Zakusy senatora SLD na monopol gier liczbowych
Władysław Mańkut chce odebrać państwu
monopol na loterie pieniężne. Dlaczego senator SLD interesuje się
rynkiem gier liczbowych? Promuje rozwiązania niekorzystne dla
interesu państwa chyba nie dlatego, że jego znajomym jest Sławomir
Sykucki - szara eminencja rynku gier w Polsce - pisze "Życie
Warszawy".
29.11.2004 | aktual.: 29.11.2004 10:13
Władysław Mańkut jest senatorem od święta, na co dzień jest zatrudniony w firmie Elektrim-Megadex jako dyrektor Regionu Północ. Tam jego przełożonym jest Sławomir Sykucki, były szef Totalizatora Sportowego. Na początku listopada senator zwrócił się do ministra finansów Mirosława Gronickiego z pytaniem, czy Totalizator Sportowy lub Polski Monopol Loteryjny zaczęły już prace nad wprowadzeniem wideoloterii lub telebingo. To potencjalnie dochodowy rodzaj gier, ale wymaga dużych inwestycji, kupna sprzętu. Obecny prezes TS uważa, że przy ich wprowadzeniu trzeba zachować dużą ostrożność - podaje dziennik.
Wideoloterie, jak i telebingo, są obciążone ryzykiem zarówno finansowym, jak i społecznym. Uważamy, że wprowadzenie tego typu gier trzeba poprzedzić dokładną analizą - podkreśla prezes Mirosław Roguski. Przed wideoloteriami ostrzegają także policjanci zajmujący się ściganiem przestępstw gospodarczych z Komendy Głównej Policji - podkreśla "Życie Warszawy". Usytuowanie urządzeń do wideoloterii w dowolnym miejscu spowoduje wzrost liczby osób uzależnionych od hazardu - czytamy w piśmie KGP skierowanym do Sejmu 23 maja 2002 roku.
Pytania do Gronickiego to nie pierwsza interwencja Mańkuta u ministra finansów dotycząca gier losowych. Do wideoloterii usiłował też przekonać poprzedniego szefa resortu Andrzeja Raczko - informuje gazeta. Skąd nagłe zainteresowanie wideoloterią? Zainteresowanie senatora grami losowymi nastąpiło w czasie, gdy Sławomir Sykucki został jego przełożonym w Elektrimie-Megadeksie. Sykucki uchodzi za szarą eminencję gier losowych. Doskonale zna ten rynek. Gdy był prezesem TS, bardzo interesował się możliwością wprowadzenia wideoloterii - twierdzą nasi informatorzy - pisze "Życie Warszawy".
Były prezes na początku lat 90. przeszedł z departamentu gier losowych Ministerstwa Finansów do Totalizatora. Posadę stracił w marcu 2000 r. Resort finansów zarzucał mu, że chce budować niepotrzebną grupę kapitałową. Później pojawiły się oskarżenia o niekorzystne dla TS transakcje. Rok temu zarzut w tej sprawie przedstawiła mu prokuratura - podaje dziennik. (PAP)