Zamach w Londynie. Łukasz nie jest pierwszym polskim bohaterem. Polacy ratują innych za granicą. "To fenomen"
Uzbrojeni w noże, pistolety i inną broń. Nieraz z pasem szahida wypełnionym materiałami wybuchowymi. Mieszkający za granicą Polacy wielokrotnie powstrzymywali takie osoby. Przykłady z roku na rok mnożą się, a wraz z nimi wzmacnia się obraz Polaka-imigranta, który, nie zastanawiając się długo, rusza z pomocą. - To fenomen - ocenia w rozmowie z WP socjolog.
38-letni Łukasz nie jest jedynym polskim bohaterem, który za granicą walczył o życie innych. Nasi rodacy nie szczędzą sił i ruszają z pomocą tam, gdzie jest potrzebna. Zdarza się, że tracą przy tym życie.
Wróćmy do grudnia 2016 roku. To wtedy czterdziestotonowa ciężarówka wjechała w tłum ludzi na jarmarku świątecznym w Berlinie. Zginęło wówczas dwanaście osób. Ciężarówką kierował Tunezyjczyk, a w środku znaleziono ciało Polaka. Nasz rodak żył, kiedy terrorysta realizował swój morderczy plan. Zginął od strzału tuż po zamachu. Wcześniej został kilkakrotnie ugodzony nożem, walczył z napastnikiem i próbował go powstrzymać do ostatnich chwil życia.
Inny przykład? Znów jarmark świąteczny, tym razem grudzień 2018 i Francja, Strasburg. Marokańczyk zabił cztery osoby, ranił jedenaście. W pobliskim klubie był 36-letni Bartosz N. Stojąc przez lokalem z kolegami zauważył zamachowca z bronią. Mężczyźni rzucili się na napastnika, by go powstrzymać. Dzięki nim drzwi do lokalu zostały zamknięte, zamachowiec nie wszedł do środka. Polak został postrzelony w głowę. W stanie krytycznym trafił do szpitala. Zmarł.
Kilku bohaterów tylko w tym roku
Takich bohaterskich postaw tylko w tym roku naliczyć można kilka. W przeróżnych sytuacjach.
Wrzesień 2019. Egipt. Policjant z Poznania uratował tonącą 5-latkę. Dziewczynka zakrztusiła się i chwilę później zanurzyła się pod wodą. Mimo że w basenie było pełno ludzi, nikt z osób będących w pobliżu dziecka nie reagował. Tylko on.
Październik 2019. Chile. W trakcie zamieszek nasz rodak, Mateusz M., wyszedł z domu, aby powstrzymać plądrowanie jednego ze sklepów w mieście Maipu. Wcześniej w markecie pojawił się też jego teść, który również usiłował powstrzymać złodziei. M. został postrzelony.
Listopad 2019. W trakcie derbów Berlina rozgrywany był mecz pomiędzy Union Berlin a Hertha Berlin. Po zakończeniu rozgrywki, której zwycięzcą okazał Union (1:0) na boisko wbiegli agresywni pseudokibice. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, z bramki wybiegł Rafał Gikiewicz. Polak stanął w obronie kibiców Herthy, których pseudokibice chcieli zaatakować. Agresywni mężczyźni dzięki reakcji Gikiewicza wycofali się z murawy.
Socjolog wskazuje na "charakter narodowy"
Co takiego jest w Polakach, że mimo sytuacji zagrażających bezpośrednio ich życiu, od razu ruszają z pomocą? Bez chwili namysłu, bez większych obaw podejmują działanie? Z tym pytaniem zwróciliśmy się do socjologa, prof. Andrzeja Saksona.
- Sam się nad tym zastanawiałem - przyznaje ekspert. - Dlaczego przedstawiciele określonych grup narodowych reagują tak, jak Polacy, a inni wstrzemięźliwie? Postawiłbym taką tezę, że to zależy w znacznej mierze od tego, co nazywamy charakterem narodowym. Albo DNA narodowym. To zespół pewnych charakterystycznych cech, które ujawniają się w sytuacjach skrajnych - podaje prof. Sakson.
- W charakterze narodowym upatrywałbym takie zachowanie, że w sytuacjach skrajnych, niebezpiecznych, odzywa się u nas podświadomie wola niesienia pomocy. Zaryzykowania i nieliczenia się z konsekwencjami. Podam tu przykład. Niemiec zawsze zanim podejmie decyzję, pięć razy się zastanowi. A w przypadku Polaków mówi się, że zapalają się do wielu spraw i te rzeczy im często przechodzą. Ale w takich skrajnych sytuacjach ten zapał, ten odruch, gdzie nie ma tej kalkulacji, jest dobry. W przypadku niesienia pomocy innej osobie. Gdyby takich osób nie było, to konsekwencje niektórych wydarzeń byłyby porażające - dodaje.
Profesor przyznaje: - To pewien fenomen.
"Obraz odważnego i walecznego Polaka"
- Słyszy się, że młodzi to są taką generacją, że dbają tylko o swój nos. My, starsi walczyliśmy w II wojnie, w powstaniach. Ale jestem przekonany, że gdyby godzina próby nastąpiła, większość młodych ludzi nie miałaby oporów i zachowałaby się podobnie. To wszystko wiąże się z tym charakterem narodowym, także stosunkiem do ojczyzny i państwa ogółem. A w życiu codziennym, również zagranicą, przekłada się właśnie na takie reakcje, jak ta w Londynie, Berlinie czy Strasburgu - wskazuje prof. Sakson.
Ekspert podkreśla też, że docenienie Polaka na Wyspach może wpasowywać się w wyobrażenie Anglików na temat pilotów polskich i Dywizjonu 303. - Nasi młodzi ludzie stali u boku Anglików i też im pomagali. Być może to jeszcze funkcjonuje i potwierdza ten obraz odważnego, walecznego Polaka - ocenia.
A w innych krajach? - Bywa różnie. Ale im więcej takich czynów, tym bardziej zapisuje się to w świadomości innych narodów i utwierdza, że jesteśmy waleczni. To o tyle istotne, że jako cudzoziemcy nie w swoim ojczystym kraju, Polacy potrafią ratować innych nie patrząc na konsekwencje. A równie dobrze można stanąć z boku, powiedzieć: "ja nie jestem obywatelem tego kraju, niech sobie radzą". Tu się okazuje, że Polacy przyjmują inne postawy. Takich sytuacji nie ma - podsumowuje prof. Sakson.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl