Zamieszanie w Koninie. Jarosław Kaczyński wybrał swojego człowieka do walki o głosy
Jeden z najbardziej zaufanych współpracowników prezesa PiS stanie w wyborach przeciwko Michałowi Kołodziejczakowi - wynika z informacji WP. Politycy PiS przekonują, że nie obawiają się starcia. Ale Kołodziejczak może być problemem i dla rządzących, i dla lokalnych działaczy Koalicji Obywatelskiej.
Zbigniew Hoffmann, zaufany człowiek prezesa PiS. Były wojewoda wielkopolski. Od kilku lat minister w Kancelarii Premiera. Sekretarz rządowego komitetu ds. bezpieczeństwa. To on - jak mówią nam bywalcy partyjnej centrali przy Nowogrodzkiej - będzie numerem jeden na liście PiS w Koninie. Jak wynika z informacji WP, to właśnie Hoffmann zmierzy się z liderem tamtejszej listy Koalicji Obywatelskiej - Michałem Kołodziejczakiem.
Jak podchodzi do tej rywalizacji sam Hoffmann? Minister odpowiedział nam krótko: "Szanowny Panie Redaktorze, oczywiście odpowiem na pytania dotyczące tego pana, ale po ogłoszeniu list PiS".
Koledzy ministra z listy PiS z poprzednich wyborów są spokojni. Wszak Konin - cały okręg numer 37 - to bastion rządzących.
Partia Jarosława Kaczyńskiego zdobyła tutaj niemal co drugi głos (47 proc.). Koalicja Obywatelska została daleko w tyle (miała 20 proc. głosów). W sumie do zgarnięcia jest 9 mandatów, większość wziął w 2019 roku PiS. Hoffmann pociągnął listę, zdobył 42 tys. głosów (ze 166 tys. dla całej listy).
I dlatego właśnie koledzy Hoffmana tak chętnie przypominają, że partia zdobyła aż pięć mandatów i zdeklasowała pozostałe ugrupowania.
- Powtórzymy ten wynik. Kołodziejczak nam nie zagraża - podkreślają w rozmowach z Wirtualną Polską.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poseł PiS: rolnicy są wściekli
Co o Kołodziejczaku mówią jego rywale?
- Najbardziej adekwatna w tym przypadku jest ocena samych rolników. Ci, z którymi rozmawiałem, twierdzą, że pan Kołodziejczak ich zdradził. Zdradził również swoich kolegów z AgroUnii, którzy czują się oszukani. Oni myśleli, że wystartują w wyborach jako samodzielna formacja. Tymczasem zostali pozostawieni na lodzie, bo ich lider postanowił zostać przystawką Platformy - mówi Wirtualnej Polsce poseł Zbigniew Dolata.
Parlamentarzysta PiS przekonuje, że słyszy od członków AgroUnii narzekania: "my się angażowaliśmy, harowaliśmy, protestowaliśmy, a Michał poszedł własną drogą".
- Ten ruch skompromitował go jako polityka. Nie przyniesie też moim zdaniem oczekiwanego efektu wyborczego planowanego przez Tuska: czyli przyprowadzenie do Platformy nowej grupy elektoratu. Po trzecie wreszcie, znam lokalnych działaczy PO i wiem, jaką wściekłość wywołała w nich informacja o starcie Kołodziejczaka. Oni mają traumę po Paulinie Hennig-Klosce, która jako była kandydatka Koalicji Obywatelskiej zdradziła Platformę i przeszła do partii Szymona Hołowni. I oni mówili tak: żadnych więcej tego typu sytuacji. A teraz mają powtórkę z rozrywki - twierdzi poseł Dolata.
Co na to Paulina Hennig-Kloska? - Nie mam obaw o kandydowanie pana Kołodziejczaka, bo stoją za nami zupełnie inne grupy elektoratów. Nie rozumiem tej decyzji Tuska, ale życzę panu Kołodziejczakowi, żeby przyciągnął do siebie zawiedzionych wyborców PiS, których w tym okręgu nie brakuje. Ja również tych wyborców będę przekonywać do siebie, rozmawiam z nimi codziennie - zapewnia Wirtualną Polską szefowa koła Polski 2050.
Politycy PiS, z którymi rozmawialiśmy, są jednak pewni swoich zwolenników. Nie obawiają się, że "przejdą na drugą stronę". Niemniej start lidera AgroUnii jest dla nich problematyczny.
Krzyk i kalkulacja
- Partia Donalda Tuska zaskakuje tym, kogo przyjmuje w swoje szeregi. Zaskakuje przede wszystkim wyborców. Pan Kołodziejczak jeszcze niedawno uderzał w Platformę i szydził z niej, a dziś jest zmuszony walczyć o głosy jej wyborców. Nie wróżę sukcesów - mówi Wirtualnej Polsce poseł Leszek Galemba, reprezentant Konina (który w tych wyborach, jak słyszymy nieoficjalnie, może kandydować do Senatu).
Jak przekonuje, główną metodą politycznego działania lidera AgroUnii jest "krzyk, który widzieliśmy i słyszeliśmy niedawno w siedzibie Ministerstwa Rolnictwa". - Ten krzyk i czysta kalkulacja wyborcza mogą panu Kołodziejczakowi i Platformie nie wystarczyć w potyczce z nami - twierdzi polityk PiS (nie wspominając, że to krzyki wiceministra Janusza Kowalskiego zrobiły większe wrażenie na opinii publicznej).
Galemba jest pewien, że PO sięgnęła po Kołodziejczaka "z czystego koniukturalizmu". - Chodzi o próbę przyciągnięcia rolników - zauważa.
Nasz rozmówca przyznaje jednocześnie w rozmowie z nami, iż spodziewa się, że Kołodziejczak - wraz z poprzednim liderem listy KO Tomaszem Nowakiem - sięgnie po mandat poselski. Ale rywalizacja wewnętrzna w Koalicji może być ostra. - Poseł Nowak jest bardzo aktywny w terenie, ciężko pracuje, stara się. Walczy. Jest dziś krok przed panem Kołodziejczakiem - mówi poseł PiS.
Tomasz Nowak zaprzecza jednak, jakoby Kołodziejczak był dla niego rywalem. - Podjęliśmy kolektywnie jako świadoma partia świadomą decyzję. Rolnictwo jest dziś w bardzo ciężkiej sytuacji, a w Koninie ma ono duże znaczenie. Nie da się ukryć, że PiS miało tu u rolników wysokie poparcie, ale widać i nich coraz większe rozgoryczenie. Dlatego kandydatura Michała Kołodziejczaka w naszym okręgu to dobry wybór - przekonuje poseł KO w rozmowie z Wirtualną Polską.
Jak dodaje, ma nadzieję, iż "postawienie na kogoś, kto może dotrzeć w najbardziej efektywny sposób do środowiska rolniczego, może przełożyć się na trzeci mandat dla Koalicji Obywatelskiej w okręgu konińskim" (w 2019 r KO zdobyła tu dwa mandaty przy 20 proc. poparcia). I przekonuje, że partia ma na to badania - ponoć jest w stanie walczyć o jeden mandat ekstra. I to właśnie kosztem jednego dla PiS.
- Trzeci mandat zdobędziemy wyłącznie poprzez poszerzenie elektoratu. Wierzymy, że stanie się to kosztem PiS, które - jak wiele na to wskazuje - straci tu posła. Start pana Kołodziejczaka z tego okręgu to jest właśnie ruch temu służący - nie kryje Tomasz Nowak.
Jednocześnie nasz rozmówca przyznaje, że "jest to ruch ryzykowny, ale ma nadzieję, że skuteczny". - Czasem trzeba wykonać nieszablonowe ruchy, by uzyskać lepsze rezultaty - mówi poseł.
Młot na rząd
Michał Kołodziejczak może być przydatny Koalicji Obywatelskiej z jeszcze jednego powodu. - Z Konina kandyduje pan Ryszard Bartosik, wiceminister rolnictwa. Michał Kołodziejczak będzie od tego, żeby ministerstwo - za to, co zrobiło polskiemu rolnictwu - stanowczo rozliczać - mówi poseł Nowak.
Wiceminister Bartosik w rozmowie z Wirtualną Polską zapewnia jednak, że nie ma obaw o swoją pozycję. - Jeśli dla kogoś pan Kołodziejczak jest zagrożeniem, to dla kolegi z listy, czyli pana Nowaka, któremu odebrał jedynkę na liście. Wyborcy PiS na pewno na pana Kołodziejczaka nie zagłosują, tym bardziej, że to kandydat Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska - mówi nam polityk PiS.
Co więcej, wiceszef resortu rolnictwa uważa, że w kwestii poparcia dla Kołodziejczaka, to sami dotychczasowi wyborcy PO będą mieli dylemat. - Wielu może mieć problem z poparciem takiego kandydata - twierdzi Ryszard Bartosik.
Czy tacy wyborcy przerzucą swoje głosy na Polskę 2050? - Uważam, że będziemy mieli bardzo mocną listę w okręgu, jedną z najmocniejszych w skali kraju. Będziemy ostro walczyć, bo jesteśmy bardzo mocni w naszych lokalnych społecznościach - przekonuje nas Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050.
Jak słyszymy nieoficjalnie od polityków opozycji sceptycznych wobec Kołodziejczaka, "marginalizuje on lokalnych działaczy", nie dając jednocześnie gwarancji na zdobycie dodatkowego, trzeciego mandatu dla Koalicji Obywatelskiej.
- Decyzja jednak została już podjęta i możemy dziś robić wszystko, by zmaksymalizować nasz wynik. Zobaczymy, czy Kołodziejczak zda ten test - mówi nam nieoficjalnie polityk PO.
Kołodziejczakowi przeszkodzi… Tusk?
Politycy Platformy mówią nam, że Kołodziejczak może "zneutralizować lokalną Konfederację". Z drugiej strony lokalni politycy reprezentujący opozycję wskazują zagrożenia. - W okręgu jest spory elektorat antytuskowy, związany m.in. ze starą Samoobroną. Ci wyborcy głosowali dotąd na PiS, może część z nich przejmie Kołodziejczak. Problem w tym, że Kołodziejczak równa się Tusk. I to ich może zniechęcić - słyszymy.
Od jednego z rozmówców słyszymy ponadto, że wielu wyborców z regionu ma wielki żal do PO, że "sprzedała kopalnię węgla brunatnego Solorzowi". - Z tego powodu nie tylko rolnicy są antytuskowi, ale też górnicy. Nie dostali żadnych osłon, dopiero teraz to się dzieje. Przez to Kołodziejczak będzie miał dodatkowy problem - tłumaczy nasze źródło.
Szans Kołodziejczaka nie przekreśla jednak jego koniński rywal z Lewicy. - Znam lokalne struktury AgroUnii, są dość aktywne. Nawet w jednej uczestniczyliśmy wspólnie. Jeśli te struktury zaangażują się w kampanię pana Kołodziejczaka, to może być to niestandardowa i skuteczna kampania. Na pewno Michał Kołodziejczak na liście KO to ciekawy ruch Donalda Tuska - mówi WP Tadeusz Tomaszewski z SLD.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl