Zabójstwo Jaroszewiczów. Oskarżeni mogą wyjść na wolność. Prokuratura: To bulwersujące
Nieoczekiwany zwrot w sprawie dotyczącej zabójstwa byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji Solskiej-Jaroszewicz. Sąd Okręgowy w Warszawie, przed którym toczy się proces trzech oskarżonych, zdecydował, że nie wystąpi o przedłużenie aresztu. Prokuratura uznała tę decyzję za nieuzasadnioną i bulwersującą.
Podczas środowej rozprawy przed Sądem Okręgowym w Warszawie sędzia Agnieszka Jarosz przekazała, że nie wystąpi do sądu apelacyjnego z wnioskiem o przedłużenie trzem oskarżonym aresztu oraz wydała postanowienie zmieniające stosowany wobec nich środek zapobiegawczy - z aresztu na dozór policyjny.
- Sąd nie może nie reagować na wynikające z rozprawy osłabienie mocy materiału dowodowego. W niniejszej sprawie na sprawstwo oskarżonych wskazują jedynie dowody z wyjaśnień Dariusza S. oraz Marcina B. - uzasadniała decyzję sędzia Jarosz.
Sędzia dodała, że wyjaśnienia oskarżonych charakteryzowały się "zmiennością i wzajemną sprzecznością". Dariusz S. oraz Marcin B. nie przyznali się do popełnienia zarzucanego im czynu, wskazując na sprawstwo Roberta S. Ten jednak również nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu.
Zabójstwo Jaroszewiczów. Oskarżeni mogą wyjść na wolność
Zdaniem sądu do czasu składania wyjaśnień przez oskarżonych uzasadniona była obawa matactwa. W środę proces wszedł jednak w fazę postępowania dowodowego, więc ta obawa "zdezaktualizowała się".
Sędzia Jarosz wskazała też, że areszt wobec każdego z oskarżonych stosowany był ponad trzy lata.
Co oznacza ta decyzja sądu? Dwóch oskarżonych, w tym główny oskarżony Robert S., będzie mogło wyjść na wolność. Trzeci z nich, Dariusz S., odbywa karę pozbawienia wolności w związku z inną sprawą - pozostanie więc za kratami.
Prokuratura: decyzja "nieuzasadniona i bulwersująca"
Prokuratura już zapowiedziała zaskarżenie decyzji sądu. - Dzisiejsze postanowienie zaskoczyło urząd prokuratorski. Już teraz mogę powiedzieć, że nie podzielamy tego stanowiska i planujemy tę decyzję zaskarżyć - zapowiedziała prok. Katarzyna Płończyk z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Dodała jednak, że złożenie zażalenia nie wstrzymuje wykonania postanowienia.
Prokuratura Okręgowa w Krakowie w specjalnym komunikacie uznała decyzję warszawskiego sądu za "nieuzasadnioną i bulwersującą".
"Decyzja podjęta przez sąd z urzędu jest zaskakująca, gdyż sąd nie zakwestionował ustaleń prokuratury co do sprawstwa oskarżonych odnośnie do zarzucanych im zabójstw. Co więcej, stwierdził wysokie prawdopodobieństwo ich popełnienia. Uznał jednak, że dalszy tok postępowania są w stanie zabezpieczyć wolnościowe środki zapobiegawcze, w tym dozór policji, zakaz opuszczania kraju i zakaz kontaktowania się ze współpodejrzanymi i świadkami" - czytamy w komunikacie.
Podkreślono, że decyzja warszawskiego sądu oznacza, iż oskarżeni o zbrodnię zabójstwa, w tym jeden z nich o zabicie czterech osób i usiłowanie pozbawienia życia kolejnej osoby, opuszczą areszt śledczy i będą odpowiadali z "wolnej stopy".
Decyzja ta, jak twierdzą śledczy, jest "tym bardziej zaskakująca, że sąd wydał ją, mimo że żaden z oskarżonych nie składał wniosku o uchylenie tymczasowego aresztowania, a prokurator złożył do sądu wniosek o przedłużenie tymczasowego aresztowania wobec wszystkich oskarżonych".
Prokuratura przypomniała, iż w połowie lipca tego roku Sąd Apelacyjny w Warszawie odrzucił zażalenie Roberta S. na postanowienie o przedłużeniu tymczasowego aresztowania.
"Sąd uznał, iż zgromadzony w sprawie materiał dowodowy wskazuje na wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez niego wszystkich zarzucanych mu przestępstw, a prawidłowy tok prowadzonego przeciwko niemu postępowania jest w stanie zabezpieczyć wyłączenie izolacyjny środek zapobiegawczy" - napisano w komunikacie. Jak podkreśliła prokuratura, sąd orzekał w tej sprawie niewiele ponad miesiąc temu w oparciu o ten sam materiał dowodowy.
Tajemnicza zbrodnia sprzed prawie 30 lat
Zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów to jedna z największych zagadek kryminalnych, która przez wiele lat budziła zainteresowanie śledczych i polityków. W nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. nieznani sprawcy wtargnęli do willi Jaroszewiczów, w podwarszawskim Aninie, gdzie były premier mieszkał razem z żoną Alicją.
Przestępcy skrępowali, po czym przez wiele godzin torturowali byłego premiera i jego żonę. Piotr Jaroszewicz został uduszony, zabójca zacisnął na jego szyi ciupagą pasek. Alicja Solska-Jaroszewicz została zastrzelona ze sztucera, który należał do byłego premiera.
Co ciekawe, mimo że w domu małżeństwa było wiele cennych przedmiotów, nic z niego nie zginęło. Z wyjątkiem - jak stwierdził syn pary Jan Jaroszewicz - notatek byłego premiera.
W 1994 r. rozpoczął się proces domniemanych sprawców zabójstwa Jaroszewiczów: Krzysztofa R. (ps. "Faszysta"), Wacława K. (ps. "Niuniek"), Jana K. (ps. "Krzaczek") i Jana S. (ps. "Sztywny"). Głównym dowodem w sprawie miało być zeznanie konkubiny Krzysztofa R., która zeznała, że on i Wacław K. planowali napad na Piotra Jaroszewicza. Proces zakończył się w 2000 r. prawomocnym uniewinnieniem oskarżonych.
W 2005 r. akta sprawy zabójstwa Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji Solskiej trafiły do policjantów z tzw. Archiwum X, zajmujących się wyjaśnianiem zawiłych zagadek kryminalnych. Okazało się wtedy, że najważniejsze dowody, które mogły doprowadzić do wykrycia sprawców, zniknęły w tajemniczy sposób z akt sprawy. Chodziło trzy folie ze śladami niezidentyfikowanych odcisków palców, należących prawdopodobnie do sprawców zbrodni.
14 marca 2018 na konferencji prasowej prokurator generalny Zbigniew Ziobro ogłosił, że w związku z zabójstwem zatrzymano trzech podejrzanych, z których dwóch przyznało się do winy i złożyło obszerne wyjaśnienia. W grudniu 2019 r. skierowano akt oskarżenia przeciwko trzem członkom tzw. gangu karateków: Robertowi S., Marcinowi B. i Dariuszowi S. Morderstwo miało być dokonane na tle rabunkowym.
W sierpniu 2020 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie ruszył proces w tej sprawie.