Zadzwonić Bachem

Muzyka poważna wraca do łask. Może nie tyle w filharmonii, co w dzwonkach telefonów komórkowych. Dobre i to! Czym kierujemy się wybierając odpowiedni dla nas sygnał? - zastanawia się Dorota Szwarcman w tygodniku "Polityka".

Abonent działający w hałaśliwym otoczeniu będzie potrzebował przenikliwego, dobrze słyszalnego sygnału. Uczestnik licznych zebrań i konferencji biznesowych winien wybrać raczej sygnał krótki, nieprzeszkadzający w obradach, albo wręcz opcję wibracji przy wyłączeniu dźwięku. Jednak i tak zwolennik długich dzwonków zwykle ich sobie nie odmówi.

Psycholog mógłby zapewne z wyboru sygnału wywnioskować cechy charakteru abonenta: pokaż mi swój dzwonek, a powiem ci, kim jesteś, dzieckiem z ducha czy snobem z wyboru, miłośnikiem sztuki czy zwolennikiem mody.

"Bach? To spoko gościu, pisał fajne dzwonki na komórki" – ten dowcip powstał kilka lat temu, odkąd na naszych ulicach można było z różnych stron usłyszeć początek organowej Toccaty d-moll lub długą, żwawą melodię "Badinerie" ze Suity orkiestrowej h-moll. Faktem jest, że tematy z muzyki poważnej znakomicie sprawdzają się w tej roli – są wyraziste i zwracają uwagę. Taki na przykład początkowy motyw Mozartowskiego "Eine kleine Nachtmusik" wręcz brzmi jak sygnał. Z czasem zresztą chętnie wybierano coraz bardziej skomplikowane tematy. Czy nie efektowny jest choćby brzęczący bez końca "Lot trzmiela"­ Rimskiego-Korsakowa?

Źródło artykułu:Polityka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)