Zabił żonę i zamurował ją w piwnicy. Daniel M. usłyszał wyrok
Słupski sąd skazał 44-letniego Daniela M. na 15 lat więzienia za zabójstwo swojej żony Angeliki J. Kobieta zaginęła w 1998 r. Mąż twierdził, że wyjechała i zostawiła go z niespełna roczną córką Magdaleną. Po 19 latach znaleziono ciało kobiety zamurowane w piwnicy.
02.10.2019 | aktual.: 02.10.2019 11:03
Wyrok przed Sądem Okręgowym w Słupsku zapadł w środę. Tego dnia mija 21 lat od śmierci Angeliki J. z Debrzna w woj. pomorskim. Daniel M. dostał 15 lat więzienia za zabójstwo żony. Wyrok nie jest prawomocny. Obrona zapowiada apelację - podaje tvn24.pl.
Mężczyzna został też skazany na dwa lata więzienia za oszustwo, bo po śmierci Angeliki J. wystąpił do sądu z pozwem o rozwód i alimenty od żony dla ich malutkiej córki. Daniel M. musi też zapłacić na rzecz córki Magdaleny nawiązkę w wysokości 100 tys. zł i 50 tys. dla brata Angeliki J.
Daniel M. twierdził, że jest niewinny. Nie przyznał się do zabójstwa i twierdzi, że nie wie, skąd się wzięły zwłoki żony w piwnicy.
Jak doszło do zabójstwa?
Głuchoniemi sąsiedzi małżeństwa zeznali, że Angelikę J. po raz ostatni widzieli 1 października 1998 r. - Była zapłakana, pokazywała na migi, że mąż jest niedobry dla niej, że na nią krzyczy - opowiadali.
Angelika miała zostać zamordowana 2 października 1998 r. Tego dnia Daniel M. był w pracy. Po godzinie 15.00 wrócił do domu. Zaprosił swoich znajomych, Danutę O. i Krzysztofa K., których żona nie lubiła. Zdaniem prokuratora, chciał w ten sposób zapewnić sobie alibi.
Znajomi pojawili się u małżeństwa około godz. 17.00. Później zeznali, że gospodarz zaprosił ich do kuchni, a nie do pokoju, jak to robił zazwyczaj. W domu nie było Angeliki, a drzwi do pokoju były zamknięte. Daniel powiedział znajomym, że żona wyjechała do rodziców. Był zdenerwowany. Na tej podstawie śledczy ustalili, że do morderstwa doszło między godz. 15.30 a 17.00.
Po wyjściu znajomych mężczyzna miał zamurować ciało żony w średniowiecznej studni znajdującej się w piwnicy. Potem wyłożył podłogę posadzką z cegieł.
"Widziałem ją w Niemczech"
Po zniknięciu żony Daniel M. podawał różne wersje zniknięcia żony. Raz mówił, że wyjechała do rodziców, innym razem, że do Niemiec. Przekonywał policjantów, że był w Niemczech i widział żonę siedzącą na kasie w supermarkecie. W ucieczkę matki wierzyła przez 19 lat ich córka Magdalena.
- Dopóki żyliśmy razem, mieszkaliśmy razem, to pokazywał, że moja mama nie była dobra. Że wyjechała, zostawiła nas - mówiła przed sądem Magdalena J. W porzucenie dziecka przez Angelikę nie wierzyła rodzina kobiety.
Przez wiele lat nie wiadomo było, co się stało z Angeliką J. Po 19 latach do sprawy wrócili policjanci z gdańskiego Archiwum X. Dzięki współpracy z Interpolem i Europolem wykluczyli, że kobieta wyjechała za granicę. Przełom nastąpił w kwietniu 2017 r. Pod ceglaną podłogą w piwnicy domu w Debrznie znaleziono zwłoki kobiety.
Ciało Angeliki J. znajdowało się w torbie podróżnej. W środku był też kabel elektryczny, na którym były ślady krwi. Śledczy ustalili, że najprawdopodobniej kobieta została uduszona tym kablem.
Żródło: tvn24.pl