Zamach w Mali. Państwo Islamskie bierze odpowiedzialność
Państwo Islamskie wzięło odpowiedzialność za krwawy zamach w Mali. Uzbrojone grupy zaatakowały w piątek jedną z jednostek wojskowych. Zginęło 49 żołnierzy. Dzień później doszło do wybuchu miny. Zginął 24-letni francuski żołnierz.
Zarówno za atak na jednostkę wojskową, jak i wybuch miny, odpowiedzialność wzięło Państwo Islamskie. Do ataków przyznaje się w komunikacie, który podała związana z dżihadystami agencja Amaq.
Do wybuchu miny doszło w sobotę, na drodze niedaleko miasta Idelimane. Zginął w nim 24-letni kapral Ronan Pointeau, który kierował opancerzonym transporterem. Terroryści obrali za cel francuski konwój wojskowy.
Atak na bazę wojskową w Idelimane przeprowadzono w piątek. Malijska armia twierdzi, że w ataku uzbrojonych grup zginęło 49 jej żołnierzy. Było to jednej z najkrwawszych ataków w ostatnich latach.
"Nie ma powiązania"
Rzecznik francuskiego sztabu generalnego Frederic Barbry w rozmowie z AFP stwierdził, że obu ataków nie można bezpośrednio ze sobą wiązać. Śmierć kaprala poruszyła Francuzów i odbiła się we Francji głośnym echem. Hołd złożył mu prezydent Emmanuel Macron.
- W warunkach stale pogarszającego się stanu bezpieczeństwa w Mali, śmierć kaprala Pointeau pokazuje nam, że walka przeciwko grupom terrorystycznym, które trapią obszar rozciągający się wzdłuż południowych obrzeży Sahary, jest daleka od ukończenia i że nasza determinacja, by ją kontynuować, pozostaje niezachwiana - oświadczyła cytowana przez Polsat News francuska minister obrony Florence Parly.
Francuzi rozpoczęli interwencję zbrojną w Mali na początku 2013 roku. Dżihadyści zostali wtedy wyparci z północnej części kraju. Wciąż jednak spore obszary Mali pozostają poza kontrolą wojsk malijskich francuskich i sił ONZ.
Źródło: Amaq/PAP/Polsat News