"Żądania 'Solidarności' ws. wzrostu płac - absurdalne"
Zdaniem Konfederacji Pracodawców Polskich, żądania płacowe NSZZ Solidarność i groźba strajków są "absurdalne". Według pracodawców, wzrost płac musi być powiązany ze wzrostem wynagrodzeń.
Władze "Solidarności" ogłosiły we wtorek wewnątrzzwiązkowe konsultacje w sprawie ewentualnej akcji protestacyjnej. Związek domaga się od rządu jak najszybszych negocjacji płacowych dla wszystkich branż zawodowych utrzymywanych z budżetu państwa.
Prezydent KPP Andrzej Malinowski, w oświadczeniu ocenił, że przewodniczący "S" Janusz Śniadek, "szermując nieprzemyślanymi frazesami, wydaje się usilnie - i co gorsza na skróty, najgorszą możliwą drogą - zyskiwać rozgłos i pozycję poprzedników".
KPP przewiduje, że zapowiadany przez "S" protest prawdopodobnie rozpocznie się 25 lutego - w dniu, w którym minie 100 dni od zaprzysiężenia obecnego rządu. "Co gorsza, kolejarze i górnicy nie tylko chcą manifestować, lecz rozważają strajk generalny. Zapewne w ich ślad pójdą inne grupy zawodowe, co grozi paraliżem państwa. Solidarność decyduje się więc na przedstawianie swoich żądań z pozycji siły" - napisali pracodawcy. Według KPP, ta metoda nie sprzyja jednak osiągnięciu porozumienia.
Malinowski podkreślił, że dziwi go termin protestu i to, że przez ostatnie dwa lata "Śniadek utrzymywał dobre stosunki z rządem Jarosława Kaczyńskiego" mimo tego, że w tym czasie sytuacja w obszarze płac strefy budżetowej z pewnością nie była lepsza niż obecnie.
"Czemu Śniadek nie wykorzystał tych dwóch lat rządów Jarosława Kaczyńskiego na wywalczenie wyższych płac?" - pyta Malinowski.
Według niego, "takie kroki świadczą o politycznym nacechowaniu jego działalności, co jest niezgodne z ideą działalności związkowej".
Jak podkreślił, "instytucją powołaną do rozwiązywania napięć powstałych w trójkącie pracodawcy - pracownicy - rząd jest Komisja Trójstronna, a Śniadek dotychczas nie skorzystał z możliwości przedstawienia swoich postulatów na tym forum, co byłoby zgodne z duchem dialogu społecznego".
Malinowski przypomniał, że podwyżki wynagrodzeń w sferze budżetowej, jakie zaplanowano na 2008 r., to efekt porozumienia rządu z "S". "Ustalono wzrost wynagrodzeń dla pracowników tej sfery o 9,3%, a płacy minimalnej do poziomu 1126 zł. Czyżby zatem teraz Solidarność nie była zadowolona z tego, co pół roku temu sama zaproponowała?" - napisał Malinowski.
Rząd Jarosława Kaczyńskiego w sierpniu ubiegłego roku podpisał z NSZZ "Solidarność" porozumienie zakładające m.in. podniesienie płacy minimalnej od 2008 r. do 1126 zł brutto. Strona rządowa zgodziła się, aby wynagrodzenia w państwowej sferze budżetowej wzrosły w 2008 r. o 9,3%.
"Używanie przez "Solidarność" haseł typu nie śpij, bo zapomną o Tobie lub jeśli dalej będziesz siedział cicho i czekał, to inni załatwią swoje sprawy, a Ty zostaniesz na lodzie, świadczy o skrajnym braku odpowiedzialności za państwo, którego pomyślność leży także w interesie pracowników" - uważa prezydent KPP. "Używanie takich haseł to nawoływanie do powstawania i eskalacji napięć społecznych, tak szkodliwych dla rozwoju kraju" - podkreślił.
Ponadto Malinowski zaznaczył, że spełnienie postulatów "S" zachwiałoby kondycją finansów publicznych - co uderzając w podstawy rozwoju gospodarczego - obróciłoby się przeciwko samym pracownikom. Dodał, że decyzje o podwyżkach powinny być podejmowane w oparciu o szeroki dialog, a nie być wynikiem gróźb i szantażu.
Pracodawcy podkreślili, że nie negują potrzeby podniesienia płac, jednak zwracają uwagę, że proces ten musi odbywać się według ustalonego w ramach dialogu społecznego harmonogramu i opierać się o określone kryteria. "Konieczne jest odejście od myślenia zakładającego, że podwyżki po prostu się należą" - przekonują pracodawcy i dodają, że wzrost płac musi być powiązany ze wzrostem wydajności.