Zakłamywane "pojednanie"
Pod pretekstem obchodów 60 rocznicy
Powstania Warszawskiego niespełna miesiąc temu w Berlinie
rozpoczął się cykl sterowanych odgórnie politycznych niemiecko-
polskich imprez "pojednawczych" - pisze "Nasz Dziennik".
10.07.2004 | aktual.: 10.07.2004 08:35
Wśród nich są zarówno organizowane przez Polską ambasadę uroczystości upamiętniające Powstanie, jak i obraźliwe w swej wymowie poczynania przewodniczącej tzw. Związku Wypędzonych (BdV) Eriki Steinbach, która cierpienia warszawskich powstańców zamierza wykorzystać do własnych celów - ostrzega gazeta.
Gazeta pisze, że Niemcy generalnie dopiero w tym roku dowiadują się, że w ogóle było coś takiego jak Powstanie Warszawskie. Nieświadomość co do tego faktu w Niemczech jest bardzo duża. Przed dziesięciu laty ówczesny prezydent Niemiec Roman Herzog przy okazji obchodów rocznicy Powstania Warszaskiego pomylił je z powstaniem w getcie warszawskim. Od tamtej pory sytuacja w Niemczech pod tym względem niewiele się zmieniła. W ubiegłym miesiącu identyczny błąd (?) popełniła spikerka niemieckiej telewizji publicznej. Zapowiadając niemiecki film o Powstaniu Warszawskim, była przekonana, że zapowiada film o powstaniu w getcie warszawskim. Te publiczne wypowiedzi nie były przejęzyczeniami, lecz odzwierciedleniem wiedzy Niemców o zbrodniach popełnionych w Polsce - uważa "Nasz Dziennik".
Według gazety, niewiedza ta stanowi grunt pod manipulację historią Niemiec i Polski. Niestety do Powstania warszawskiego +dolepiono+ - jako równorzędny akt oporu przeciwko dyktaturze Hitlera - sprawę zamachu na Hitlera, przeprowadzonego przez niemieckich oficerów 20 lipca 1944 r. - podaje "Nasz Dziennik".
Dyplomaci obu krajów zdają sobie sprawę jak zakłamana, nieskuteczna i niestrawna była i jest niemiecko-polska polityka w +europejskim sosie+, ale jednocześnie konsekwentnie milczą o tym. Jest to zwierciadlane odbicie tego, co robili dyplomaci PRL w stosunku do Moskwy. Do ostatniej chwili uprawiali przecież prosowiecką propagandę. W przeciągu ostatnich 15 lat propaganda proniemiecka polityków polskich i niemieckich (w tym mediów) ubrała się tylko w unijne gwiazdki - konkluduje gazeta.