Zamieszki na zachodnim brzegu Jordanu. Reakcja na słowa Trumpa
Decyzja Donalda Trumpa o przeniesieniu ambasady do Jerozolimy rozwścieczyła Palestyńczyków zamieszkujących zachodnią stronę Jordanu.
Podczas protestów w strefie Gazy i Ramalli (faktycznej stolicy Palestyny) palono amerykańskie flagi. - Trump patrzy na sprawę tylko z jednej strony konfliktu, zupełnie pomijając punkt widzenia drugiej - powiedziała protestująca Carla Birkat w rozmowie z BBC.
Na palestyńskich terenach panuje nerwowa atmosfera. Wiele sklepów jest zamkniętych. Nieczynne były również szkoły.
Gdy jedna strona decyzję Białego Domu odebrała jako pogrzebanie szans na wolną Palestynę, druga nie kryje swej radości i określa ruch Trumpa jako gest "Bożej opatrzności". - Trump to człowiek zesłany przez Boga, który powiedział właściwą rzecz we właściwym momencie - ocenił David Schreider.
W Jerozolimie jeszcze długo będą panowały niepokoje. Hamas wezwał do podjęcia działań powstańczych.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Prezydent USA podczas przemówienia w Białym Domu ogłosił, że przyszedł czas, aby uznać Jerozolimę za stolicę Izraela. Donald Trump dodał, że do Jerozolimy zostanie przeniesiona amerykańska ambasada. Tym samym Stany Zjednoczone uznały Jerozolimę za stolicę Izraela.
Donald Trump stwierdził, że jego decyzja jest uznaniem realiów. Jak podaje agencja AFP, premier Izraela Benjamin Netanjahu nazwał deklarację prezydenta USA "historyczną".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Prezydent USA podjął taką decyzję mimo ostrzeżeń z całego świata, że może to doprowadzić do wzrostu napięcia na Bliskim Wschodzie. Jednocześnie zdając sobie sprawę, że decyzja może wywołać protesty i kontrowersje, Donald Trump zaapelował o zachowanie spokoju.