"Zamieszki zagrażały życiu i zdrowiu uczestników". Teatr Powszechny pokazuje swoją wersję wydarzeń ws. spektaklu "Klątwa" w Warszawie
Nie gasną kontrowersje wokół manifestacji przed spektaklem "Klątwa" w Warszawie. Teraz Teatr Powszechny wydał oświadczenie i włożył kij w mrowisko: "ataki pokazują, jak trafne są diagnozy stawiane w spektaklu".
02.06.2017 | aktual.: 02.06.2017 16:32
Pod koniec maja doszło do starć przed teatrem w Warszawie. Uczestnicy "Ogólnopolskiego Protestu Obrońców Świętej Wiary" chcieli zakazania "bluźnierczej" sztuki "Klątwa" w reżyserii Olivera Frljicia.
Między narodowcami i uczestnikami kontrmanifestacji doszło do ostrej wymiany zdań, a nawet szarpaniny. Część osób dostała sie do środka teatru, gdzie wylano "niezidentyfikowaną substancję". W sieci pojawiło się nagranie z tych szkokujących wydarzeń.
Teraz Teatr Powszechny zabrał głos w sprawie wydarzeń sprzed budynku. "W odpowiedzi na spektakl repertuarowy - biletowany, odbywający się w zamkniętej sali teatralnej - zaplanowano 'szturm różańcowy', 'czterodniowe oblężenie' i 'obóz rycerski przed teatrem'. Niestety, manifestacja oficjalnie zgłoszona jako 'modlitwa wynagradzająca Maryi bluźnierstwa' przerodziła się w zamieszki" - czytamy o oświadczeniu.
Teatr Powszechny alarmuje: to zagrażało życiu i zdrowiu wdzów
Potem jest jeszcze ostrzej, bo Teatr podał, że starcia "bezpośrednio zagrażały życiu i zdrowiu uczestników, widzów i pracowników miejskiej instytucji kultury".
Placówka przedstawiła swoją wersję wydarzeń z dnia 27 maja. "Doszło do ataku na osoby pokojowo manifestujące w obronie teatru i wolności słowa; odpalono przed teatrem race dymne; kilku manifestujących przeciwko spektaklowi weszło do teatru na wcześniejszy spektakl grany na Scenie Małej ('Dziewczyny do wzięcia') i przy wychodzeniu podjęło próbę siłowego wdarcia się do foyer głównego, gdzie znajdowali się widzowie 'Klątwy'" - wyjaśnia Teatr Powszechny.
Potwierdza również informacje o wylaniu "niezidentyfikowanej substacji". "Rozlano w holu kasowym żrącą substancję, przy uprzątaniu której poparzyła się pracownica teatralnej kawiarni. Dwóch mężczyzn protestujących przeciwko teatrowi weszło na widownię i próbowało zakłócić spektakl 'Klątwa' oraz odpalić race dymne" - czytamy.
"Klatwa" rozpala do czerwoności. "Ataki pokazują, jak trafne są diagnozy stawiane w spektaklu"
Teatr Powszechny uważa takie zachowania za "niedopuszczalne, a osoby je prowokujące powinny ponieść odpowiedzialność karną".
Instytucja boi się o swoich pracowników i wyjaśnia: "spotkaliśmy się z próbami zastraszania pracowników teatru, w tym głównie aktorów, groźbami karalnymi, falą internetowego i telefonicznego hejtu na niespotykaną skalę, nagonką medialną wykorzystująca nielegalne nagrania, a przede wszystkim z agresywnymi atakami na Teatr w dniach grania spektaklu".
Według placówki, "brutalne ataki przy wtórze pieśni narodowych i religijnych pokazują, jak trafne są diagnozy stawiane w spektaklu".
Przedstawiciel placówki w komunikacie podziękował policjantom i ochronie teatru. Dyrekcja nie zamierza składać broni. "Uważamy, że obowiązkiem teatru jest grać" - stwierdziła.