Zabójczyni Kim Dzong Nama myślała, że uczestniczyła w dowcipie
Kobieta podejrzana o zabicie brata północnokoreańskiego dyktatora była przekonana, że uczestniczy w telewizyjnym żarcie - wynika z jej zeznań. Za spryskanie Kim Dzong Nama śmiercionośnym płynem VX miała dostać równowartość 90 dolarów.
Zatrzymana w związku ze śmiercią Kima kobieta to 25-letnia Indonezyjka Siti Aisyah. Jak wytłumaczyła śledczym, że w dzień zabójstwa na lotnisku w Kuala Lumpur podeszło do niej dwóch mężczyzn wyglądających na "Koreańczyków lub Japończyków" i zaproponowali jej udział w "ukrytej kamerze", oferując w zamian 400 malezyjskich ringgitów, czyli ok. 370 zł. Jej zadaniem wraz z inną podejrzaną, Wietnamką Doan Thi Huong, miało być zaskoczenie wskazanego przez nich mężczyzny i spryskanie go olejem, "czymś jak oliwka dla dzieci". W rzeczywistości był to silnie trujący środek chemiczny VX, sklasyfikowany jako broń chemiczna, jedna z najsilniejszych znanych trucizn. Wkrótce po incydencie Kim miał napad i zmarł w drodze do szpitala.
Użycie środka VX potwierdza, że za zabójstwem przyrodzonego brata - i potencjalnego następcy - Kim Dzong Una mógł stać reżim w Pjongjangu. Koszt i skomplikowany proces produkcji VX oznacza, że mogło to zrobić tylko państwo. Kim Dzong Nam, najstarszy syn zmarłego dyktatora Kim Dzong Ila był pierwotnie szykowany jako następca swego ojca, jednak popadł w niełaskę i żył na wygnaniu w Chinach. W 2008 roku północnokoreański reżim podjął przeżył próbę zamachu na jego życie. Niektórzy eksperci spekulują, że Kim Dzong Nam mógłby zostać następcą swojego brata, w razie gdyby zbuntowane północnokoreańskie służby chciały usunąć obecnego dyktatora z urzędu.
VX to jedna z najsilniejszych istniejących trucizn. Środek wchłania się przez skórę i powoduje napady drgawek i wymioty. Do zabicia człowieka wystarczy 10 mikrogramów środka, tj, jedna kropla.