ŚwiatZadymy i przekręty w parlamencie to ich specjalność

Zadymy i przekręty w parlamencie to ich specjalność

Ukraińskim parlamentarzystom po raz kolejny puściły nerwy. Adama Martyniuka, wiceprzewodniczącego Rady Najwyższej, zdenerwował jeden z deputowanych, który próbował dorwać się do głosu poza kolejką. Martyniuk bez ceregieli złapał delikwenta za szyję, przez chwilę dusił, a potem przerzucił niczym worek z piaskiem przez barierkę prezydium. Dlaczego politycy z Ukrainy tak często wszczynają bójki? - o to Katarzyna Kwiatkowska zapytała ekspertów: politologa i psychiatrę.

Zadymy i przekręty w parlamencie to ich specjalność
Źródło zdjęć: © YouTube

23.05.2011 | aktual.: 02.09.2011 19:04

Ukraińscy parlamentarzyści nie żałują pięści. Do gorszącej burdy doszło m.in. w kwietniu 2010 roku, podczas ratyfikowania kontrowersyjnej umowy z Moskwą, która zakładała stacjonowanie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej na Krymie przez kolejne ćwierć wieku. Oburzeni tym faktem deputowani z opozycyjnych frakcji rzucali jajkami w przewodniczącego parlamentu, który chronił swą godność czarnym parasolem. W sali plenarnej rozpylono gaz. W wyniku starcia kilku parlamentarzystom trzeba było udzielić pomocy medycznej. Zdjęcia spowitej dymem Rady Najwyższej obiegły świat, co nie powstrzymało krewkich deputowanych przed kolejnymi ekscesami.

Katarzyna Kwiatkowska: Dlaczego w ukraińskim parlamencie tak często dochodzi do wybuchów agresji?

Semen Gluzman, przewodniczący Asocjacji Psychiatrów Ukrainy: Agresja i skandaliczne zachowania ukraińskich parlamentarzystów nie wynikają z ich choroby psychicznej. Chorym trzeba współczuć, bo ich zachowanie nie jest zależne od woli. Tymczasem nasi deputowani są po prostu rozwydrzeni i pewni swojej bezkarności. Wydaje im się, że mogą robić, co chcą i nikt nie jest w stanie ich ukarać. Są przecież wybrańcami narodu.

Nie tak dawno Radę Najwyższą odwiedziła delegacja polskich posłów, którzy byli zszokowani faktem, że nasi deputowani bezkarnie oszukują w czasie głosowań - jedna osoba potrafi bezprawnie oddać kilka głosów. Media mówiły o tym skandalu przez kilka dni. Co z tego jednak? Za chwilę wszystko wróciło do normy i deputowani, jak oszukiwali, tak oszukują. Oni niczego się nie boją. Swoich obywateli mają w głębokim poważaniu, traktują ich jak głupców. Ale to my ich wybieramy, co oznacza, że zasłużyliśmy na takich wybrańców narodu. Wielu moich znajomych oburza się, gdy mówię, że Ukraina przypadkowo otrzymała niepodległość, ale niestety, tak właśnie jest. Skład Rady Najwyższej jest najlepszym na to dowodem.

Denis Bogusz, specjalista od politycznego wizerunku: Deputowani mają coraz mniejszy wpływ na rzeczywistość. Gdy nie mogą przeforsować swoich racji, cześć z nich sięga po radykalne metody: zerwanie głosowania i zablokowanie prac parlamentu. By zwrócić na siebie uwagę wyborców, urządzają burdy i mordobicia. Dla nich to po prostu polityczne show.

Jak na takie ekscesy reaguje elektorat?

D. B.: Rzecz w tym, że ukraińscy wyborcy właściwie przestali już reagować. Popularność parlamentu jest wybitnie niska - mniej niż 10% obywateli obdarza zaufaniem ciało ustawodawcze. Dlatego nie ma większego znaczenia, co wyprawiają deputowani. Niżej i tak nie da się już upaść.

W takim razie po co te wszystkie szarpaniny?

D. B.: Politycy wciąż wierzą, że w ten sposób uda im się wypromować nazwisko. Szeregowy deputowany nie ma zbyt wielu okazji, by pokazać się szerszej publiczności. Skandal w blasku fleszy i świetle kamer jest najprostszym sposobem na chwilową popularność.

Wszystko jasne: autopromocja jest jednym z zadań polityka pod każdą szerokością geograficzną. Jednak bójki w Radzie Najwyższej wyglądają coraz bardziej dramatycznie. Co będzie, gdy w końcu ktoś zginie?

S. G.:To zabrzmi strasznie, ale ja ich nie będę żałował. Nikt nie będzie. Moja sąsiadka, prosta kobieta bez wykształcenia, powiedziała: Ucieszyłabym się, gdyby Martyniuk udusił tego deputowanego. Jeden by umarł, a drugi skończył na dożywociu i byłoby o dwóch parszywców w Radzie Najwyższej mniej. Jest w tym jakaś ludowa mądrość, choć o wiele prostszym sposobem na pozbycie się parszywców z parlamentu, jest po prostu niegłosowanie na nich. Do tego jednak nasze społeczeństwo musi jeszcze dorosnąć.

Przez swoje wybryki nasi deputowani, w osobliwy sposób, bronią demokracji. Bo u nas jest demokracja - co prawda bardzo specyficzna, po ukraińsku - ale nie uda się tu zbudować drugiej Białorusi.

Katarzyna Kwiatkowska, dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (0)