Trump został formalnie aresztowany. Usłyszał 34 zarzuty
Donald Trump stanął we wtorek przed sądem w Nowym Jorku. Przedstawiono mu 34 zarzuty związane z oszustwami. Po wejściu do sądu Trump został formalnie aresztowany. Na sali sądowej oświadczył, że jest niewinny. Wcześniej polityk zapowiedział, że po opuszczeniu sądu wygłosi przemówienie.
Po godz. 19 czasu polskiego Trump opuścił swoją Trump Tower, by stanąć przed sądem. Choć media informują, że Trump został aresztowany, to 45. prezydent USA nie miał założonych kajdanek. Przygotowano dla niego specjalne pomieszczenie w sądzie, w którym oczekiwał na początek obrad.
W sądzie pobrane zostały jego odciski palców, zrobiono też zdjęcie do kartoteki. Poniżej nagranie z momentu wejścia Trumpa na salę sądową.
Amerykańskie media udostępniły również ujęcia z samej sali sądowej - widać na nich Trumpa i jego prawników oraz ochronę. Amerykańskie media - powołując się na źródła - informują, że Trump usłyszał 34 zarzuty. Przed sądem nie przyznał się do winy.
Gdyby Trump został uznany przez sąd winnym wszystkich zarzutów, groziłoby mu nawet ponad 100 lat więzienia. Jednak media w USA podkreślają, że taki przebieg sytuacji jest właściwie niemożliwy.
Trump jest "sfrustrowany i wściekły"
Donald Trump opuścił budynek sądu przed godz. 22 czasu polskiego. Prawnicy Trumpa udzielili komentarza mediom, on sam odmówił rozmowy z dziennikarzami. Prawnicy zostali zapytani o reakcję Trumpa na treść zarzutów. - Jakiej spodziewacie się reakcji? Była taka sama, jaką każdy z nas by miał, gdyby był na jego miejscu. Jest sfrustrowany i wściekły. To jednak go nie zatrzyma, Trump jest zmobilizowany - oświadczyli prawnicy.
- Ta sprawa, te ujawnione zarzuty pokazują nam, że praworządność umarła w tym kraju. (...) Zrozumcie, że nie ma żadnego scenariusza, w którym gdyby oskarżony nie nazywał się Donald J. Trump, bylibyśmy w tym miejscu - powiedział obrońca Trumpa Joe Tacopina przed gmachem sądu stanowego na Manhattanie.
Sam Trump zapowiedział, że jeszcze we wtorek wyleci z Nowego Jorku i wróci do Palm Beach na Florydzie, gdzie aktualnie mieszka. Tam planuje wygłosić przemówienie.
Zdaniem ekspertów sąd mógł jednak wydać Trumpowi zakaz publicznego wypowiadania się o jego sprawie (tzw. gag order - nakaz knebla). Złamanie decyzji podlega karze 1000 dolarów grzywny i/lub do 30 dni aresztu. Decyzją sędziego Juana Merchana ten nakaz nie został wydany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co Stormy Daniels mówiła o Donaldzie Trumpie
Cała sprawa przeciwko Trumpowi związana jest z aktorką filmów dla dorosłych. Stormy Daniels (Stephanie Clifford) miała otrzymać od Trumpa 130 tys. dolarów w zamian za milczenie na temat ich domniemanego romansu. Ława przysięgłych uznała, że Trump zapłacił Daniels za milczenie.
Daniels twierdzi, że pieniądze przekazał jej prawnik Trumpa - Michael Cohen. W 2018 r. prawnik został skazany przez sąd na trzy lata więzienia m.in. za złamanie przepisów o finansowaniu kampanii wyborczej.
Stormy Daniels w 2018 r. udzieliła wywiadu. Mówił w nim o szczegółach relacji łączących ją rzekomo z Trumpem. Z rozmowy z "60 minutes" świat dowiedział się, że Daniels poznała Trumpa w 2006 r. Ten miał zaprosić ją na kolację. W czasie kolacji miał porównywać Stormy Daniels do swojej córki Ivanki. Twierdzi również, że "dawała klapsy" Trumpowi.
Formalne aresztowanie Trumpa Daniels skomentowała na Twitterze w dość wulgarny sposób. Wcześniej, odnosząc się do sprawy, mówiła: - Akt oskarżenia Donalda Trumpa nie jest powodem do radości. Należy uszanować ciężką pracę i sumienność ławy przysięgłych. Niech zwycięży prawda i sprawiedliwość. Nikt nie jest ponad prawem.
Trump przed sądem. Emocje w Nowym Jorku
Dziennikarze z całego świata już w nocy ustawiali się w kolejce, aby zapewnić sobie miejsce na sali sądowej. Zamieszanie zaczęło się już rankiem lokalnego czasu, kiedy protestujący z obu stronach zeszli się przed gmach sądu. Natychmiast rozdzieliły je siły nowojorskiej policji.
Nie udało się jednak uniknąć bójek. "Fanka Donalda Trumpa, Juliet Germanotta, rzuciła się na antytrumpowy transparent i próbowała go podrzeć" - podało CNN. Jak relacjonuje reporter TVN24 w Nowym Jorku, emocje przed sądem rosną. Obie strony wzajemnie próbują zabierać sobie flagi. Podczas relacji na żywo Marcina Wrony doszło do następnych rękoczynów.
- Atmosfera jest napięta. Widać potężne siły policji, a teraz dziennikarka wypchana jest przez atakujący tłum - mówił dziennikarz po godz. 17 polskiego czasu, zanim Trump stawił się w sądzie.