Zamieszki w USA. Zmarł policjant ranny na Kapitolu
USA. Zmarł jeden z policjantów rannych podczas środowych zamieszek na Kapitolu w Waszyngtonie. To piąta ofiara śmiertelna ataków na siedzibę amerykańskiego Kongresu.
W czwartek Robert J. Contee, szef waszyngtońskiej policji, przedstawił bilans zamieszek na Kapitolu. W podanym komunikacie przekazał, że zginęły 4 osoby, a 52 zostały zatrzymane.
W piątek rano CNN poinformował o piątej ofierze zamieszek w Waszyngtonie. To funcjonariusz, który zmarł w szpitalu w wyniku obrażeń odniesionych w starciach podczas szturmu tłumu na siedzibę Kongresu. Stołeczna policja podała, że nazywał się Brian D. Sicknick i zmarł w czwartek około godz. 21:30 "w wyniku obrażeń poniesionych podczas służby".
Zmarły policjant został ranny w wyniku fizycznych starć z demonstrantami. W oświadczeniu napisano, że wrócił do biura swojej dywizji i upadł. Sprawę jego śmierci bada waszyngtoński wydział zabójstw.
Jak informuje CNN, Sicknick dołączył do policji na Kapitolu w lipcu 2008 r. Ostatnio służył w oddziale ratunkowym departamentu. Policja Kapitolu przekazała "najgłębsze wyrazy współczucia rodzinie i przyjaciołom oficera Sicknicka w związku z ich stratą i opłakuje stratę przyjaciela i współpracownika".
Zamieszki w USA. Pięć ofiar starć
Pierwszą ofiarą śmiertelną była zwolenniczka Donalda Trumpa, która została postrzelona przez policję w klatkę piersiową. Mimo podjętej akcji reanimacyjnej kobieta zmarła. Kolejnymi ofiarami byli kobieta i dwóch mężczyzn.
Policja przekazała także w czwartek informację o znalezieniu dwóch bomb rurowych - jednej w siedzibie Republikanów, drugiej w siedzibie Demokratów - a także długiej broni i koktajli Mołotowa w ciężarówce na terenie Kapitolu.
Burmistrz Waszyngtonu Muriel Bowser przedłużyła stan wyjątkowy w mieście na kolejne 15 dni. Będzie trwać do końca kadencji prezydenta Donalda Trumpa (Joe Biden ma zostać zaprzysiężony 20 stycznia).
USA. Zamieszki na Kapitolu
Przypomnijmy, że w Waszyngtonie doszło do gwałtownych protestów i starć z policją. Zwolennicy Donalda Trumpa zebrali się przed Kapitolem, który miał zatwierdzić wyborczą wygraną Joe Bidena. Manifestujący wdarli się do budynku. Zginęły cztery osoby.
Wcześniej Donald Trump zabrał publicznie głos na wiecu poparcia, który zorganizowany został pod Białym Domem. Prezydent USA stwierdził, że "w tym roku wybory zostały ustawione". - Demokraci ukradli wybory. Dziś zatrzymamy tę kradzież - zapewniał Trump.