Zachciało mu się radioaktywnego złomu
Mężczyznę podejrzanego o kradzież sześciu
ołowianych pojemników zawierających niewielkie ilości
radioaktywnego kobaltu zatrzymała bytomska policja. Tak jak
podejrzewano - złodziejem okazał się zbieracz złomu.
Pojemniki pochodziły z terenu upadłej huty "Zygmunt" w Bytomiu. Mężczyzna sprzedał je w punkcie skupu złomu, skąd trafiły do Huty Katowice. Tam skaziły 320 ton wytopu o wartości 180 tys. zł.
Jak poinformował Jacek Pytel z zespołu prasowego śląskiej policji, jeszcze w sobotę sprawca zostanie doprowadzony do sądu z wnioskiem o areszt. Mężczyzna przyznał się do popełnienia przestępstwa.
W całości pojemniki nie były niebezpieczne. Zostały przetopione w Hucie Katowice mimo że zakład dysponuje nowoczesnym system badania radioaktywności w próbkach stali.
Jarosław Zwoliński z Huty Katowice SA. powiedział, że ilość materiału radioaktywnego była bardzo mała i w żaden sposób nie zagrażała życiu i zdrowiu pracowników. "System okazał się nie na tyle czuły, by wychwycić radioaktywny kobalt już na początku, ale - co ważne - zadziałał przed wykorzystaniem wytopu do produkcji konkretnych wyrobów" - zaznaczył.
Huta zamierza dodawać wytop w częściach do kolejnych, "rozcieńczając" w ten sposób radioaktywny kobalt w stali. Dzięki temu uniknie strat. (jask)