Zalewska wychodzi przed szereg? Omija decyzję prezydenta i rozpoczyna oficjalne konsultacje
Minister edukacji Anna Zalewska jeszcze do niedawna odmawiała publikacji rozporządzeń dotyczących podstaw programowych. Jako argument podawała fakt, że prezydent Andrzej Duda nie złożył jeszcze podpisu pod ustawą o systemie szkolnym. 30 grudnia po południu zmieniła zdanie, mimo że prezydent wciąż ostatecznej decyzji dotyczącej likwidacji gimnazjów nie podjął.
03.01.2017 | aktual.: 03.01.2017 18:38
Do uzgodnień międzyresortowych i konsultacji publicznych zostało przekazanych niemal 300 stron projektu rozporządzenia w sprawie podstaw programowych. Podmioty wyznaczone do przekazania ewentualnych uwag mają na to zaledwie 22 dni robocze. Ewentualne uwagi mogą przesyłać do 30 stycznia br. "Uprzejmie informuję, że niezgłoszenie uwag w powyższym terminie uznane zostanie za rezygnację z przedstawienia stanowiska" - czytamy w dokumencie MEN przesłanym do partnerów. - To zdecydowanie za mało czasu - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską prezes zarządu Fundacji Przestrzeń dla Edukacji Iga Kazimierczyk.
MEN tłumaczy kontrowersyjną decyzję
- Senat przeanalizował 700 stron dokumentów w trzy godziny, to dlaczego my mielibyśmy nie zdążyć? Przecież przykład idzie z samej góry. A może pani minister chce po prostu jak najszybciej postawić prezydenta przed faktem dokonanym? - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. Jak zapewnia, Związek jest przygotowany. Podzielił dokumenty na bloki tematyczne, co ma przyspieszyć pracę nad projektami. - Zakładam, że przy wzmożonym tempie zdążymy przekazać MEN stanowisko ZNP w tej sprawie - dodaje Broniarz.
Ministerstwo Edukacji Narodowej twierdzi, że "takie działanie jest praktykowane w celu odpowiedniego przygotowania wdrożenia ustawy, jeżeli przewiduje ona przepisy upoważniające (delegacje ustawowe) dla ministra do wydania rozporządzeń". - Akty wykonawcze nie mogą jednak wejść w życie i być stosowane przed wejściem w życie ustawy - poinformowała Wirtualną Polskę Justyna Sadlak, rzecznik prasowy ministerstwa.
Konsultacje sztuką dla sztuki?
Podstawy programowe, a w zasadzie ich szkice, które opozycja nazwała mianem "brudnopisów", Anna Zalewska przedstawiła już 30 listopada. Miały one zostać poddane prekonsultacjom - nieoficjalnym, ponieważ wówczas podstawy nie miały jeszcze formy rozporządzeń. MEN stwierdził, że przez zaledwie kilka dni zebrał niemal 800 opinii, ale szczegółów podawać nie chce. W oficjalnym komunikacie zapewnia jednak, że pod ich wpływem do podstaw programowych zostały wprowadzone zmiany. Cały projekt skierowano do związków zawodowych, resorów i partnerów społecznych w celu ich zaopiniowania. Jednak wszystko wskazuje na to, że konsultacje staną się jedynie sztuką dla sztuki.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się Wirtualna Polska, podstawy programowe, a w zasadzie ich szkice, dwa wydawnictwa dostały już podczas prekonsultacji w listopadzie, "pod stołem". Zatem bazą dla nowych podręczników są nieoficjalne i niezaakceptowane jeszcze dokumenty. Wszystko więc wskazuje na to, że wyniki oficjalnych już konsultacji, które minister edukacji ogłosi na początku lutego, nie będą miały żadnego wpływu na zawartość podręczników. Ich tworzenie, w ekspresowym tempie, zajmuje przynajmniej rok. Anna Zalewska dała wydawcom połowę tego czasu. Możemy się jedynie domyślać, że, by nie burzyć konstrukcji podręczników tworzonych na podstawie szkiców podstaw, minister nie przychyli się do zgłaszanych przez konsultantów uwag.
- Jeśli rzeczywiście tak jest, ogary poszły w las. Machina drukarska puszczona w ruch nie zakłada, że da się ją zatrzymać i poprawić błędy zauważone przez recenzentów i innych autorów. Poza tym, sam będąc obserwatorem procesu tworzenia podręcznika wiem, że nie da się go stworzyć w takim czasie, jaki przeznaczyła na to pani minister - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz.
"Król jest nagi"
Podręczniki tworzone na bazie szkiców to nie jedyny problem związany z podstawami programowymi. Te, które zostały oficjalnie zgłoszone do konsultacji, według ekspertów są zbyt ogólne. - Niepokoją mnie te, przeznaczone dla klas I-III. Ministerstwo, co prawda zwraca uwagę na to, że moment przejścia pomiędzy edukacją wczesnoszkolną, a nauczaniem przedmiotowym jest bardzo ważny. Niestety, tego w podstawie programowej nie widać - zauważa Iga Kazimierczyk.
Podobne zdanie ma Związek Nauczycielstwa Polskiego, który także został wytypowany do zaopiniowania przedstawionych podstaw programowych. - Jeśli przyjrzymy się ich treści to jasno widzimy, że król jest nagi. Jest wiele braków. Jakość przedstawionych dokumentów i ich zawartość, jak pokazują stanowiska wielu instytucji, jest wątpliwa - mówi Sławomir Broniarz.