Zamrożone ceny we włoskich supermarketach
Włoskie supermarkety zamrożą do końca
roku ceny w ramach porozumienia z rządem, mającego przeciwdziałać
inflacji - zapowiedział wieczorem rzecznik Ministerstwa
Gospodarki.
Tego samego dnia we Włoszech odbył się "dzień bez zakupów", zorganizowany przez organizacje konsumentów jako protest przeciwko drożyźnie. Organizatorzy twierdzą, że miliony ludzi posłuchały wezwania i zbojkotowały tego dnia sklepy, bary i restauracje.
Premier Silvio Berlusconi ma w piątek przedstawić szczegóły cenowego porozumienia na konferencji prasowej. Wiadomo już, że w zamian za niepodnoszenie cen handlowcy mają otrzymać więcej swobody w takich dziedzinach jak promocje oraz godziny otwarcia.
Oficjalna stopa inflacji wynosi we Włoszech 2,3 proc., co odpowiada średniej dla strefy euro. Organizacje konsumentów twierdzą jednak, że w rzeczywistości ceny rosną znacznie szybciej, co dotyka zwłaszcza ludzi o najniższych dochodach.
Nie kupujcie nawet porannej kawy w barze, zamiast obiadu w restauracji zjedzcie w pracy przyniesione z domu kanapki, nie tankujcie benzyny, do pracy wybierzcie się na rowerze, i nie róbcie weekendowych zakupów w hipermarkecie - apelowały do Włochów organizacje obrony praw konsumentów, a wieczorem ogłosiły sukces akcji protestacyjnej.
Całodniową akcję protestacyjną poparły największe lewicowe związki zawodowe.
Był to już kolejny taki strajk w Italii, której mieszkańcy skarżą się, że najbardziej spośród wszystkich krajów strefy euro odczuli skutki przejścia na wspólną walutę. Niemal każdego dnia prasa przytacza przykłady cen, świadczące o tym, że od początku roku 2002, tzn. odkąd obowiązuje euro, wiele artykułów - od warzyw na targu po pizzę - zdrożało nawet o kilkadziesiąt procent.
W lipcu przeciwko wysokim cenom usług protestowali właściciele telefonów komórkowych, nie używając ich przez cały dzień. Straty operatorów obliczono wówczas na kilkadziesiąt milionów euro.