Zamach stanu w Wenezueli
Prezydent Hugo
Chavez (AFP)W nocy z czwartku na piątek w Wenezueli doszło do wojskowego zamachu stanu. Prezydent Hugo Chavez złożył rezygnację - ogłosił w piątek w telewizji szef sztabu wszystkich rodzajów sił zbrojnych gen. Lucas Rincon.
12.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Szefem rządu tymczasowego ogłosił się Pedro Carmona, przewodniczący jednej z wenezuelskich organizacji przedsiębiorców. Media wenezuelskie już wcześniej wymieniały go jako potencjalnego następcę Chaveza. W systemie wenezuelskim prezydent jest jednocześnie szefem rządu.
Poprosiliśmy prezydenta Republiki o rezygnację z urzędu, a on przyjął naszą prośbę - powiedział Rincon w wystąpieniu "do narodu wenezuelskiego" transmitowanym na żywo przez telewizję.
Szef sztabu dodał, że jednocześnie ze skutkiem natychmiastowym najwyżsi przywódcy wojskowi oddali się do dyspozycji i wezwał Wenezuelczyków do zachowania spokoju.
Wcześniej z Wenezueli, gdzie w nocy z czwartku na piątek doszło do zamachu stanu, napływały sprzeczne doniesienia o rozwoju wypadków. Niektórzy wysocy rangą wojskowi informowali o dymisji Chaveza i przejęciu władzy przez armię; pałac prezydencki dementował te doniesienia.
Prezydent został przewieziony ok. godziny czwartej nad ranem z pałacu Miraflores do fortu Tiuna, głównej bazy wojskowej w Caracas. Opancerzonej limuzynie towarzyszyła wojskowa eskorta z jednym z najwyższych rangą generałów, Manuelem Rosendo, na czele. Gdy ubrany w polowy mundur Chavez odjeżdżał spod pałacu, ministrowie i najbliżsi współpracownicy zaśpiewali na pożegnanie hymn narodowy.
Podczas antyprezydenckich demonstracji w stolicy Wenezueli Caracas co najmniej 10 osób zginęło, a około 50 zostało rannych. W trakcie demonstracji doszło do starć miedzy przeciwnikami populistycznego prezydenta Hugo Chaveza, domagającymi się jego dymisji, a jego zwolennikami. Wiadomo, że jedną z ofiar jest fotoreporter miejscowej gazety. Bilans ofiar - podany przez policję - na razie nie został ostatecznie potwierdzony.
Gwałtowne zamieszki wybuchły w pobliżu pałacu prezydenckiego, gdy gwardia prezydenta Chaveza zaczęła rozpraszać demonstrantów, przy użyciu gazu łzawiącego.
Zaniepokojenie wydarzeniami w Wenezueli, która jest jednym z największych eksporterów ropy naftowej, wyraziła Rosja, również liczący się eksporter. Premier Michaił Kasjanow powiedział jednak, że nie będą miały one znaczącego wpływu na ceny surowca, bo ich poziom jest teraz określany przez inne czynniki.
Mamy nadzieję, że, jak najszybciej zostanie w Wenezueli przywrócony spokój, demokracja i ład społeczny - głosi komunikat rosyjskiego MSZ.
Wenezuela sprawuje obecnie przewodnictwo w Organizacji Państw Eksporterów Ropy Naftowej - OPEC. W marcu wydobywała dziennie 2,6 mln baryłek, ale na skutek protestów pracowników sektora naftowego wydobycie zmalało ostatnio o jedną piątą. Połowa wydobycia trafia na rynek amerykański. (an, mag)