Zajazd instruktorów
Instruktorzy szkolący kierowców przez godzinę jeździli po ul. Armii Krajowej. Domagają się zmian w sposobie egzaminowania na prawo jazdy -pisze Słowo Polskie Gazeta Wrocławska.
07.03.2005 | aktual.: 07.03.2005 09:09
- Domagamy się, aby podczas egzaminu instruktor jechał w samochodzie razem ze zdającym i egzaminatorem. Często słyszymy od kursantów, że są oblewani z wątpliwych powodów - mówi Janusz Jasiak, instruktor nauki jazdy ze Strzelina, który brał udział w piątkowym proteście. - Nie będziemy kwestionować ewidentnych wpadek, ale jeśli rzekomy błąd to widzimisię egzaminatora, to powinniśmy ująć się za zdającym.
Setka instruktorów nauki jazdy protestowała w piątek przeciwko wstrzymaniu reformy zasad zdawania egzaminów na prawo jazdy. Przez godzinę kilka kolumn aut, z których kursanci korzystają w trakcie szkolenia, jeździło po ulicach przy wrocławskim Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego. Akcja była legalna i nadzorowali ją policjanci. Liczące po kilkanaście samochodów ozdobionych biało-czerwonymi chorągiewkami kawalkady jeździły w kółko między ul. Ziębicką, gdzie jest siedziba WORD, a Armii Krajowej. Gdy sznur pojazdów z tabliczką opatrzona literą "L" na dachu skręcał z powrotem w stronę ośrodka policjanci wstrzymywali ruch na obwodnicy. Po godzinie samochody szkolne karnie zjechały na parking.
Przedstawiciele szkół nauki jazdy z Wrocławia i powiatów dawnego województwa wrocławskiego (m.in. Oławy, Strzelina, Oleśnicy, Milicza) zrzeszonych w Stowarzyszeniu Instruktorów Kształcenia Kierowców mają jeszcze inne postulaty. Ich środowisko przygotowało projekt zmian w systemie egzaminowania, ale jak na razie Ministerstwo Infrastruktury ich nie wprowadziło w życie. - Protestujemy także dlatego. 27 lutego miały zacząć obowiązywać nowe przepisy. Tak się nie stało, bo nasz projekt zablokowało w ministerstwie kilku dyrektorów WORD-ów - mówi Tomasz Szewczyk, prezes Stowarzyszeniu Instruktorów Kształcenia Kierowców . - Wśród nich pierwsze skrzypce gra dyrektor z Wrocławia - dodaje Marek Rokicki, wiceprezes stowarzyszenia. Instruktorzy twierdzą, że proponowane przez nich zmiany mają doprowadzić do rzetelnego traktowania egzaminowanych na prawo jazdy. W ich ocenie WORD dba tylko o swoje interesy. - Docierały do nas informacje o tym, że dyrektor WORD dawał egzaminatorom wytyczne, za co mają oblewać kursantów. A
każda powtórka to pieniądze dla ośrodka - mówią instruktorzy.
Według oficjalnych danych, przy pierwszym podejściu egzamin na prawo jazdy zdaje 32 proc. kursantów. Członkowie stowarzyszenia twierdzą, że faktycznie odsetek tych, którzy zadali za pierwszym razem jest niższy i wynosi 15-19 proc. - Przecież za wynik egzaminu odpowiada instruktor, a nie egzaminator - broni się Janusz Płaneta, dyrektor WORD we Wrocławiu. - Są dobre szkoły, z których zdaje za pierwszym razem ponad połowa kursantów - argumentuje. Co do zmian w systemie egzaminowania, dyrektor Płaneta ma sporo wątpliwości. Inicjatywę instruktorów odbiera jako próbę wywarcia nacisku na resort. - To będzie złe dla kursantów. Przykładowo zaliczenie manewrów w mieście, gdzie na ulicach zdarzają się różne sytuacje, nie ułatwi zadania zdającym. Nie będą mieli takiego komfortu, jak na placu manewrowym - uważa. - Eksperci szacują, że wtedy tych, którzy zdadzą od razu będzie mniej o 30 procent. A szkoły jazdy na tym na pewno nie stracą. Ale o wprowadzeniu takich zmian zdecyduje ministerstwo - mówi. Według szefa
wrocławskiego WORD, obecnie stosowanego systemu zazdroszczą Polsce inne kraje. Na przykład Niemcy, gdzie placów manewrowych nie ma. - Na nas wzorują się Litwa i Ukraina - zaznacza z satysfakcją. Krytykuje za to pomysł instruktorów, by do przepisów wprowadzić zapis, że szef WORD jest kontrolowany przez społeczne ciało, które mogłoby wnioskować jego odwołanie. W skład takiego organu wchodziliby reprezentanci firm szkoleniowych. - To jakaś paranoja - ucina krótko. Decyzja w sprawie ewentualnych zmian w zasadach prowadzenia egzaminów na prawo jazdy ma zapaść w tym tygodniu. Jeśli będzie niepomyślna dla instruktorów, stowarzyszenie zamierza dalej protestować.
Postulaty Stowarzyszenia Instruktorów Kształcenia Kierowców
- Obecność instruktora w aucie podczas egzaminu. Jeśli nie będzie takiej możliwości, to instalacja kamer, na których nagrywany będzie przebieg egzaminu.
- Likwidacja placów manewrowych. Manewry na egzaminie, np. parkowanie, zdający wykonywaliby na prawdziwych parkingach i ulicach.
- Niedopuszczenie do przejęcia szkoleń i zdominowania rynku przez WORD-y. Ta sama instytucja nie może jednocześnie uczyć i egzaminować, bo to stwarza pole dla korupcji.
- Weryfikacja niektórych egzaminatorów pod kątem traktowania zdających i zachowania etyki.
Kamera na egzaminie
Nagrywanie przebiegu egzaminu nie jest, jak na razie, uregulowane ustawowo. Niektóre ośrodki wprowadziły jednak takie rozwiązanie. W ciągu ostatnich dwóch lat zrobiły to Olsztyn, Słupsk i Koszalin. Do zastosowania kamer przymierzają się w Krakowie i Katowicach. Koszt założenia kamery w samochodzie wynosi ok. 4 tys zł. Wrocławski WORD nie zamierza na razie stosować takiego rozwiązania. Jak podaje dyrekcja, na 95 tys. egzaminów przeprowadzonych w ubiegłym roku było zaledwie 21 skarg. Jedyne jak dotąd zwolnienie nieuczciwego egzaminatora miało miejsce w 1998 r.
Bartosz Wawryszuk