Zaginął podczas ewakuacji z Afganistanu. Mały Sohail odnaleziony
Podczas gorączkowej ewakuacji z Afganistanu zaginął dwumiesięczny wówczas chłopczyk. Rodzice, którym udało się dotrzeć do USA, poszukiwali go przez wiele miesięcy. Okazało się, że dziecko zostało w Kabulu. Zajął się nim lokalny taksówkarz.
09.01.2022 16:48
Mirza Ali Ahmadi był ochroniarzem w amerykańskiej ambasadzie w Afganistanie. Gdy w sierpniu talibowie przejęli Kabul, znalazł się wraz z żoną i pięciorgiem dzieci w tłumie ludzi, którzy próbowali dostać się na lotnisko, by opuścić kraj - relacjonuje tvn24.pl.
Ahmadi obawiali się, że Sohail - ich najmłodszy dwumiesięczny syn - może zostać zmiażdżony przez napierając tłum, przekazali więc dziecko umundurowanemu mężczyźnie, który stał po drugiej stronie ogrodzenia okalającego lotnisko. Byli przekonani, że to Amerykanin i że odbiorą dziecko, gdy znajdą się już na terenie portu.
Zanim przekroczyli bramę lotniska, minęło pół godziny. Gdy rozpoczęli poszukiwania dziecka, okazało się, że nikt nie wie, gdzie jest chłopczyk. Urzędnicy uspokajali Ahmadiego, że dziecko prawdopodobnie zostało już wywiezione z kraju i spotkają się z nim po przylocie do USA.
Rodzice szukali dziecka przez kilka miesięcy
Rodzina została ewakuowana z Afganistanu i trafiła do bazy wojskowej w Teksasie. Sohailego jednak tam nie było. Nikt nie wiedział, gdzie jest dziecko i czy w ogóle żyje. W poszukiwaniach chłopca pomagały rodzinie organizacje pozarządowe i amerykańskie władze. Sprawę nagłośniły media.
Po kilku miesiącach okazało się, że chłopiec wciąż jest w Afganistanie. Zaopiekował się nim 29-letni taksówkarz, Jamid Safi. To on znalazł leżące na ziemi, płaczące dziecko. Nie znalazł jego rodziców, więc zabrał chłopczyka do domu.
Safi, który ma z żoną trzy córki, postanowił przygarnąć chłopca. Nadał mu imiona Mohammad Abed i troskliwie się nim opiekował.
Któregoś dnia postanowił pochwalić się swoim przybranym synem w mediach społecznościowych. Internauci rozpoznali chłopca i skontaktowali się z redakcją Reutersa.
Dotychczasowy opiekun bardzo przywiązał się do dziecka
Jamid Safi bardzo przywiązał się do chłopczyka. Nie chciał go oddać mieszkającemu wciąż w Afganistanie dziadkowi chłopca, który przyjechał po malucha w imieniu jego ojca. Miejscowemu komendantowi policji udało się jednak wynegocjować ugodę pomiędzy stronami sporu.
Rodzina chłopca zgodziła się zapłacić Safiemu prawie tysiąc dolarów na pokrycie kosztów pięciu miesięcy opieki nad dzieckiem, w zamian za co ten zwrócił chłopca rodzinie.
- Płakali, ja też płakałem, ale zapewniłem ich, że są młodzi, że Allah na pewno da im jeszcze męskiego potomka. Nie jednego, ale kilku. Podziękowałem im za uratowanie dziecka z lotniska - relacjonował agencji Reutera dziadek chłopczyka.
Sohail nadal jest w Afganistanie razem ze swoimi dziadkami. Ci jednak obiecują, że zrobią wszystko, by dziecko mogło wrócić do swoich rodziców.
Źródło: tvn24.pl, reuters.com