Żądał 90 zł za 1 km - kolejny przewoźnik przed sądem
Przed krakowskim sądem rozpoczął się w poniedziałek proces kolejnego taksówkarza-przewoźnika sprzed Dworca Głównego PKP, oskarżonego o zawyżanie opłat. Za podobne zarzuty stanął w czerwcu przed sądem inny przewoźnik Edward Z.
Prokuratura oskarżyła Krzysztofa R., że oszukał lub usiłował oszukać sześć osób, wprowadzając je w błąd co do tego, że świadczy usługi taksówkarskie i domagając się zawyżonych opłat za przejazd.
Według zarzutów nastąpiło to w okresie od września do listopada ub. r., kiedy posiadający licencję na okazjonalny przewóz osób Krzysztof R. parkował razem z innymi przewoźnikami w pobliżu Dworca Gł. PKP. Towarzyszyła im tablica "To nie jest postój TAXI", wprowadzająca podróżnych w błąd olbrzymimi literami "TAXI".
Oskarżony nie przyznał się do winy. Jak wyjaśnił, posiadał licencję na okazjonalny przewóz osób i mógł samodzielnie ustalać stawki. Podał także, że na bocznych drzwiach miał wywieszony cennik: "1 km 90 zł" oraz informację o monitoringu.
Przekazał sądowi płytkę z nagraniem kursu, podczas którego - jak twierdził - cały czas informował pasażerkę, iż nie jeździ taksówką, ale prowadzi usługi przewozowe. Sąd włączył nagranie do materiału dowodowego, zapozna się z nim w terminie późniejszym.
- Myślałem, że żyjemy w wolnym kraju. Działałem zgodnie z przepisami, informowałem pasażerów zaraz na początku albo przed zakończeniem kursu, że nie jadą taksówką. Nigdy nie żądałem najwyższej stawki, zawsze starałem się zawrzeć kompromis - mówił oskarżony.
Przyznał, że tablica "To nie jest postój TAXI" mogła być pewnego rodzaju reklamą. - Nie wyznaczono postojów, nie możemy z kolegami zarabiać na życie - powiedział.
Jest to już drugi proces przewoźnika spod Dworca PKP. Za podobne zarzuty stanął w czerwcu przed sądem inny przewoźnik Edward Z. Także on wyjaśniał, że nikogo nie oszukał i jest uczciwym człowiekiem.
NaSygnale.pl: Piątek trzynastego pechowy dla "Wieśniaka"