PolskaZabójca członka PiS poczytalny; "To był działacz PO"

Zabójca członka PiS poczytalny; "To był działacz PO"

Ryszard C., podejrzany o zastrzelenie w łódzkiej siedzibie Prawa i Sprawiedliwości Marka Rosiaka i ranienie nożem drugiego pracownika, jest poczytalny - wynika z opinii biegłych. Poinformował o tym prokurator Rafał Sławnikowski z łódzkiej prokuratury okręgowej. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak odnosząc się do ustaleń prokuratury stwierdził "nie mieliśmy do czynienia z szaleńcem, tylko z człowiekiem, który wcześniej był działaczem PO".

Na przełomie grudnia i stycznia Ryszard C. został poddany czterotygodniowej obserwacji psychiatrycznej na oddziale psychiatrycznym szpitala Zakładu Karnego nr 2 w Łodzi. Śledczy uznali, że jest ona konieczna, bowiem biegli psychiatrzy i psycholog, po jednorazowym badaniu, nie byli w stanie jednoznacznie ocenić, czy mężczyzna był poczytalny w chwili zbrodni.

Jak powiedział Sławnikowski, z opinii biegłych wynika, że Ryszard C. w czasie popełnienia przestępstwa "rozumiał znaczenie swojego zachowania i mógł nim pokierować. Był poczytalny". Prokurator dodał, że podejrzany może brać udział w toczącym się śledztwie. Oznacza to również, że Ryszard C. będzie mógł zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej.

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak, pytany w sejmie o opinię biegłych dotyczącą Ryszarda C., powiedział, że doszło do zabójstwa, którego motywem była "nienawiść polityczna". - Niestety, sprowadza się to do takiej przykrej konstatacji, że nie mieliśmy do czynienia z szaleńcem, tylko z człowiekiem, który wcześniej był działaczem PO i który - jak mówił sam - przyszedł do biura PiS po to, żeby zamordować Jarosława Kaczyńskiego - powiedział. - Mam nadzieję, że politycy PO wyciągną z tego wnioski i że nie będzie seansów nienawiści - dodał Błaszczak.

Masakra w siedzibie PiS

19 października Ryszard C. wtargnął do łódzkiej siedziby PiS, gdzie zastrzelił Marka Rosiaka, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego. Później - jak ustalili śledczy - strzelił do 39-letniego asystenta posła Jarosława Jagiełły - Pawła Kowalskiego; gdy chybił, zaatakował go paralizatorem i ranił nożem. Świadkowie tragedii twierdzą, że krzyczał, iż chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców".

Prokuratura postawiła Ryszardowi C. zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa z użyciem broni palnej. Zdaniem śledczych motywem ataku była przynależność partyjna obu ofiar. Podejrzany przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale odmówił składania wyjaśnień. Za te zbrodnie grozi mu dożywocie.

Mężczyzna usłyszał także dodatkowy zarzut posiadania broni palnej oraz amunicji bez wymaganego zezwolenia; za to grozi mu do ośmiu lat więzienia. Ryszard C. trafił do aresztu, który w ubiegłym tygodniu łódzki sąd okręgowy przedłużył do 30 kwietnia. W ocenie łódzkiego sądu akt oskarżenia może trafić do sądu jeszcze przed końcem kwietnia.

Według prokuratury większość materiału dowodowego w tej sprawie została już zgromadzona, ale wymaga on jeszcze uzupełnienia. Jak powiedział Sławnikowski, śledczy czekają jeszcze m.in. na opinie biegłych dotyczące obrażeń Pawła Kowalskiego. - Chodzi tu o ich prawną kwalifikację - dodał.

Śledczy mają już zeznania świadków i wyniki większości zleconych ekspertyz kryminalistycznych, m.in. informatycznej laptopa Ryszarda C., balistycznej, daktyloskopijnych, pisma ręcznego czy badania telefonu komórkowego podejrzanego.

Z ustaleń śledztwa wynika również, że w chwili popełnienia zbrodni Ryszard C. był trzeźwy i nie był pod wpływem środków odurzających. Dotychczasowe ustalenia nie wskazują, że współdziałał z innymi osobami. Łódzka prokuratura nadal bada, gdzie Ryszard C. przebywał po wymeldowaniu się z Częstochowy, a przed zabójstwem w Łodzi. Wiadomo, że był m.in. w Łodzi, w Warszawie, w okolicach tych miast i Częstochowy.

Śledczy nadal nie ujawniają, czy mężczyzna był - poza łódzkim biurem PiS - w innych biurach poselskich czy siedzibach partii. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że przed zabójstwem mógł być dwukrotnie w łódzkiej siedzibie PiS. Prokuratorzy nadal nie chcą mówić o stanie zdrowia podejrzanego i odnieść się do informacji o jego rzekomej chorobie nowotworowej. Ryszard C. sam miał mówić podczas przesłuchania przez policjantów, że jest chory na raka.

W ub. tygodniu prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział w Łodzi, że Ryszard C. przez rok był członkiem PO. W tym samym dniu wieczorem szefowa częstochowskiej PO Halina Rozpondek potwierdziła , że C. był członkiem Platformy od kwietnia 2004 roku. "W styczniu 2006 roku został wykreślony z listy członków partii z powodu braku jakiejkolwiek aktywności. Procedurę wykreślenia rozpoczęto w kwietniu 2005 roku - napisała Rozpondek.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (508)