Zakładnicy rosyjskiej władzy

Jak mogło dojść do tak niesłychanego
barbarzyństwa, by terroryści czeczeńscy posłużyli się bronią tak
nieludzką, a szturmujący szkołę żołnierze rosyjscy sprowadzili
śmierć tak wielu osób, tak wielu dzieci? - stawia pytanie
redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik.

Stwierdza, że odpowiedź prezydenta Putina jest zdumiewająca: Jedni chcą wyszarpać z naszego kraju co bardziej łakomy kąsek, a inni im pomagają. Pomagają, myśląc, że Rosja jako jedno z największych mocarstw atomowych świata wciąż jeszcze stanowi dla kogoś zagrożenie. Dlatego to zagrożenie należy zlikwidować. A terroryzm to oczywiście tylko narzędzie do osiągnięcia tego celu.

To zagadkowe poszukiwanie jakichś anonimowych wrogów poza granicami Rosji nie zmienia oczywistości - polityka Putina wobec Czeczenii poniosła klęskę.

Druga wojna czeczeńska, która wyniosła Putina na szczyty popularności, przeobraziła się w spiralę przemocy. Nie działają już żadne zasady, żadne skrupuły. Wszystkie chwyty - nawet najbardziej nieludzkie - stały się dozwolone. Tymczasem prezydent Putin zapowiada dalsze przykręcanie śruby. To jest droga donikąd - ocenia autor komentarza.

Żadne argumenty - polityczne, narodowe, religijne - nie mogą usprawiedliwić działań czeczeńskich terrorystów. Biorąc dzieci jako zakładników, partyzancki oddział przeobraził się w bandycki gang. Rzecz w tym jednak, iż ci bandyci okazali się bardziej skuteczni niż deklarujący wolę dialogu i kompromisu b. prezydent Czeczenii Asłan Maschadow.

Odrzucając negocjacje z Maschadowem i biorąc jako zakładników jego rodzinę, prezydent Putin wzmocnił najbardziej skrajne skrzydło w czeczeńskim ruchu oporu. Tą drogą sięgać będą po władzę nad Czeczenią tacy ludzie jak Basajew czy inni czeczeńscy talibowie.

Czy rosyjski prezydent nie zna historii Rosji? Czy zapomniał, że w ubiegłych wiekach podbój Czeczenii zajął rosyjskim carom 75 lat? Czy zapomniał, że dla Czeczenów pamięć deportacji przez Stalina jest tym, czym pamięć rzezi dla Ormian, a pamięć zagłady dla Żydów? Czy nikt mu nie powiedział, że w tradycji czeczeńskiej zemsta jest obowiązkiem; że rezygnując z zemsty, Czeczen staje się obiektem pogardy wśród rodaków, co jest dla niego straszniejsze niż śmierć? - stawia pytania red. naczelny "Gazety Wyborczej".

Uważa on, że prędzej czy później Czeczenia będzie suwerenna, dlatego że Czeczeni nie staną się Rosjanami. Tak jak Amerykanie muszą przypominać sobie Wietnam, by w Iraku nie powtórzyć tamtej klęski, tak w Moskwie powinno się stale pamiętać o klęsce w Afganistanie. Ilu jeszcze ludzi musi oddać życie, by stało się oczywiste, że wojny, której nie można wygrać, nie należy kontynuować? Taką wojnę trzeba zakończyć.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)