Zabił i zakopał ciało. Nieoficjalnie: to były pracownik znanej restauracji w Warszawie
Coraz więcej faktów pojawia się w sprawie morderstwa, do którego prawdopodobnie doszło w Sylwestra. Zwłoki znaleziono kilka tygodni po śmierci mężczyzny w lesie w Aninie. Sprawca miał być 35-letek, kucharz w jednej z najlepszych warszawskich restauracji. Pomagać w zacieraniu śladów miał jego kolega.
Do sądu trafił akt oskarżenia ws. zbrodni, do której miało dojść w noc sylwestrową. Prokuratorskie zarzuty usłyszeli dwaj mężczyźni. Jeden miał być sprawcą zabójstwa, drugi pomagać mu w zakopaniu ciała ofiary w lesie.
Ofiara morderstwa 34-letni Dariusz K. był przez kilka tygodni uznawany za zaginionego.
"Prokurator oskarżył Tomasza B. o dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim, w warunkach powrotu do przestępstwa, ponieważ oskarżony był karany sądownie za umyślne przestępstwo podobne i odbywał karę pozbawienia wolności. Pawłowi Z. prokurator zarzucił pomocnictwo w zacieraniu śladów przestępstwa i w ukryciu zwłok oraz niepowiadomienie organów ścigania o zbrodni zabójstwa. W chwili skierowania aktu oskarżenia do sądu wobec obu mężczyzn stosowany był środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania" – podała PAP prok. Aleksandra Skrzyniarz z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Zobacz także: Dożywocie za zbrodnię jak w Kamieniu Pomorskim? Stanowcza zapowiedź wiceministra Michała Wosia
Ustalono, że ostatniego dnia grudnia ok. godz. 6 rano 34-letni Dariusz widziany był na ulicy Marymonckiej. Wieczór przed zaginięciem właśnie na tej ulicy spędził czas ze znajomą. W tym spotkaniu brał udział także 35-letni Tomasz B. i 38-letni Paweł Z.
Jak podaje agencja, kobieta wyprosiła gości około północy - mężczyźni skierowali się do mieszkania Pawła Z., przy tej samej ulicy i tam pili alkohol. O tym, co działo się dalej, śledczy wiedzą z relacji B. i
Pomiędzy mężczyznami doszło do konfliktu na tle obyczajowym
Z materiałów, do których dotarła PAP, wynika, że nad ranem Paweł Z. zasnął. Wtedy między Dariuszem K. i Tomaszem B. doszło do sprzeczki "na tle obyczajowym", w wyniku której Tomasz B. zaczął okładać pięściami kolegę.
"Z relacji B. wynika, że podczas awantury Dariusz K. miał rzucić się na niego z nożem w dłoni, jednak silniejszy od rywala B. wyrwał mu ostre narzędzie i w odwecie dźgnął go. Sekcja zwłok wykazała, że Tomasz B. musiał zadać Dariuszowi K. nie jeden, a co najmniej kilka ciosów nożem. Ofiara miała na rękach obrażenia wskazujące na to, że broniła się przed kolejnymi uderzeniami. Sprawca dźgał pokrzywdzonego głównie w twarz, ale także w ramiona i klatkę piersiową. Jednak to cios w szyję okazał się być śmiertelny. Ofiara miała także liczne złamania żeber, łopatki i kości biodrowej, uszkodzone w wyniku pobicia m.in. wątrobę i płuca" – podaje agencja.
Owinęli zwłoki w dywan i folie i zakopali w lesie w Aninie
Awantura tymczasem obudziła gospodarza mieszkania. Kiedy się obudził, zobaczył leżące w kałuży krwi zwłoki Dariusza K, a Tomasz B. siedział obok. W kilka dni po zabójstwie zawinęli zwłoki w dywan i owinęli folia malarską.
Śledczy ustalili, że 4 stycznia 2021 roku Tomasz B. kupił samochód kombi. Pożyczył też od znajomego łopatę, wyjaśniając, że planuje zakopać zwłoki psa. Kupionym na potrzeby przestępstwa autem wywiózł z Pawłem Z. zwłoki w okolice Międzylesia, gdzie zakopali je w dole o głębokości około 80 cm.
Czytaj również: Mazowsze. Brutalny atak na rowerzystę
Samochód natychmiast sprzedali na złom. Ale kupujący naprawił auto i ponownie je sprzedał. Pojazd został zabezpieczony na potrzeby prokuratorskiego śledztwa. Poddano je oględzinom i pobrano próbki do badań.
Mordercy grozi dożywotni pobyt w więzieniu
Śledztwo w sprawie zaginionego Dariusza K. ruszyło ponownie w lutym, kiedy detektyw wynajęty przez rodzinę poinformował policję, że poszukiwany może nie żyć. Stróże prawa ustalili, że Tomasz B. sprzedał swoje mieszkanie i planował opuścić kraj. 34-latek został zatrzymany 12 lutego, gdy wychodził od notariusza. Pawła Z. policjanci zatrzymali następnego dnia.
Miejsce ukrycia zwłok wskazał policji Tomasz B. W trakcie tzw. wizji lokalnej to samo miejsce pokazał także Paweł Z.
Z materiałów śledztwa, do których dotarła PAP, wynika, że główny oskarżony Tomasz B. w 2018 roku był skazany za przez Sąd Okręgowy w Warszawie za udział w bójce, siedział w więzieniu 10 miesięcy. Wyszedł w sierpniu 2020 roku. Za zabójstwo Dariusza K. grozi mu dożywocie.
Paweł Z. również był w przeszłości karany. Za przestępstwa poplecznictwa i niezawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, które zarzuca mu prokurator, grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.