Zabójstwo lekarza w Krakowie. "Dziś sprawcy pozwalają sobie na atak na lekarzy"
- Chcielibyśmy, żeby wprowadzono jasną ścieżkę zgłoszenia agresji, a także szybką weryfikację i nieuchronną karę. Dziś sprawcy i agresorzy pozwalają sobie na atak na personel medyczny, bo wiedzą, że nic im nie grozi – mówi Wirtualnej Polsce lekarz Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej.
Nie żyje lekarz zaatakowany we wtorek 29 kwietnia w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Medyk został zaatakowany przez nożownika. 35-letniego napastnika zatrzymano, w środę usłyszał zarzuty. Mężczyzna odpowie za zabójstwo lekarza, a także próbę ataku na pielęgniarkę, która usiłowała pomóc ciężko rannemu lekarzowi.
Według wstępnych ustaleń sprawcą był pacjent niezadowolony z przebiegu leczenia. Na co dzień pracował jako funkcjonariusz Służby Więziennej w areszcie śledczym w Katowicach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bodnar chce odwołania dyrektora SW. "Decyzja, która powinna zapaść"
Po tragicznym zdarzeniu Naczelna Rada Lekarska wystosowała apel do premiera i ministra sprawiedliwości o podjęcie działań zmierzających do zapewnienia bezpieczeństwa chorym i opiekującym się nimi lekarzom.
"Osobom wykonującym zawód lekarza przysługuje ochrona należna funkcjonariuszom publicznym. Tylko bezpieczny lekarz może zapewnić właściwą pomoc medyczną swojemu pacjentowi […]. W związku z powyższym każdy taki atak powinien być traktowany ze szczególną surowością. Zbagatelizowanie i przyzwolenie na takie czyny spowoduje jedynie eskalację przemocy i nienawiści" – czytamy w oświadczeniu NRL.
W rozmowie z WP Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej przyznaje, że prawie każdy medyk miał do czynienia z agresją w ochronie zdrowia.
- Chociażby dane ze Związku Zawodowego Pielęgniarek pokazują, że 98 proc. pielęgniarek zetknęło się z agresją, a 78 proc. padło jej ofiarą. W związku z tym temat jest bardzo poważny, systemowy i eskalujący. Dotyczy nie tylko agresji fizycznej, ale agresji, która ma miejsce niemal codziennie w Internecie. Nawet teraz pod doniesieniami o śmierci naszego kolegi, lekarza z Krakowa wylewa się jad na naszą grupę zawodową. Są to osoby, które bez żadnego lęku przed karą, pozwalają sobie na tego typu nienawistne komentarze - mówi WP Łukasz Jankowski.
- Chcielibyśmy, żeby wprowadzono jasną ścieżkę zgłoszenia agresji, a także szybką weryfikację i nieuchronną karę. Dziś sprawcy i agresorzy pozwalają sobie na atak na personel medyczny, bo wiedzą, że nic im nie grozi. To też dzisiaj mówią sami lekarze, którzy wrzucają do sieci przykłady gróźb karalnych otrzymywanych od pacjentów. Konkluzja organów ścigania była jedna: umorzenie ze względu na niską szkodliwość społeczną albo niewykrycie sprawcy - komentuje prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
I jak podkreśla, jest prawdziwą tragedią, że musimy rozmawiać, jak przekształcić szpital w twierdzę.
- Uważamy, że rozmowa o zaostrzeniu kar również nie ma sensu, jeśli kary nie będą egzekwowane. Czy to ma być 5 lat, czy 8 lat? Dzisiaj tylko do tego sprowadza się dyskusja. Dlatego żądamy nieuchronności kary i potraktowania nas poważnie. Jeżeli traktowano by nas jako funkcjonariuszy publicznych, taki atak powinien być odpowiednio napiętnowany. Jeżeli pod wpisem lekarza pojawia się nienawistny komentarz w Internecie, to sprawca powinien natychmiast otrzymywać sygnał, że służby nie będą tego tolerować - mówi Łukasz Jankowski.
W środę wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny na antenie TOK FM wskazał, że należy popracować nad zaostrzeniem kar za ataki na medyków. - Kary w postaci dwóch miesięcy prac społecznych za atak na ratownika medycznego, w kontekście tego, co się wydarzyło, powinny odejść do przeszłości - uważa Konieczny.
Przyznał również, że są w szpitalach miejsca, jak szpitalne oddziały ratunkowe, gdzie aktów agresji jest więcej i trzeba przeanalizować możliwości ich dodatkowego zabezpieczenia. - W naszym odczuciu przypadki agresji na medykach są przede wszystkim zbyt lekko traktowane przez wymiar sprawiedliwości - ocenił wiceminister zdrowia.
"Sprawy zaszły za daleko"
Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej uważa, że do obecnej sytuacji dołożyli "cegiełkę" również politycy, którzy obarczali lekarzy za całe zło w służbie zdrowia.
- Byliśmy wskazywani jako ci, przez których system działał źle. I w tej chwili to się mści. W komentarzach pod informacją o śmierci kolegi pojawiają się wpisy, w których wyrzucana jest frustracja za niewydolny system. Jest ona bardzo duża. Ale nie chcielibyśmy rozmawiać o tym, że należy edukować społeczeństwo, w sytuacji, w której dochodzi do tak ogromnej tragedii. Sprawy zaszły za daleko. Dziś potrzebujemy procedur, nieuchronności kary i czuć się bezpiecznie. W związku z tym zgłaszalność gróźb musi się poprawić, a ochrona w szpitalach powinna być wzmocniona i działać skuteczniej - podsumowuje Łukasz Jankowski.
35-letni sprawca był pacjentem doktora Tomasza Soleckiego. W ubiegłym roku miał operowaną rękę, po tym, jak upadł w parku i uszkodził łokieć. Od tego czasu zgłaszał pretensje, był niezadowolony ze swojego stanu zdrowia.
Sprawa trafiła do Rzecznika Praw Pacjenta. Zarówno dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie Marcin Jędrychowski, jak i minister sprawiedliwości Adam Bodnar potwierdzali, że sprawa była kompleksowo badana przez RPP i nie potwierdzono zarzutów pacjenta. - Pretensje pacjenta były niezasadne - mówił minister Adam Bodnar.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski