Zagłuszano telefony pielęgniarek będących w kancelarii?
Dopiero w piątym dniu protestu umożliwiono
czterem pielęgniarkom okupującym kancelarię premiera telefoniczny
kontakt z koleżankami z zewnątrz. Choć politycy PiS-u zapewniali,
że żadne prawa kobiet nie są naruszane, skutecznie zagłuszano ich
telefony komórkowe - pisze "Trybuna".
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/protest-pielegniarek-nie-slabnie-6038692093846145g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/protest-pielegniarek-nie-slabnie-6038692093846145g )
Protest pielęgniarek nie słabnie
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/lekarze-walcza-o-podwyzki-6038682820191361g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/pikieta-pielegniarek-6038716305552513g )
Pikieta pielęgniarek
Utrudniony kontakt w promieniu kilkuset metrów i w miasteczku namiotowym pod kancelarią. Nie sposób do nikogo się dodzwonić. Jak w państwie stanu wojennego - uważa gazeta i pyta: po co ten cały cyrk z telefonami? Odpowiedź - zdaniem "Trybuny" - jest banalna. Premier Jarosław Kaczyński za wszelką cenę dąży do wyprowadzenia okupujących z budynku. Strona rządowa liczy, że cztery pielęgniarki pozbawione kontaktu z koleżankami ze związku, wręcz odcięte od świata, szybciej zmiękną i same zrezygnują z dalszej okupacji.
Stosowanie tzw. zagłuszaczy przez służby jest dopuszczalne np. ze względu na ważny interes państwa lub interes publiczny. Jak powiedział "Trybunie" były wysoki oficer Biura Ochrony Rządu, w tym przypadku trudno byłoby znaleźć podstawę prawną uzasadniającą zastosowanie takich środków. (PAP)
Więcej: Trybuna - Bariera szumu