Zamach na Trumpa i "największa porażka" Secret Service? Były oficer: Zawiniły miejscowe służby
Szefowa Secret Service Kimberly Cheatle przyznaje, że próba zamachu na Donalda Trumpa była "największą porażką operacyjną agencji" od dziesięcioleci. Według byłego oficera Agencji Wywiadu Marcina Falińskiego, takich porażek było zapewne znacznie więcej, ale nie ujrzały one światła dziennego.
23.07.2024 | aktual.: 23.07.2024 18:01
- 13 lipca ponieśliśmy porażkę. Biorę pełną odpowiedzialność za wszelkie naruszenia bezpieczeństwa przez agencję - powiedziała dyrektorka Secret Service Kimberly Cheatle, przesłuchiwana przez Komisję Nadzoru Amerykańskiej Izby Reprezentantów. Zaprzeczyła równocześnie medialnym doniesieniom, jakoby agencja kilkukrotnie odrzuciła prośby Donalda Trumpa o zwiększenie jego ochrony.
- Poziom bezpieczeństwa zapewniany byłemu prezydentowi wzrósł na długo przed kampanią prezydencką i stale rośnie - argumentowała.
Z kolei bezpośrednio po nieudanym zamachu wskazywała na brak reakcji lokalnej policji. - W budynku była lokalna policja. Także w okolicy znajdowała się lokalna policja, odpowiadająca za to, co jest na zewnątrz budynku - podkreśliła Cheatle w rozmowie z ABC News. Jak dodała, policjanci przebywali w środku, gdy strzelał ustawiony na dachu zamachowiec.
Aktualizacja: tuż przed godz. 17 czasu polskiego Reuters poinformował, że Kimberly Cheatle podała się do dymisji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I właśnie na brak koordynacji służb podczas zabezpieczenia wiecu wyborczego 13 lipca w Pensylwanii zwraca uwagę były oficer Agencji Wywiadu Marcin Faliński. - Wszystko wskazuje, że zawiniły tam miejscowe służby. Secret Service zabezpieczało bezpośrednio Donalda Trumpa. Poza tym to jest kandydat na prezydenta, a nie urzędujący prezydent. Nie będzie miał takiej ochrony agentów Secret Service jak Joe Biden - mówi Wirtualnej Polsce Marcin Faliński.
W jego ocenie to, co zawiodło najbardziej wśród oficerów Secret Service, to rutyna. - Od incydentu do incydentu. Padają deklaracje, że będą wyciągane wnioski. I że będzie lepsza koordynacja zabezpieczenia z lokalnymi służbami. A nic takiego się nie dzieje. W tym przypadku zawiodła ochrona zewnętrznej strefy bezpieczeństwa. A pilnowała jej, jeśli się nie mylę, miejscowa policja - komentuje były oficer Agencji Wywiadu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Mówienie o największej porażce od dziesięcioleci jest na użytek opinii publicznej. Były zapewne większe porażki albo incydenty, o których ta sama opinia publiczna się nie dowie, bowiem w interesie służb i Białego Domu było, żeby nie ujrzały światła dziennego. Jest prowadzone odrębne śledztwo w sprawie próby zamachu. I to one powinno rozstrzygnąć o odpowiedzialności służb - uważa Faliński.
13 lipca na wiecu w Pensylwanii doszło do postrzelenia Donalda Trumpa przez 20-letniego Thomasa Matthew Crooksa. Sprawca ostatecznie został zabity przez jednego ze snajperów Secret Service. Po zdarzeniu amerykańskie służby znalazły się w ogniu krytyki.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski