Zanieczyszczenie ozonem ociepla Arktykę
Zanieczyszczenie przez człowieka ozonem atmosfery półkuli północnej jest jedną z najważniejszych przyczyn ocieplenia Arktyki - oznajmili eksperci na stronach internetowych NASA. W efekcie topnieją lodowce, podnosi się poziom mórz i oceanów.
Ozon gra w atmosferze Ziemi kilka ról. Wysoko nad ziemią, w stratosferze, chroni mieszkańców Ziemi przed szkodliwym promieniowaniem ultrafioletowym. Niżej, w troposferze, może jednak szkodzić organizmom żywym. Ozon jest też gazem cieplarnianym - przyczynia się do ogrzewania Ziemi.
Gaz ten powstaje m.in. w efekcie reakcji chemicznych w atmosferze blisko powierzchni Ziemi. Niezbędne są do tego pewne związki chemiczne, które pochodzą zarówno ze źródeł naturalnych, jak i są emitowane przez działalność człowieka.
Wpływ ozonu zanieczyszczającego powietrze na ocieplenie niełatwo jest ocenić, ponieważ jest on nietrwały i rozpada się, nim wiatry rozniosą go równomiernie wokół kuli ziemskiej. Ozon ociepla najsilniej ten rejon, z okolic którego się wywodzi.
Aby dokładnie zbadać wpływ ozonu na ocieplenie, naukowcy Nasa sięgnęli po modele komputerowe.
Analiza danych klimatycznych od 1880 r. pokazała, że temperatury Arktyki pozostawały w normie do około 1950 r. Potem region Arktyki ogarnął wzrost temperatur. Wiąże się on ze zwiększeniem ilości ozonu w troposferze na dużych szerokościach geograficznych północnych - zauważają naukowcy.
Skąd tyle ozonu akurat na półkuli północnej? Naukowcy wyjaśniają, że produkują go kraje uprzemysłowione, których wiele żyje właśnie w tej części świata. Produkowany tam zimą i na wiosnę ozon nie rozpada się specjalnie szybko i wędruje z wiatrem na północ i na wschód - właśnie kierunku koła podbiegunowego.
Tymczasem latem znajdujący się nad Ziemią ozon rozpada się najszybciej i nie zdąża dotrzeć w rejon polarny, aby go ogrzać. Związane z ozonem ocieplenie jest najsilniejsze jedynie nieopodal źródeł emisji tego gazu. Model komputerowy wskazał, że takie lokalne, letnie ocieplenie następuje w rejonie zachodnim Ameryki Północnej, nad Europą wchodnią i Azją centralną.
Nowe badanie zmian klimatu w XX wieku wskazują na to, że gaz ten może odpowiadać nawet za 50 proc. ocieplenia w strefie Arktyki.