dwa dekrety zostały formalnie uchylone w 2002 r., TK uznał, że należy je zbadać ze względu na konieczność ochrony konstytucyjnych wolności i praw obywateli. Gdy w 2008 r. Kochanowski kierował wniosek do TK, mówił, że nigdy nie zbadano konstytucyjności dekretów, co powoduje, że pokrzywdzeni przez ówczesne władze mają utrudnione, a niekiedy zamknięte drogi dochodzenia swych praw.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Mirosław Granat mówił, że już ocena tych dwóch dekretów wyczerpuje kwestie konstytucyjności stanu wojennego. Umorzono wątek sprawy co do samej uchwały Rady Państwa o wprowadzeniu stanu wojennego oraz jej dekretu o poddaniu wówczas części przestępstw pod sądy wojskowe. Uchwała o wprowadzeniu stanu wojennego została uchylona jeszcze w 1983 r., przy zniesieniu stanu wojennego, dlatego TK nie mógł orzekać wobec niej. Granat podkreślił, że uchwała o stanie wojennym i dekret o jego wprowadzeniu były odrębnymi aktami prawnymi i nie można ich badać łącznie.
Granat przypomniał, że dekret o stanie wojennym zawieszał lub ograniczał podstawowe prawa obywateli oraz przeanalizował czyny, które nie były przedtem karalne, zaostrzał odpowiedzialność karną, wiele wykroczeń uznawał za przestępstwa. Sędzia zwrócił uwagę, że represje na podstawie dekretu dotyczyły obywateli, którzy popełniali czyny mieszczące się w działalności na rzecz niepodległego bytu państwa, jak i tych, których czyny nie kwalifikowały się do takiej działalności. - Dlatego rozważenie konstytucyjności dekretu i wydanie orzeczenia przez Trybunał było w interesie wszystkich podmiotów konstytucyjnych wolności i praw, a nie tylko w interesie osób, które były zaliczane przez władze do "uczestników nielegalnej działalności antysocjalistycznej - mówił Granat.
TK uznał, że obecne prawo tylko selektywnie usuwa skutki naruszeń wolności ze stanu wojennego (od 20 lat odszkodowania dostają ci, którzy działali na rzecz niepodległości). Wyrok ma otworzyć drogę sądową dochodzenia praw przez osoby, które nie miały takich możliwości na gruncie dotychczasowego prawa. Wobec tego jedynie wydanie orzeczenia przez TK jest skutecznym środkiem ochrony wolności i praw konstytucyjnych wszystkich podmiotów - dodał Granat.
Rada Państwa złamała konstytucję PRL, bo nie miała prawa wydawać dekretów o stanie wojennym, gdyż trwała wtedy sesja sejmu, a mogła ona wydawać dekrety wyłącznie między sesjami sejmu - podkreślił Granat. Z tego powodu TK uznał, że zostały one wydane przez nieuprawniony "podmiot". "Rada Państwa nie miała prawa rozszerzać konstytucyjnych przesłanek wprowadzenia stanu wojennego o nowe przesłanki, nieznane w konstytucji PRL" - mówił Granat. Dlatego jej "działanie prawotwórcze było nielegalne". Sędzia dodał, że prawo w stanie wojennym działało wstecz, co było sprzeczne z przepisami.
Po wyroku Mirosław Wróblewski z biura RPO podkreślał, że wyrok TK ma m.in. wymiar moralny. Zwracał też na to uwagę obecny w IPN szef pionu edukacyjnego IPN Łukasz Kamiński, według którego TK "przywrócił godność wszystkim ofiarom stanu wojennego". Reprezentant sejmu Andrzej Dera (PiS) mówił, że powinna powstać ustawa, która objęłaby kwestie z zakresu prawa pracy - tak by pokrzywdzeni mogli skutecznie dochodzić odszkodowań od państwa.
Rzepliński, pytany o proces karny twórców stanu wojennego - m.in. Wojciecha Jaruzelskiego - w świetle wyroku TK, ocenił, że nie ma on bezpośredniego wpływu. - To może być jedna z okoliczności, ale nie decydująca, bo TK nie zajmuje się oceną zawinienia, która jest ważna dla sądu w sprawie karnej - powiedział dziennikarzom. - Nie ma tu bezpośredniego przełożenia - wtórował mu Granat. Wypowiadać się o tym nie chciał wiceprokurator generalny Robert Hernand. Dera mówił zaś, że wyrok TK będzie miał fundamentalne znaczenie dla procesu Jaruzelskiego, bo go "bardzo mocno obciąża". - Dera jest politykiem - komentował Rzepliński.
Prezes TK uważa, że nie można wznowić kwestii odpowiedzialności konstytucyjnej twórców stanu wojennego, bo w 1996 r. sejm, głosami ówczesnej koalicji SLD-PSL, nie zgodził się, by Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak i inni członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego odpowiadali przed Trybunałem Stanu.
Od września 2008 r. w Sądzie Okręgowym w Warszawie trwa proces autorów stanu wojennego z oskarżenia IPN. Być może proces zakończy się przed 30. rocznicą 13 grudnia 1981 r. Obecnie jest czworo podsądnych: 87-letni b. szef PZPR, b. premier, b. szef MON i WRON gen. Jaruzelski, 85-letni b. szef MSW Kiszczak, b. szef PZPR 83-letni Stanisław Kania i b. członkini Rady Państwa 81-letnia Eugenia Kempara. Oddzielnie sądzony jest inny b. członek Rady Państwa 93-letni Emil Kołodziej.
Jaruzelski jest oskarżony o kierowanie "związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym", który na najwyższych szczeblach władzy PRL przygotowywał stan wojenny (grozi mu do 10 lat więzienia). Drugi zarzut wobec niego to podżeganie członków Rady Państwa do przekroczenia ich uprawnień przez głosowanie za dekretami. Kania i Kiszczak odpowiadają za udział w "związku przestępczym" - za co grozi do 8 lat więzienia. Kempara i Kołodziej mają zarzut przekroczenia uprawnień, za co grozi do 3 lat więzienia. Zarzuty przedawnią się w 2020 r. Sąd nie zajmuje się "oceną merytorycznej zasadności wprowadzenia stanu wojennego", lecz "prawnymi aspektami zachowań przypisywanych oskarżonym". Oni sami twierdzą, że działali w stanie "wyższej konieczności" wobec groźby sowieckiej interwencji. W grudniu 1981 r. nie było takiej groźby, a państwa Układu Warszawskiego uznały, że sprawa leży w wyłącznej gestii władz PRL - replikuje IPN.
Według niepełnych danych, na podstawie dekretu o stanie wojennym za działalność opozycyjną aresztowano ponad 3,5 tys. osób. W latach 1981-89 sądy powszechne skazały 1713 osób za działalność opozycyjną. Na podstawie dekretu o stanie wojennym sądy wojskowe skazały zaś 5681 osób. Według IPN ok. 170 tys. osób ukarano według prawa wojennego za takie wykroczenia niezwiązane z działaniem na rzecz niepodległości jak np. oddalenie się z pracy uznawane za dezercję, nieprzestrzeganie godziny milicyjnej lub pobyt poza miejscem zameldowania bez zezwolenia.