Trump może dostać "nakaz knebla". Ale oskarżenie dodaje mu popularności
Były prezydent USA Donald Trump przyleciał do Nowego Jorku, gdzie ma stanąć we wtorek przed sądem. Policja rozmieściła oddziały w całym mieście, by zapobiec ewentualnym próbom użycia przemocy przez jego radykalnych zwolenników. Mimo poważnych zarzutów kryminalnych, Trump zwiększył swoją przewagę nad rywalami w walce o nominację kandydata na prezydenta z ramienia Republikanów przed wyborami w 2024 r.
03.04.2023 | aktual.: 04.04.2023 06:24
Zdaniem ekspertów sędzia może wydać Trumpowi zakaz publicznego wypowiadania się o jego sprawie (tzw. gag order - nakaz knebla). Złamanie decyzji podlega karze 1000 dolarów grzywny i/lub do 30 dni aresztu.
Były prokurator federalny Duncan Levin powiedział magazynowi "Insider", że jeśli Trump otrzyma taki zakaz, jego przestrzeganie może być warunkiem zwolnienia z aresztu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- To jest teraz sprawa karna, więc zasady się zmieniły, a zasady nie leżą już w gestii (Trumpa) – mówił Levin. Podkreślił, że tysiące osób oskarżonych w sprawach karnych są pozbawione wielu praw. - (Trump) jest teraz jednym z nich. To postępowanie zmieni jego życie - argumentował prokurator.
Z kolei zdaniem Katie Townsend, zastępczyni dyrektor wykonawczej Reporters Committee for Freedom of the Press, której wypowiedź przytacza "Bloomberg", "nakaz knebla" może objąć tylko niektóre rodzaje informacji o sprawie.
Media spekulują, że były prezydent wykorzysta oskarżenie dla celów politycznych. Powiedział już, że planuje wygłosić publiczne przemówienie we wtorek wieczorem. Od czasu publicznego ogłoszenia w czwartek, że zostanie postawiony przed sądem, jego kampania wyborcza zebrała siedem milionów dolarów.
Powołując się na ekspertów prawnych, "Forbes" twierdzi, że zważywszy na obawy o bezpieczeństwo wynikające z ataków Trumpa na prokuratorów i inne osoby, gag order jest "bardzo prawdopodobny". Ponieważ jednak kandyduje on na prezydenta, wszelkie szerokie ograniczenia jego wypowiedzi będą prawnie problematyczne, co łączy się z pierwszą poprawką do Konstytucji.
Burmistrz Nowego Jorku Eric Adams zaznaczył w poniedziałek, że w związku ze sprawą Trumpa nie ma sygnałów o "żadnych konkretnych wiarygodnych zagrożeniach" ze strony jego krewkich zwolenników. Mówił jednak zarazem o gotowości policji do akcji i rozmieszczaniu jej oddziałów w całym mieście.
- Nie pozwolimy na przemoc lub wandalizm jakiegokolwiek rodzaju, a jeśli ktoś zostanie przyłapany na uczestnictwie w jakimkolwiek akcie przemocy, zostanie aresztowany i pociągnięty do odpowiedzialności, bez względu na to, kim jest - ostrzegał burmistrz na briefingu prasowym.
Wyszczególnił on republikańską członkinię Izby Reprezentantów USA Marjorie Taylor Greene, która ma wziąć udział w proteście o 10:30 przed budynkiem sądu na Manhattanie, organizowanym przez New York Young Republican Club. Mówiła ona, że gdyby z byłym doradcą Trumpa Steve'm Bannonem zorganizowali atak na Kapitol 6 stycznia 2021 roku, "to byśmy wygrali", bo "bylibyśmy uzbrojeni".
Jak podała lokalna telewizja NY, New York Young Republican Club, znany ze związków ze skrajnie prawicowymi postaciami z USA i Europy, zobowiązał się do "totalnej wojny" po oskarżeniu byłego prezydenta.
Wcześniej gubernator Kathy Hochul oferowała w razie potrzeby wsparcie policji stanowej, a także funkcjonariuszy Gwardii Narodowej.
Trump coraz popularniejszy
Były prezydent Donald Trump zwiększył swoją przewagę nad rywalami w walce o nominację kandydata na prezydenta z ramienia Republikanów przed wyborami w 2024 r., mimo, że wysunięto przeciwko niemu zarzuty kryminalne - wynika z sondażu Reuters/Ipsos, którego wyniki opublikowano w poniedziałek.
48 proc. osób określających się jako Republikanie oświadczyło, że chce aby Trump był kandydatem na prezydenta z ramienia ich partii. Oznacza to wzrost o 4 pkt. procentowe w porównaniu z sondażem z marca.
Równocześnie sondaż wykazał znaczny spadek poparcia dla głównego rywala Trumpa, gubernatora Florydy Rona DeSantisa - z 30 proc. w ub. miesiącu do 19 proc. obecnie. Pozostali kandydaci do nominacji nie przekroczyli poziomu kilku proc.
Zapłacił byłej aktorce porno? Większość Amerykanów w to wierzy
Sondaż przeprowadzono kiedy wiadomo już było, że były prezydent, jako pierwszy w historii USA, stanął w obliczu zarzutów o przestępstwo kryminalne związane z pieniędzmi, jakie miał wypłacić byłej aktorce filmów porno Stormy Daniels w zamian za milczenie na temat ich rzekomego romansu.
Sondaż wykazał w tym kontekście, że 71 proc. Amerykanów, w tym 58 proc. Republikanów, uważa, że jest możliwe, iż Trump mógł wypłacić Daniels te pieniądze. Równocześnie 51 proc. respondentów, w tym aż 80 proc. Republikanów uważa, że zarzuty przeciwko Trumpowi są motywowane politycznie.
Źródło: PAP