Zakończyła się pierwsza rozprawa w procesie Jakubowskiej
W Warszawie zakończyła się pierwsza rozprawa w procesie przeciwko Aleksandrze Jakubowskiej, byłej wiceminister kultury w rządzie SLD. Proces ma związek z głośną sprawą dotyczącą zmian w ustawie o radiofonii i telewizji w 2002 roku.
Razem z Jakubowską na ławie oskarżonych zasiadają trzy inne osoby, wszystkie znane opinii publicznej z obrad sejmowej komisji śledczej w sprawie "afery Rywina". Przed sądem osoby te poprosiły o ochronę danych osobowych i wizerunku.
Prokurator Marek Suchocki z Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku postawił oskarżonym zarzuty przekroczenia uprawnień polegające na zmianach w rządowym projekcie ustawy o radiofonii i telewizji i usunięciu z ustawy słów "lub czasopisma".
Brak w ustawie słów "lub czasopisma" oznaczałby, że wydawcy czasopism mogliby kupić ogólnopolską telewizję, a wydawcy dzienników - już nie.
Oskarżona Aleksandra Jakubowska nie przyznała się do zarzucanych jej czynów. Odmówiła składania przed sądem wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytania sądu i prokuratora. To samo oświadczyły dwie pozostałe oskarżone w sprawie kobiety: Iwona G. i Janina S.
Wyjaśnienia zgodził się składać przed sądem jedynie oskarżony Tomasz Ł., który w 2002 roku pracował nad projektem ustawy medialnej jako urzędnik Ministerstwa Kultury. Tomasz Ł. nie przyznał się do winy, a w wyjaśnieniach powtórzył już to, co mówił podczas obrad sejmowej komisji śledczej badającej sprawę "afery Rywina". Przypomniał, że nad ostatecznymi poprawkami - jedynie o charakterze technicznym - w projekcie ustawy pracował on 25 marca wspólnie z urzędniczką KRRiTV - oskarżoną Iwoną G. W redakcji tekstu pomagała im oskarżona Janina S. - wówczas dyrektor departamentu prawnego KRRiTV, przez telefon wskazówek eksperckich oraz odpowiedzi na wątpliwości udzielała Bożena Szumielewicz z Rządowego Centrum Legislacyjnego.
Praca nad ustawą - według oskarżonego - zakończyła się późnym wieczorem, a jej projekt został przesłany między innymi do Sejmu i RCL. W tekście - jak twierdzi oskarżony - były zawarte słowa "lub czasopisma". Według relacji Tomasza Ł., na drugi dzień 26 marca zadzwoniła do niego szefowa Centrum Legislacyjnego, która wskazała, że w tekście ustawy brakuje słów "lub czasopisma", co nie powinno mieć w ogóle miejsca. Oskarżony nie potrafił wówczas powiedzieć kiedy i dlaczego zniknęły te kluczowe dla ustawy słowa i czy stało się to na czyjeś polecenie. To samo powtórzył teraz przed sądem.
Na pytanie sądu, czy podczas sporządzania ostatecznego tekstu ustawy, oskarżony kontaktował się w tej sprawie drogą mailową z innymi osobami, Tomasz Ł. zaprzeczył. Stwierdził jednak, że nie może wykluczyć, iż robiła to Iwona G. Podkreślił też, że gdyby wolą Rady Ministrów byłoby nie wpisywanie do ustawy słów "lub czasopisma" to on by o tym wiedział, a wówczas do Rządowego Centrum Legislacyjnego trafiłby uzgodniony tekst ustawy, to jest bez tych wyrazów.
Oskarżonym, którzy nie przyznają się do winy, grozi do 5 lat więzienia. Przed rozpoczęciem procesu adwokat Jakubowskiej chciał, by sąd wyłączył jej sprawę do odrębnego postępowania, bo jak przekonywał, jej sprawa nie ma związku z zarzutami stawianymi pozostałym oskarżonym. Obrońca innej oskarżonej chciał zwrotu akt sprawy prokuraturze w celu uzupełnienia, bo jak twierdził prokuratura nie ma dowodów na to, że jego klientka popełniła przestępstwo umyślne. Sąd nie uwzględnił tych wniosków.