Mamy nieoficjalny głos z Pałacu ws. MKOl. "Mleko się już rozlało"
- Można było wybrać i ogłosić kandydaturę prezydenta Polski Andrzeja Dudy do MKOl oficjalnie, a nie organizować wybory po partyzancku, jak to zrobił szef PKOl Radosław Piesiewicz. Ale teraz mleko się już rozlało i mamy zamieszanie - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską osoba z otoczenia głowy państwa.
16.12.2024 | aktual.: 16.12.2024 17:14
Nie milkną echa wyboru kandydatury prezydenta Polski do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. W czwartek zarząd PKOl przyjął uchwałę rekomendującą go na członka MKOl. 29 członków PKOl było za, czterech przeciw, a sześć osób wstrzymało się od głosu. Zarząd PKOl liczy 60 osób.
Kiedy rozpoczynała się narada członków Polskiego Komitetu Olimpijskiego, takiego punktu w porządku obrad nie było - ujawniły media. Pojawił się na sam koniec jako element punktu "sprawy bieżące". - Nikt wcześniej nie miał pojęcia, że taka uchwała będzie głosowana - mówił Polskiej Agencji Prasowej jeden z członków zarządu PKOl. Dodatkowo wielu członków zarządu było nieobecnych na posiedzeniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po przyjęciu uchwały prezes PKOl Radosław Piesiewicz potwierdził w mediach, że prezydent Duda jest kandydatem do MKOl. Wcześniej informacja ta pojawiła się nieoficjalnie w sieci.
- Wyglądało to na przypadkowe głosowanie, partyzancką metodą. Tak jakby Piesiewicz chciał za wszelką cenę, na szybko, przegłosować i przypodobać się prezydentowi Dudzie. A można to było zrobić po bożemu, ogłosić oficjalnie, że jest taki punkt obrad i przygotować opinię publiczną, że prezydent Duda o taką posadę w MKOl zabiega - mówi nam anonimowo osoba z otoczenia głowy państwa.
Rząd krytykuje decyzję PKOl
Temat ewentualnej kandydatury Dudy wywołał kilka miesięcy temu w wywiadzie były prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski. O przymiarkach do MKOl Wirtualna Polska pisała już w sierpniu.
Kandydaturę prezydenta Polski skrytykowali przedstawiciele rządu, w tym premier Donald Tusk. Według ministra sportu Sławomira Nitrasa, "pan prezydent Duda nadaje się na członka Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego tak samo, jak pan Radosław Piesiewicz nadaje się na prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego". Jego zdaniem prezydent "postawił się w sytuacji śmiesznej".
- Stanął na drodze pani Mai Włoszczowskiej, która od lat konsekwentnie pnie się po szczeblach kariery w tej organizacji, która tak naprawdę za chwilę miała zostać członkiem rzeczywistym, na stałe reprezentując Polskę - podkreślał Nitras w TVN24.
Z kolei premier Donald Tusk zamieścił w podobnym tonie wpis na platformie X (dawnym Twitterze). "Źli ludzie najwyraźniej wmanewrowali Pana Prezydenta w tę olimpijską awanturę. Kiedy tylko się zorientuje, że zajął miejsce medalistce olimpijskiej, od lat aktywnej w MKOl, szanowanej i kompetentnej, z pewnością podejmie właściwą decyzję" - napisał.
Zamieszanie po słowach doradców Dudy
Kulminacja zamieszania z kandydaturą prezydenta miała miejsce w niedzielę. Według doradców Andrzeja Dudy - Łukasza Rzepeckiego i Błażeja Pobożego - prezydent został kandydatem na członka honorowego, a nie - rzeczywistego (etatowego).
- I na to stanowisko pan prezydent został zgłoszony, na stanowisko członka honorowego, bez wynagrodzenia, bez zabierania komukolwiek stanowiska, mówię to w kontekście pani Mai Włoszczowskiej, która jest na stanowisku etatowym - mówił Rzepecki w "Śniadaniu Rymanowskiego" w Polsat News.
W podobnym tonie wypowiadał się w Polsat News Błażej Poboży. Po słowach doradców Dudy głos zabrał sekretarz generalny PKOl Marek Pałus i przekazał Polskiej Agencji Prasowej, że "prezydent został rekomendowany na członka rzeczywistego, a nie - honorowego" Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
- Przekaz doradców w mediach był konsultowany z prezydentem. A to dlatego, że jeśli faktycznie prezydent ma być wybrany do władz MKOl, to jako członek honorowy. Zgromadzenie Generalne MKOl ma możliwość wyboru honorowych członków spoza tego gremium - spośród osób, które w szczególny sposób przyczyniły się do jego działalności. To na ten przepis w przypadku prezydenta można byłoby się powołać. A na to, co zrobił PKOl z komunikatem, prezydent nie miał wpływu - mówi nasz informator z otoczenia Andrzeja Dudy.
Jak podkreśla, prezydent Polski nie ma zamiaru zajmować miejsca we władzach MKOl naszej medalistce w kolarstwie górskim Mai Włoszczowskiej.
Po medialnym zamieszaniu głos zabrała także osobiście Włoszczowska. Zapewniła, że na swoim stanowisku pozostanie do końca kadencji, a więc do 2028 roku. Dwukrotna medalistka olimpijska w kolarstwie górskim jest bowiem jednym z 15 sportowców w MKOl, którzy są członkami komisji zawodniczej. "Moja kadencja w komisji zawodniczej i związane z nią członkostwo w MKOl kończy się w 2028 roku" - zapewniła.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski