Zabójstwo w Kredyt Banku: drugi dzień procesu
Główny oskarżony - Grzegorz Sz. ogląda taśmy wideo z wizji lokalnej , na których utrwalony jest zapis jego zeznań (PAP/Tomasz Gzell)
Przed Sądem Okręgowym w Warszawie rozpoczęła się we wtorek druga rozprawa w procesie o zabójstwo pracowników warszawskiego Kredyt Banku. Sąd zapoznał się we wtorek z nagraniami z wizji lokalnej przeprowadzonej w banku i z miejsca, gdzie sprawcy porzucili broń.
05.03.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Współoskarżony o zabójstwo pracowników Kredyt Banku, 24-letni Marek R. powiedział we wtorek przed sądem, że w planach napadu na bank nie było mowy o zabijaniu ludzi. Oskarżony o zabójstwo strażnika i trzech kasjerek w Kredyt Banku, Marek R. złożył wyjaśnienia przed sądem, ale odmówił odpowiedzi na pytania.
Oskarżony przedstawił własną wersję napadu na bank. Przyznał, że plan napadu na bank był zorganizowany miesiąc wcześniej. Pomysłodawcą napadu był Krzysztof M., który był ochroniarzem w tej placówce. Marek R. zaznaczył jednak, że nic nie wiedział o planach zabijania pracowników banku. Ja miałem za zadanie zabrać pieniądze ze skarbca i kasetę video z nagraniem napadu - powiedział przed sądem oskarżony. Wyjaśnił, że kiedy wszedł do środka banku, ochroniarz już nie żył. Wtedy wiedziałem, że nasz plan zawiódł - powiedział oskarżony.
Marek R. podkreślił też, że to nie on - jak mówił podczas śledztwa Grzegorz Sz. - kazał strzelać do ludzi. Ponadto wyjaśnił, że policja wywierała na niego nacisk podczas śledztwa w celu złożenia obciążających go zeznań.
Na taśmach utrwalony jest zapis zeznań Grzegorza Sz., który przyznał się do zastrzelenia trzech kasjerek i ochroniarza. Cztery miesiące po zbrodni specjalna policyjno-prokuratorska grupa zatrzymała Sz. Na terenie banku opowiadał on prowadzącym śledztwo, jaki był przebieg zaplanowanej wcześniej akcji, w wyniku której zginęły 4 osoby.
Sąd obejrzał też zapis wideo z wizji lokalnej nad rzeką, gdzie oskarżeni mieli wyrzucić broń użytą do napadu oraz telefony komórkowe i inne zrabowane w banku przedmioty.
Napadu na filię banku przy ulicy Żelaznej dokonano 3 marca 2001 r. Bandyci zastrzelili 3 kasjerki i pracownika ochrony. Zwłoki kobiet policjanci odkryli w podziemiach banku. Ofiary zabito strzałami w głowę z pistoletu z tłumikiem. Kilka godzin później policjanci znaleźli zwłoki pracownika ochrony.
Napadu na bank dokonali trzej mieszkańcy Łochowa, 24-letni Grzegorz Sz. , 23-letni Marek R. oraz 27-letni Krzysztof M. Pracowali oni wcześniej jako ochroniarze w różnych firmach, a Krzysztof M. był pracownikiem ochrony w Kredyt Banku. Napastników ujęto po 3 miesiącach poszukiwań. Przyznali się do winy. Jednym z głównych dowodów jest broń, z której zastrzelono pracowników ofiary. W trakcie śledztwa sprawcy sami wskazali miejsce wyrzucenia broni.
Skierowany do sądu 14 grudnia 2001 r. akt oskarżenia dotyczy także dwóch innych osób, które pomogły sprawcom. 23-letnia Kamila M., przyjaciółka jednego z oskarżonych, odpowie za niepowiadomienie o zbrodni, zacieranie śladów i paserstwo. Jej ojciec, 43-letni Andrzej M., będzie sądzony za paserstwo, ponieważ pomagał w ukryciu zrabowanej waluty. Oskarżonym o napad i zabójstwo grozi od 12 lat więzienia do dożywocia, natomiast osobom, które im pomagały - do 5 lat więzienia.
W poniedziałek, podczas pierwszej rozprawy w procesie, prokurator Wojciech Groszyk odczytał akt oskarżenia, a główny oskarżony Grzegorz Sz. przyznał się przed sądem do zabójstwa. Odmówił jednak złożenia wyjaśnień. Według prokuratora, do zabójstwa doszło z motywów rabunkowych. Sprawcy zabili, by zdobyć pieniądze - w sumie ponad 100 tys. zł w różnych walutach.
Odczytując akt oskarżenia, prokurator podkreślił, że sprawcy wdarli się do banku podstępem. Jeden z zabójców był bowiem ochroniarzem tego banku i celowo zamienił się ze starszym kolegą, by feralnego dnia jego pierwszego zabić.
Prokurator wielokrotnie zaznaczał, że sprawcy działali ze szczególnym okrucieństwem. Po pierwsze, pozwolili ofiarom, by patrzyły na śmierć kolegów. Po drugie, znęcali się i zadawali cierpienie swym ofiarom. (IAR/PAP,jask, miz)