Zakończył się proces b. dyrektora szkoły, oskarżonego o wykorzystywanie pracowników
Proces byłego dyrektora jednej z kieleckich
szkół podstawowych, oskarżonego m.in. o wykorzystywanie
pracowników szkoły do nieodpłatnej pracy w jego gospodarstwie,
zakończył się w Sądzie Rejonowym w Kielcach. Wyrok ma
zapaść 3 stycznia.
Rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach Artur Adamiec powiedział, że prokurator zażądał dla oskarżonego kary czterech lat i ośmiu miesięcy pozbawienia wolności. Obrońca wniósł o uniewinnienie od części zarzutów i o łagodną karę co do pozostałych. Oskarżony prosił o uniewinnienie od części zarzutów i o sprawiedliwy wyrok.
Prokuratura postawiła Władysławowi S. łącznie 24 zarzuty. Według ustaleń śledztwa, jeden z pracowników wykonywał dla dyrektora prace aż 300 razy, drugi - sto razy, inni po kilka - kilkadziesiąt razy. Większość zarzutów dotyczy zbioru śliwek oraz innych prac w gospodarstwie rolnym S. w Szydłowie. Sprzątaczki - według prokuratury - myły oskarżonemu samochód i sprzątały prywatne mieszkanie. Inni pracownicy wykonali remont w mieszkaniu jego córki w Warszawie. Proceder miał trwać od 1994 roku. Byłemu dyrektorowi zarzucono również przyjęcie korzyści majątkowych od dwóch pracowników.
Proces w tej sprawie rozpoczął się w listopadzie 2005 roku. Oskarżony powiedział na pierwszej rozprawie, iż faktem jest, że niektórzy pracownicy szkoły pomagali mu w gospodarstwie, ale - jak mówił - robili to dobrowolnie, bez żadnego przymusu, a w zamian "brali sobie płody rolne". Według dyrektora, sprawa jest intrygą jednego z pracowników, który go pomawia.