Co się stało z Iwoną Wieczorek. Ojczym zabrał głos
Za sprawą poszukiwań w dawnej Zatoce Sztuki, po latach znowu zrobiło się głośno o zaginięciu Iwony Wieczorek. Tymczasem w sukces trwającego od lat śledztwa już w 2018 r. powątpiewali najbliżsi dziewczyny. Postępy śledczych gorzko podsumował ojczym Iwony Wieczorek.
Rozmowę z Potrem Kindą w książce "Co się stało z Iwoną Wieczorek" opublikował dziennikarz śledczy Piotr Szostak.
Zasugerował też, że efekty pracy śledczych od lat nie przyniosły żadnego wyraźnego tropu w sprawie. - Gdyby był jakiś punkt zaczepienia, wszystko byłoby łatwiejsze. Dziś jednak każdy z nas jest mądry. Mówimy: przecież wystarczyło wziąć taksówkę z tej dyskoteki - stwierdza gorzko.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poszukiwania Iwony Wieczorek
Iwona Wieczorek zaginęła latem 2010 r., gdy wracała nadmorskim deptakiem z imprezy z Sopotu do gdańskiego Jelitkowa, w którym mieszkała.
W połowie grudnia 2022 r. policja opublikowała wizerunek mężczyzny, który jako ostatni był widziany blisko Iwony Wieczorek - przed jej zaginięciem. Kamera monitoringu zarejestrowała go, gdy szedł za kobietą. Człowiek określany przez lata jako mężczyzna z ręcznikiem, to Teodor N. z Chorzowa.
Mężczyzna w końcu sam zgłosił się na policję. W rozmowie z "Faktem" twierdził, że nie ma związku ze sprawą. Nie chciał jednak wyjaśnić, dlaczego widać go na nagraniach ujawnionych przez policję.
W połowie grudnia prokuratura postawiła dwóm osobom zarzuty utrudniania śledztwa ws. zaginięcia Iwony Wieczorek. Jednym z oskarżonych jest Paweł P. To kolega kobiety, który bawił się z nią w noc przed zaginięciem. Po wyjściu z klubu miała kilkanaście razy do niego dzwonić.
Pod koniec grudnia służby ogrodziły teren wokół dawnej Zatoki Sztuki. Nieoficjalnie wiadomo, że ma to związek z zaginięciem sprzed ponad 12 lat.
Źródło: "Super Express"/"Fakt"/WP Wiadomości